Ragnar
został królem, lecz nie spoczywa na laurach: jego dusza odkrywcy znów wzywa go
do Anglii. Szukając nowych miejsc na założenie osady, postanawia współpracować
z królem Egbertem z Wesseks (Linus Roache). W międzyczasie pogarszają się
relacje Ragnara z jego żoną, Aslaug.
Dzisiejszy
post potraktujcie bardziej jako „uaktualnienie” wpisu o pierwszym i drugim
sezonie „Wikingów” z 18 grudnia 2016 roku, który znajdziecie TUTAJ. Nim więc zapoznacie
się z tą treścią zdecydowanie radzę przeczytać tamten wpis, bo moje zdanie na
temat niektórych aspektów serialu naprawdę się nie zmieniło: sezon trzeci i
czwarty dalej wygląda bardzo klimatycznie. Bohaterzy, którzy jakimś trafem nie
wypadli jeszcze z rozgrywki dalej się sprawdzają i pod wieloma aspektami serial
trzyma się kupy. Ale... no właśnie, jest kilka „ale”, które sprawiły, że chce
nieco zaktualizować moją opinię na temat tej produkcji.
Sezon
trzeci był cudowny. Naprawdę, nie miałam mu nic do zarzucenia. Był pełen akcji,
pełen ciekawych postaci; historia ładnie sunęła do przodu i wszystko grało. To
właśnie w nim widzieliśmy najbardziej wzruszającą scenę w całej serii, która
naprawdę była pięknie nakręcona. Schody zaczęły się przy sezonie czwartym,
głównie w jego pierwszej części (dziesięć pierwszych odcinków), ale w drugiej też go
nie do końca opuściły... niestety.
Wikingowie, sezony 3-4, (ang. Vikings) serial historyczny |
Oglądając
sezon czwarty miałam wrażenie, że ktoś zaczął naciskać na twórców, by wcisnęli
tu jakieś inne kultury. Wiadomo, wikingowie są biali, a pokazywanie tylko
białych w kinie jest rasistowskie, dlatego trzeba było wcisnąć do historii
kogoś z innej rasy. Padło na Chinkę, która jakimś cudem znalazła się w
Skandynawii, a której wątek był po prostu fillerem, który nic nie wnosił do
całości, nużył i był po prostu absurdalny. [MAŁY SPOILER] Kolejny taki nacisk,
choć już mniej zauważalny, dotyczył muzułmanów; była to drobna scenka, w czasie
której wikingowie powinni byli zabić modlących się wyznawców Allaha, ale jakimś
cudem uznali, że tego nie zrobią, BO NIE. Yhym... przepraszam, ale... mordowali
chrześcijan w czasie modlitwy, czemu wiec tu tego nie zrobili? To niby dwie
sprawy, dość drobne, ale jednak niszczące trochę klimat całości. [KONIEC SPOILERA]
Kolejnym
problemem czwartego sezonu był... feminizm, który chyba znów wyniknął z nacisku
kogoś z góry. Rozumiem, że Lagertha to wielka wojowniczka i akceptuje, że
wikingowie wykorzystują kobiety do walki, bo czemu by nie? Ale to, że jedna z
moich ulubionych postaci postanowiła sobie zrobić wianuszek wojujących panien,
które za nią zabijały, za nią umierały i tylko ją broniły było w moich oczach
lekkim przegięciem. Ten wątek wręcz krzyczał, że faceci to świnie, którym nie
można ufać, dlatego nasz jarl postanowił posiadać w swojej armii głównie
kobiety. Ech, szkoda na to słów.
Jak
to w serialach bywa, musimy mieć jakąś rotację bohaterów; tu też ona następuje,
niemniej, uważam, że na gorsze; kolejne postacie są coraz nudniejsze i coraz
zwyklejsze, co też mnie trochę boli, bo zaczynam obawiać się o przyszłość „Wikingów”.
Fillery i feminizm nie niszczą ogółu historii, złe postacie – i owszem. Ale jak
to będzie dokładniej, dowiemy się pewnie dopiero w kolejnych sezonach.
Podejrzewam,
że jeśli jesteście już w trakcie to i tak kolejne sezony obejrzycie, jeśli zaś
zaczniecie i się wciągniecie, kolejne też pochłoniecie. Niemniej, choć dalej
uważam „Wikingów” za dobry serial to przez ostatni sezon trochę stracił w moich
oczach. Pytanie brzmi tylko, czy twórcom uda się z tego dołka odbić, czy też
będą cały czas brnąć w coraz to głębszy dół.
Myślimy cały czas o tym serialu - czy warto czy nie. Mój zafascynowany jest mitologią nordycką itp. itd - słucha właśnie audiobooka o wikingach, więc pewnie mnie to prędzej czy później czeka. Warto?
OdpowiedzUsuńMoje opinie na blogu są - czy warto to już trzeba samemu zdecydować chyba ;P
Usuńmasz rację, że scena opisana w małym spojlerze była trochę niezgodna z całością. na szczęście te błędy nie odebrały mi przyjemności z oglądania. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam się zabrać za ten serial, ale mam trochę wątpliwości, bo mam sporo do nadrobienie. Chociaż z drugiej strony mnóstwo pozytywnych opinii. Szkoda, że czwarty sezon jest słabszy, ale może potem będzie lepiej :)
OdpowiedzUsuńO, całkowicie się z Tobą zgadzam! Chinka strasznie działała mi na nerwy, w ogóle to co wyprawiali razem z Ragnarem to... no prostu brak słów xD W pewnym momencie miałam ochotę rzucić ten serial w diabły. Fragment z muzułmanami aż tak mnie nie zabolał, ale jak o tym czytam, to masz rację. Nie zwróciłam aż tak uwagi na to wpychanie innych kultur bo pomyślałam sobie, że okej, nasi wikingowie dorastają i idą coraz dalej w świat, więc napotykanie obcych kultur jest oczywiste.
OdpowiedzUsuńWątek Lagerthy i jej grupki wojowniczych kobiet specjalnie mnie nie ruszał, ale też bolałam nad tym, że były tam same kobiety.
Jeśli chodzi o przyszłość Wikingów, to ja raczej patrzę na nią z nadzieją. Odeszły moje dwie ulubione postacie, tak, ale jedna z nich i tak staczała się z każdym odcinkiem coraz mocniej (to ćpanie z Chinką, ech...) i myślę, że nie dało się więcej z niego wyciągnąć. I ten cały czwarty sezon był dla mnie taki... no nie bardzo. Druga połowa trochę podciągnęła całość. Więc w sumie ja się cieszę, że serial nie stoi w miejscu. Bohaterowie może nie mają tej charyzmy, która zastąpi nam... no wiesz :)... ale Ivar się stara :)
Myślałam, że Ivar bedzie fajny, ale... szczerze mówiąc, niezły idiota z niego wyszedł po prostu :c
UsuńCo do Chinki w pełni się zgadzam. Początkowo myślałam, ze do czegoś to najwyraźniej prowadzi, ale to zakończenie wątku... No po co to było, po co?
OdpowiedzUsuńZa to niemordowanie muzułmanów już mnie zaciekawiło. I muszę przyznać, że to jeden z nielicznych ciekawych w ostatnim sezonie wątków. Jakby nie patrzeć, nie doszło to mordu, bo Floki nie pozwolił. A że dotychczas poglądy na temat innych religii miał jakie miał, to wygląda to całkiem interesująco.
Za to strasznie denerwują mnie synowie Ragnara, zwłaszcza ten dziwny trójką miłosny, czy jak to zwać.
Szkoda, że ostatni sezon trochę zepsuł serial. Ja jednak i tak go nie obejrzę - po prostu nie lubię seriali :)
OdpowiedzUsuń