poniedziałek, 3 września 2018

Słodkie zwycięstwo: Streszczenie zamiast powieści


Życie Cassie i Jacka w końcu zaczyna się układać. Jako mąż i żona próbują wspólnie stworzyć rodzinę. Nie jest to jednak proste, gdy Jack, jako zawodowy gracz, spędza całe tygodnie poza domem.  


Tytuł: Słodkie zwycięstwo
Tytuł serii: The Perfect Game
Numer tomu: 3
Autor: J. Steling
Tłumaczenie: Monika Wiśniewska
Liczba stron: 250
Gatunek: romans
Wydanie: SQN, Kraków 2018
Gdy autorka próbuje zmieścić około szesnastu lat życia bohaterów na dwustu pięćdziesięciu stronach to wiedz, że coś jest nie tak. „Słodkie zwycięstwo” J. Sterling w swojej formie przypomina streszczenie, albo – ewentualnie – powieść pisaną na Wattpada, a nie pełnoprawną powieść, którą ktoś postanowił wydać.
Należy zacząć od tego, że już w poprzednich tomach autorce brakowało konkretnego pomysłu na fabułę: już „Rozgrywka” nie miała w sobie wiele treści, a kolejne tomy zostały dopisane przez prośby fanów, a nie przez artystyczną wizję Sterling. Z tego powodu w „Słodkim zwycięstwie” nie mamy praktycznie żadnej sensownej historii, czy poruszanego problemu. Cassie i Jack bezustannie sobie słodzą, nie przeżywając ani jednego, istotnego dramatu. Ich życie jest absolutnie idealne, a przez to najzwyczajniej w świecie nudne.
Autorka podjęła próbę przeniesienia ciężaru historii na dwóch innych bohaterów powieści: brata Jacka i Melissę, przyjaciółkę Cassie. To postacie, które do tej pory pojawiały się jedynie w tle i przez dwa poprzednie tomy nie zostały za dobrze wykreowane (z resztą, Jack i Cassie też nie), dlatego trudno sprawić, aby obchodziły czytelnika. Zwłaszcza, że ich problemy są – co jest już typowe dla tej serii – absolutnie głupie i absurdalne. Mimo że mamy tu do czynienia z dorosłymi ludźmi to oni w dalszym ciągu zachowują się jak paczka gimnazjalistów, a nie osoby, które same się utrzymują i decydują o sobie.
Mam wrażenie, że cała seria, a szczególnie ta jej część może być dość szkodliwa dla młodzieży, do której jest kierowana. To książka, która przedstawia absolutnie sztuczną i przesłodzoną rzeczywistość, w której największym dramatem głównej bohaterki jest to, że przez połowę każdego miesiąca siedzi sama w domu, ponieważ jej ukochany zarabia grube miliony jako zawodowy sportowiec. Naprawdę, życzyłabym sobie nam wszystkim, aby to było największe życiowe zmartwienie.



Jak już wspominałam, „Słodkie zwycięstwo” wygląda jak streszczenie faktycznej powieści. Książka ma bardzo specyficzną strukturę. Nasi bohaterowie często prowadzą bardzo ogólną narracje w stylu: zeszły rok minął nam spokojnie. Często robiliśmy zakupy i kupiliśmy nowy dom, który bardzo się nam spodobał. Przerywają ją jedynie krótkie scenki z konkretnymi wydarzeniami, po których znów wracamy do tego typu opisów. Cóż, przynajmniej kolejna książka Sterling to nie są same dialogi, ale szczerze mówiąc, coś takiego wcale nie wychodzi jej lepiej.
Należy dodać, że to nie jest ostatni tom w serii Sterling. Choć trylogia dotycząca Jacka i Cassie została zakończona to autorka napisała kolejny tom, dotyczący drugiej pary pojawiającej się w tej książce. Zastanawiam się tylko jaki jest w tym cel, biorąc pod uwagę, że w epilogu „Słodkiego zwycięstwa” mamy informacje o tym, jak historia całej czwórki bohaterów się zakończyła. Pewnie  autorka znów ugięła się przez „prośbę fanów”, albo amerykańskiego wydawcy, który liczy na łatwy pieniądz.
„Słodkie zwycięstwo” to książka absolutnie nie potrzebna, która nie wnosi nic do życia czytelnika. Być może osoby, które lubią poprzednie tomy znajdą w niej coś dla siebie, ale wszystkim, którzy zawiedli się na częściach poprzednich, albo w ogóle zastanawiali się nad przeczytaniem tej serii odradzam sięganie po „The perfect game”. Dobrych książek nie brakuje, a na złe szkoda czasu, dlatego nie ma po co sięgać po serię Sterling.


* * *

No bo przecież jakim trzeba być szczęściarzem, żeby dostawać kupę szmalu za codzienne pojawianie się na boisku? Ale życie rzadko okazywało się tak proste, jak to sobie wyobrażano. W baseballu chodziło o znacznie więcej. To był biznes. Czasem brzydki.
Fragment „Słodkiego zwycięstwa” J. Steling



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

12 komentarzy:

  1. Hmm chyba się nie skuszę na tę książkę. Jakoś mnie nie zainteresowała.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam, że ksiązka jest napisana tylko po to, żeby fani poprzednich dwóch kupili następną. Mnie ta seria nie kupiła i ja rownież jej nie kupiiłam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam tych poprzednich, to chyba nie muszę już po nie sięgać? Czy warto? :)
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziękuję bardzo pięknie i uprzejmie, nie zamierzam czytać czegoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  5. Po przeczytaniu tej recenzji dochodzę do wniosku, że nie ma sensu, żebym rozpoczynała swoją przygodę z tą serią. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wedle Twojej rady nie sięgnę po tę książkę. Jakoś sama fabuła i jej realizacja mnie nie przekonuje :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dla mnie to takie "chcę być pisarką, ale nie umiem, więc kontynuuję to, co jakimś cudem odniosło sukces". I to coraz bardziej na odczepnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja stawiałabym jednak raczej na korzyści finansowe po prostu. ;P Ewentualnie wszyscy wokół jej wmawiają, że jest super, więc pisze. :D

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony