Jim pomaga matce przy pracy w
karczmie. Ich spokojne życie przerywa przybycie do niej człowieka, który każe
nazywać się „kapitanem”. Po czasie okazuje się, że mężczyzna ma przy sobie mapę
na wyspę skarbów.
Serial
„Piraci” powstał między innymi na bazie „Wyspy skarbów”, klasycznej powieści
dla młodzieży. A że bardzo go lubię uznałam, że zapoznam się z „oryginałem”.
Tytuł: Wyspa
skarbów
Autor: Robert
Louis Stevenson
Tłumaczenie: Józef
Birkenmaj
Liczba
stron: 264
Gatunek: powieść
przygodowa
Wydanie: Olesiejuk,
Warszawa 2015
|
Zacznijmy
od wydania: to moje wypada naprawdę bardzo ładnie. Wprawdzie wyraźnie widać, że
to literatura dla dzieci i młodzieży, jednak nie mogę nie docenić porządnego
papieru i sympatycznych ilustracji. Bardzo miło trzyma się to wydanie w ręce i
zdecydowanie zachęca do czytania.
Jeśli
zaś chodzi o wnętrze książki to choć je sobie cenię, to jednak… ta powieść
zdecydowanie nie jest moją literacką miłością. Zdecydowanie starsze powieści
mogą poszczycić się specyficznym językiem: eleganckim, choć zwykle nie tak
ciężkim, jak można byłoby się spodziewać po tak leciwych pozycjach. Niemniej,
ten język zwykle sprawia, że akcja powieści jest stosunkowo powolna i leniwa,
co miało miejsce i w tym przypadku: choć w „Wyspie skarbów” teoretycznie dużo
się dzieje to jednocześnie odniosłam wrażenie, jakby wszystko odbywało się
bardzo powoli i spokojnie. A to przecież powieść przygodowa – tu akcji nie
powinno brakować.
Przy
tym tak najzwyczajniej w świecie nieszczególnie interesowała mnie ta historia.
Mimo że książka nie należy do długich to czytanie jej zajęło mi bardzo dużo
czasu; nie potrafiłam wsiąknąć w tę przygodę i ten świat, a przecież klimaty związane
z piratami są czymś, za czym przepadam. Nie związałam się też z samym głównym
bohaterem, Jimem.
Wydawać
by się mogło, że przynajmniej z Silverem, czarnym charakterem całej opowieści,
będę dość związana, zwłaszcza, że jego filmowe wcielenie bardzo lubię. Niestety,
ale… nie. Być może wynika to z faktu, że w tej powieści zły jest zawsze w pełni
zły, brakuje wewnątrz niej odcieni szarości.
Tak
naprawdę nie mam wiele do powiedzenia na temat „Wyspy skarbów”. Nie żałuje
przeczytania jej: to w końcu klasyka literatury. Nie żałuje też jej posiadania,
bo samo wydanie wygląda naprawdę pięknie. Ale choć bardzo bym chciała, by było inaczej
to prawdopodobnie to tej książki po prostu nie wrócę.
*
* *
Mam tylko jedną rzecz do powiedzenia,
szanowny panie: jeśli nadal będziesz pan pił tyle rumu, świat wkrótce uwolni
się od bardzo plugawego łotra!
Fragment
„Wyspy skarbów” Roberta Louisa Stevensona
Mam tą książeczkę u siebie w domu i zamierzam ją podarować za jakiś czas mojemu siostrzeńcowi:)
OdpowiedzUsuńMam i czytałam w dwóch różnych przekładach ale jakoś nie specjalnie zapadła mi w pamieci... a wydanie, które czytałaś to chyba wersja skrócona a nie pełna ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie teraz w sumie się nad tym zastanawiam. Mam "W 80 dni dookoła świata" w tym wydaniu i to faktycznie wersja skrócona. Ale w przypadku tej książki nie znalazłam nigdzie takiej informacji na samej książce. Musiałabym to sprawdzić, ale w tej chwili nie mam do niej dostępu. :c
UsuńPoszukaj zdania typu "na podstawie powieści" lub "adaptacja powieści"? Kiedyś pytałam o książki z tej serii wydawnictwa i sporo jest właśnie taką inspiracją lub adaptacją ;/
UsuńPoszukam, jak do niej dotrę (pewnie w grudniu mi się uda XD), ale ja ją już pod tym kątem w sumie sprawdzałam...
UsuńO ile nie zapomnisz sprawdzić chociaż to chyba nie jest aż tak istotne ;)
UsuńMam sentyment do tej książki :)
OdpowiedzUsuńKojarzę ten tytuł, więc pewnie gdzieś w mojej wczesnej karierze czytelniczej się pojawił :)
OdpowiedzUsuńA mnie się tam podobała :D Lekka, łatwa i przyjemna pozycja na jeden wieczór ;)
OdpowiedzUsuńHmm, jakoś specjalnie nie ciagnie mnie do tej pozycji, ale może kiedyś.. :)
OdpowiedzUsuńMi się powieść podobała, czytałam ją już jakiś czas temu :)
OdpowiedzUsuńNatomiast zainteresowałam się serialem :D