Yuri, wraz z dwustoma innymi osobami, zostaje
przymusowo wysłany na egzoplanetę z układu Proximy Centauri. Tam, po
podzieleniu na czternastoosobowe zespoły wraz z pomocą sztucznej inteligencji
muszą zbudować sprawnie działającą społeczność.
Tytuł: Proxima
Tytuł
serii: Proxima/Ultima
Numer tomu: 1
Autor: Stephen
Baxter
Tłumaczenie: Dariusz
Kopociński
Liczba
stron: 560
Gatunek: hard science-fiction
Wydanie: Zysk
i S-ka, Poznań 2018
|
Ekspansja
kosmosu przez ludzkość to z jednej strony wciąż interesujący i rozbudzający wyobraźnię
temat. Z drugiej zaś jest jednak tak przemielony przez popkulturę, że po prostu
trudno stworzyć w tej materii coś naprawdę szokującego. Mimo tego „Proxima”
Stephena Baxtera jest po prostu naprawdę przyjemną i dobrze napisaną książką,
która mimo swojego tematu zdecydowanie nie jest powieścią nudną.
Baxter
w swojej historii robi jedną, dość ciekawą rzecz: zostawia swoich bohaterów (z
Yurim Edenem na czele) na pastwę losu. Tyle tylko, że zamiast wysadzić ich na
samotnej wyspie po prostu wysyła ich w kosmos, zostawia na pustej planecie z
podstawowymi przedmiotami i pozwala nam obserwować dynamikę niewielkiej grupy
ludzi, którzy czują się niezwykle oszukani, często też zrozpaczeni swoją
sytuacją, ale którzy mimo wszystko muszą wziąć się w garść i po prostu
współpracować, jeśli chcą przeżyć. Przyznaję: czytanie o czymś takim jest
naprawdę ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza, że autor po prostu sprawnie
prowadzi swoich bohaterów.
Wątek
dotyczący jednak samej ekspansji kosmosu nie jest jednak jedynym. „Proxima”
zawiera także drugi wątek, który wprawdzie dostaje nieco mniej stron (a
przynajmniej mam takie wrażenie), ale jest właściwie nie mniej istotny dla całej
historii powieści. Obserwujemy w nim poczynania Steph, czyli pani naukowiec,
która bada coś, co nazywa „ziarnami”. Część książki zawierająca jej historie nie
analizuje tak dokładnie ludzkiego zachowania, skupiając się jednak nieco na technicznych
stronach świata przedstawionego. Przyznaję, w tej historii jest to i konieczne,
i potrzebne, choć ja, jako kompletny humanista, po prostu osobiście wolałam
obserwowanie grupy Yuriego.
„Proxima”
jest historią, która rozpoczyna się dość spokojnie i choć przez lwią część nie
jest to opowieść o wielkich wybuchach, pościgach i ratowaniu świata dość szybko
wciąga. Stephen Baxter doskonale pilnuje tempa swojej powieści, sprawiając, że
po prostu dobrze się ją czyta, a same dramaty, które przeżywają bohaterowie są dla
mnie czymś naprawdę wystarczającym, abym była cały czas zainteresowana
przedstawianą historią.
Należy
dodać, że autor miał naprawdę dobry pomysł na samo stworzenie planety, na
której lądujemy. Opisuje świat przedstawiony dość dokładnie, tworząc stworzenia
będące pół-roślinami, pół-zwierzętami, z jednej strony odróżniając florę i faunę
od naszej, Ziemskiej, ale z drugiej strony nie próbując przekombinować i
sprawiając, że całość po prostu da się objąć umysłem i własną wyobraźnią bez
większego problemu.
Warto
zwrócić uwagę na to, że choć styl Baxtera nie jest nadzwyczaj techniczny to
jednak w dalszym ciągu mamy w przypadku tej książki do czynienia z hard
science-fiction: w uniwersum „Proximy” nie istnieje coś takiego jak magia. Działanie
statków kosmicznych, funkcjonowanie planety wokół czerwonych karłów, czy samo
zachowanie ludzi w opisanej sytuacji to kwestie, które autor zbadał, nim zabrał
się za pisanie swojej powieści, o czym z resztą informuje w posłowiu.
„Proxima”
może nie jest powieścią ponadprzeciętną i ponadczasową, ale jednocześnie jest
po prostu bardzo przyjemną, niezbyt techniczną powieścią fantastyczno-naukową,
która przykłada olbrzymią wagę do analizy ludzkich zachowań, a to jest właśnie
element, za który naprawdę takie powieści cenie. Myślę, że mogę ją swobodnie
polecić osobom, które po prostu szukają dość wiarygodnej powieści, analizującej
temat zasiedlania kosmosu przez ludzkość.
*
* *
Kręciły
się tam trójnogi, istoty z łodyg podobnych do trzciny, mające koszykowate,
gęsto plecione korpusy. Te jednak, olbrzymy wysokie na trzy, cztery metry,
sięgały ponad stromatolitowy ogród, w którym manewrowały z gracją. Były
znacznie wolniejsze od lotnika czy nawet padlinożerców, które pożarły truchło,
i Yuri mógł podpatrzeć, jak „działają” ich ciała. Zupełnie, jakby ktoś
poskładał je w pracowni do majsterkowania z łodyg w każdym rozmiarze, od
patyczków krótszych, niż ludzki palec po wielkie kłody kojarzące się z kośćmi
słonia; połączenia stawowe pozwalały im na wykonywanie skomplikowanych akrobacji.
Fragment
„Proximy” Stephena Baxtera
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i Sk-a!
Od jakiegoś czasu przymierzam się do Baxtera, dodatkowo tylko zachęciłaś. Dużym plusem jak dla mnie jest, jeśli autor serio chociaż trochę zapoznał się z tematem, zanim podjął się napisania tego rodzaju książki. Nie czytam dużo sci-fi, bo nieraz mocno mnie drażnią kompletnie bzdurne realia, gdzie po prostu widzisz, że autor nie ma pojęcia, o czym pisze. Jeśli ta książka trzyma jako taki poziom pod tym wzgledem, z chęcią się zapoznam
OdpowiedzUsuńSzczerze wydaje mi się, że autor odrobił zadanie domowe. W posłowiu podaje książki do których sięgał, więc można się też z nimi potem zapoznać. Tylko weź poprawkę, że ze mnie jest żaden fizyk - na moje oko wszystko tu gra, ale spec od tematu może mieć inne zdanie.
UsuńJa może jestem bardziej uwrażliwiony na tego rodzaju rzeczy, toteż łatwiej wychwytuje różne bzdury. Jednak, na wiele rzeczy jestem w stanie przymknąć oko, poza ewidentnymi głupotami. Toteż zaufam Twojej opinii, bo wydaje mi się, że najbardziej rażące błędy byś wychwyciła ;)
UsuńTwoja recenzja jest bardzo ciekawa. Niestety, "Proxima" to zdecydowanie nie moje klimaty czytelnicze, więc raczej po nią nie sięgnę... Science-fiction i tym podobne, jakoś do mnie nie przemawia ;)
OdpowiedzUsuń"Proxina" to zdecydowanie nie moja bajka. Dlatego sobie odpuszczam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Na pewno to ciekawa powieść, jednak nie są to moje klimaty.
OdpowiedzUsuńNie czytałem jeszcze tej książki. Recenzja bardzo ciekawa.
OdpowiedzUsuń