czwartek, 24 maja 2018

Zagubiony heros: Jednak to już nie to

Jason budzi się w autobusie szkolnym, nie mając pojęcia skąd się w nim wziął. Podobno ma dziewczynę, Piper i najlepszego przyjaciela, Leona, ale nie potrafi ich sobie przypomnieć. Prędko okazuje się, że cała trójka to herosi, na których barkach spoczywa bardzo ważna dla Obozu Herosów misja.
  
Rick Riordan miał genialny pomysł na serię. Najpierw stworzył „Percy’ego Jacksona i bogów olimpijskich”, czyli serię osadzoną w świecie herosów kierowaną do „prawie nastolatków”, a następnie zabrał się za kontynuacje, czyli „Olimpijskich Herosów”, stworzoną już dla nieco starszego odbiorcy. Autor pozwala więc swojemu czytelnikowi na dorastanie w swoim świecie. Niestety, o ile tą pierwszą serię naprawdę lubię, o tyle pierwszy tom kontynuacji, „Zagubiony heros” niezwykle mnie wymęczył.
Zacznijmy od objętości tej książki: ma o około dwieście storn więcej i zdecydowanie mniejszą czcionkę. I absolutnie by mi to nie przeszkadzało, gdyby nie fakt, że kontynuacja to właściwie dokładna powtórka z rozrywki, jedynie rozciągnięta na o wiele więcej stron. Znów mamy trio z jedną dziewczyną i po raz kolejny nasi bohaterowie to niezwykle silne postacie z nadzwyczajnymi mocami: to naprawdę nie jest nic oryginalnego. Być może nie narzekałabym na to, biorąc pod uwagę target odbiorców, ale jednocześnie bardzo szybko miałam całości po prostu dosyć.
Tytuł: Zagubiony heros
Tytuł serii: Olimpijscy herosi
Numer tomu: 1
Autor: Rick Riordan
Tłumaczenie: Andrzej Polkowski
Liczba stron: 520
Gatunek: młodzieżowe fantasy
Wydanie: Galeria Książki 2011
Nie zrozumcie mnie źle: wierze, że osoby młodsze ode mnie będą się przy tej książce dobrze bawić. Mamy tu akcję, przygody, typowy dla Riordana żart, a na dodatek w dalszym ciągu nie brakuje nam nawiązań mitologii. Pomysł na obóz rzymskich herosów też jest ciekawy: to po prostu taka bardziej… „dojrzała” wersja obozu greckiego, co na pewno jest dobrym wyjściem, jeśli autor chciał trafić do nieco starszego czytelnika. Z tym, że w tym wszystkim brakło mi pewnej lekkości i szybkości w czytaniu: „Zagubiony heros” wlókł się mi niemiłosiernie, zwłaszcza, że Riordan nie łamie sowich schematów i prędko wiedziałam, co wydarzy się w następnej kolejności.
Często miałam wrażenie, że wiele rzeczy w tej książce jest na siłę. Nie możemy mieć „zwykłych” herosów: muszą dostać jakieś nadzwyczajne moce, o których nikt wcześniej nie słyszał. Muszą być kompletnie wyjątkowi i jedyni w swoim rodzaju, ale nie przez charakter, a umiejętności właśnie. Poza tym nawet nie trenując, potrafią walczyć, a satyr, który w tej części występuje jest chyba jedną z bardziej irytujących postaci, z jaką spotkałam się w ostatnim czasie. Poza tym niby autor porusza istotne tematy dotyczące rodziny i poszukiwania swojego miejsca na Ziemi, ale… w całości zabrakło mi tego przyjemnego ciepła z poprzedniej serii.
Jak już napisałam, nie uważam, by „Zagubiony heros” był powieścią absolutnie złą: to, że mnie wymęczył, nie oznacza, że to kiepska lektura dla nastolatka. Najzwyczajniej w świecie wyrosłam już z takiej literatury, a czytanie czegoś tak obszernego jest dla mnie bardzo męczące. Dlatego choć sobie nie polecam i raczej nie będę serii kontynuować to… jeśli tylko jesteście fanami „Percy’ego Jacksona i bogów olimpijskich” możecie kolejny cykl Riordana sprawdzić choćby z czystej ciekawości.


* * *

Leo opuścił śrubokręt. Spojrzał w sufit i pokręcił głową, jakby chciał powiedzieć "I co ja mam zrobić z tym facetem?".
- Staram się być denerwujący. - powiedział - Nie obrażaj mnie, twierdząc, że tego nie potrafię. I jak mam żywić do ciebie urazę skoro zaczynasz mnie przepraszać? Jestem zwykłym mechanikiem. Ty jesteś księciem nieba, synem pana wszechświata. Po winieniem mieć do ciebie żal.
- Pana wszechświata?
- No pewnie! Jesteś ta-da-bum. Miotaczem błyskawic. "Patrzcie jak ja fruwam! Jestem orłem, który szybuje..."
- Zamknij się, Valdez.
Leo uśmiechnął się blado.
- No widzisz. Denerwuje Cię.
- Przepraszam, ze cię przepraszałem.
- Dzięki.

Fragment „Zagubionego herosa” Ricka Riordana

7 komentarzy:

  1. Fanem nie jestem, no i do młokosa już też dalej jak bliżej ;)

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam mitologię i pomysł na serię wydał mi się bardzo ciekawy, jednak wykonanie już nie. Przeczytałam 2-3 pierwsze tomy i muszę przyznać, że mnie nie wciągnęły - ciężko mi się je czytało;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Pamiętam, że "Zagubiony heros" był pierwszą książką Ricka Riordana, jaką przeczytałam, i byłam nią absolutnie zachwycona. Teraz, będąc już starszą (i znając wszystkie jego schematy), pewnie aż tak by mi się nie spodobał, ale mimo wszystko mam do niego jakiś sentyment. :)
    stronapierwsza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne, takie emocje zostają z nami na zawsze :D Przynajmniej zazwyczaj.

      Usuń
  4. Właśnie czytam pierwszą część Percy'ego i ogólnie podoba mi się :) I to bardzo. Aczkolwiek odczuwam wpływ wieku na odbiór tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Za obie serię, o których wspominasz, zabrałam się dawno temu i jak tak teraz się zastanowię, to raczej lepiej wspominam Percy'ego, aniżeli "Zagubionego Herosa". :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja Percy'ego czytałam stosunkowo niedawno, pewnie mając jakieś 18 lat. I jako, bądź co bądź, dorosła osoba bardzo go polubiłam :) a kontynuacja jeszcze przede mną :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony