Jason budzi się w autobusie szkolnym,
nie mając pojęcia skąd się w nim wziął. Podobno ma dziewczynę, Piper i
najlepszego przyjaciela, Leona, ale nie potrafi ich sobie przypomnieć. Prędko
okazuje się, że cała trójka to herosi, na których barkach spoczywa bardzo ważna
dla Obozu Herosów misja.
Rick
Riordan miał genialny pomysł na serię. Najpierw stworzył „Percy’ego Jacksona i
bogów olimpijskich”, czyli serię osadzoną w świecie herosów kierowaną do „prawie
nastolatków”, a następnie zabrał się za kontynuacje, czyli „Olimpijskich
Herosów”, stworzoną już dla nieco starszego odbiorcy. Autor pozwala więc swojemu
czytelnikowi na dorastanie w swoim świecie. Niestety, o ile tą pierwszą serię naprawdę
lubię, o tyle pierwszy tom kontynuacji, „Zagubiony heros” niezwykle mnie
wymęczył.
Zacznijmy
od objętości tej książki: ma o około dwieście storn więcej i zdecydowanie
mniejszą czcionkę. I absolutnie by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że
kontynuacja to właściwie dokładna powtórka z rozrywki, jedynie rozciągnięta na
o wiele więcej stron. Znów mamy trio z jedną dziewczyną i po raz kolejny nasi
bohaterowie to niezwykle silne postacie z nadzwyczajnymi mocami: to naprawdę
nie jest nic oryginalnego. Być może nie narzekałabym na to, biorąc pod uwagę
target odbiorców, ale jednocześnie bardzo szybko miałam całości po prostu
dosyć.
Tytuł: Zagubiony
heros
Tytuł
serii: Olimpijscy herosi
Numer tomu: 1
Autor: Rick
Riordan
Tłumaczenie: Andrzej
Polkowski
Liczba
stron: 520
Gatunek: młodzieżowe
fantasy
Wydanie: Galeria
Książki 2011
|
Nie
zrozumcie mnie źle: wierze, że osoby młodsze ode mnie będą się przy tej książce
dobrze bawić. Mamy tu akcję, przygody, typowy dla Riordana żart, a na dodatek w
dalszym ciągu nie brakuje nam nawiązań mitologii. Pomysł na obóz rzymskich
herosów też jest ciekawy: to po prostu taka bardziej… „dojrzała” wersja obozu greckiego,
co na pewno jest dobrym wyjściem, jeśli autor chciał trafić do nieco starszego
czytelnika. Z tym, że w tym wszystkim brakło mi pewnej lekkości i szybkości w
czytaniu: „Zagubiony heros” wlókł się mi niemiłosiernie, zwłaszcza, że Riordan
nie łamie sowich schematów i prędko wiedziałam, co wydarzy się w następnej
kolejności.
Często
miałam wrażenie, że wiele rzeczy w tej książce jest na siłę. Nie możemy mieć „zwykłych”
herosów: muszą dostać jakieś nadzwyczajne moce, o których nikt wcześniej nie
słyszał. Muszą być kompletnie wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju, ale nie przez
charakter, a umiejętności właśnie. Poza tym nawet nie trenując, potrafią
walczyć, a satyr, który w tej części występuje jest chyba jedną z bardziej
irytujących postaci, z jaką spotkałam się w ostatnim czasie. Poza tym niby
autor porusza istotne tematy dotyczące rodziny i poszukiwania swojego miejsca na
Ziemi, ale… w całości zabrakło mi tego przyjemnego ciepła z poprzedniej serii.
Jak
już napisałam, nie uważam, by „Zagubiony heros” był powieścią absolutnie złą:
to, że mnie wymęczył, nie oznacza, że to kiepska lektura dla nastolatka. Najzwyczajniej
w świecie wyrosłam już z takiej literatury, a czytanie czegoś tak obszernego
jest dla mnie bardzo męczące. Dlatego choć sobie nie polecam i raczej nie będę
serii kontynuować to… jeśli tylko jesteście fanami „Percy’ego Jacksona i bogów
olimpijskich” możecie kolejny cykl Riordana sprawdzić choćby z czystej ciekawości.
*
* *
Leo
opuścił śrubokręt. Spojrzał w sufit i pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć
"I co ja mam zrobić z tym facetem?".
-
Staram się być denerwujący. - powiedział - Nie obrażaj mnie, twierdząc, że tego
nie potrafię. I jak mam żywić do ciebie urazę skoro zaczynasz mnie przepraszać?
Jestem zwykłym mechanikiem. Ty jesteś księciem nieba, synem pana wszechświata.
Po winieniem mieć do ciebie żal.
-
Pana wszechświata?
-
No pewnie! Jesteś ta-da-bum. Miotaczem błyskawic. "Patrzcie jak ja fruwam!
Jestem orłem, który szybuje..."
-
Zamknij się, Valdez.
Leo
uśmiechnął się blado.
-
No widzisz. Denerwuje Cię.
-
Przepraszam, ze cię przepraszałem.
-
Dzięki.
Fragment
„Zagubionego herosa” Ricka Riordana
Fanem nie jestem, no i do młokosa już też dalej jak bliżej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/
Uwielbiam mitologię i pomysł na serię wydał mi się bardzo ciekawy, jednak wykonanie już nie. Przeczytałam 2-3 pierwsze tomy i muszę przyznać, że mnie nie wciągnęły - ciężko mi się je czytało;/
OdpowiedzUsuńPamiętam, że "Zagubiony heros" był pierwszą książką Ricka Riordana, jaką przeczytałam, i byłam nią absolutnie zachwycona. Teraz, będąc już starszą (i znając wszystkie jego schematy), pewnie aż tak by mi się nie spodobał, ale mimo wszystko mam do niego jakiś sentyment. :)
OdpowiedzUsuństronapierwsza.blogspot.com
No jasne, takie emocje zostają z nami na zawsze :D Przynajmniej zazwyczaj.
UsuńWłaśnie czytam pierwszą część Percy'ego i ogólnie podoba mi się :) I to bardzo. Aczkolwiek odczuwam wpływ wieku na odbiór tej książki :D
OdpowiedzUsuńZa obie serię, o których wspominasz, zabrałam się dawno temu i jak tak teraz się zastanowię, to raczej lepiej wspominam Percy'ego, aniżeli "Zagubionego Herosa". :P
OdpowiedzUsuńJa Percy'ego czytałam stosunkowo niedawno, pewnie mając jakieś 18 lat. I jako, bądź co bądź, dorosła osoba bardzo go polubiłam :) a kontynuacja jeszcze przede mną :)
OdpowiedzUsuń