Panna Marple przybywa do Hotelu
Bertam: niezwykłego miejsca utrzymanego w staroangielskim stylu. Prędko
odkrywa, że coś jest z nim nie tak… ktoś znika, coś zostaje skradzione. Nie
brakuje także zamachu. Starsza pani postanawia rozwikłać zagadkę hotelu.
Często
piszę opinię o książce tego samego, lub następnego dnia po jej przeczytaniu. W
przypadku „Hotelu Bertam” minął ponad tydzień… i przyznam szczerze, że była to
powieść na tyle nijaka, że po prostu jej detale zaczynają mi już unikać. W
ostatnim czasie poznałam kilka książek Aghaty Christie i ta, jak na razie, była
chyba tą najsłabszą. Kolejna przygoda panny Marple jest po prostu ze wszech
miar przeciętna, a na dodatek dość chaotyczna.
Opis
z tyłu okładki w moim wydaniu sugeruje thiller, ale w praktyce z thillerem „Hotel
Bertam” raczej nie ma nic wspólnego.
Christie chyba po prostu nie potrafi pisać mrocznych, budzących dreszcze
powieści: jej styl jest na to zbyt „czysty”. Brakuje w niej tej specyficznej
tajemniczości, która sprawia, że mamy do czynienia z thillerem, a nie z
kryminałem.
Inne
poznane przeze mnie powieści tej autorki były bardzo proste fabularnie. Mamy
zagadkę i dążymy do rozwiązania jej, co jest po prostu typowe dla klasycznego
kryminału. W „Hotelu Bertam” autorka chyba chciała trochę poeksperymentować,
dlatego zamiast jednej głównej zagadki wrzuciła nam ich kilka, z czego dwie
wychodzą na pierwszy plan. Teoretycznie wszystko potem jakoś łączy się w
całość, ale w trakcie czytania śledzenie tego jest po prostu chaotyczne i
niekoniecznie bardzo przyjemne. Jednak od książek Christie oczekuje czegoś
innego. Poza tym jej powieści są raczej krótkie, przez co przy większej ilości
wątków trudno o brak chaosu właśnie.
Sam
hotel, w którym ma miejsce większa część akcji, to ciekawe miejsce, a osoba,
która go prowadzi ma naprawdę ciekawą filozofię dotyczącą tego, jak należy nim zarządzać. Dlatego to
zdecydowanie jest miejsce, w którym fajnie byłoby się znaleźć. Niemniej, na tym
jego zalety w tej książce raczej się kończą. Jak już wspominałam, styl Christie
nie jest na tyle klimatyczny, by wydobyć z tej lokacji tyle, ile można by było.
Do
tej powieści Christie na pewno nie wrócę. Jeśli czytacie (lub planujecie)
przeczytać wszystkie książki tej autorki pewnie tak, czy siak po nią
sięgniecie. Jeśli nie, lub po prostu chcecie przeżyć swoje pierwsze spotkanie z
tą panią, „Hotel Bertam” po prostu odradzam. Christie ma w swoim dorobku
zdecydowanie lepsze rzeczy.
*
* *
Czasem
widzimy ludzi, którzy robią coś niemądrego, nawet niebezpiecznego. Ale czy mamy
prawo interweniować? Jestem zdania, że z reguły nie.
Powoli nadrabiam wszystkie powieści Christie i pewnie na "Hotel..." kiedyś trafię. Szkoda, że ma mało wspólnego z thrillerem.
OdpowiedzUsuńNie miałam do tej pory zupełnie żadnej styczności z twórczością Christie, choć po kryminały / thrillery sięgam dość regularnie. Chciałam się za coś jej autorstwa zabrać, teraz już wiem po jaki tytuł na początek nie sięgać. Ciekawy blog, postaram się być u Ciebie częściej. Pozdrawiam i zapraszam również do siebie bialatrufla.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa jak na razie czytałam jedynie "Morderstwo w Orient Expressie" i baaardzo spodobała mi się ta prostota przekazu. Bez zbędnego lania wody - zbrodnia, dochodzenie, rozwiązaniem zagadki. W takim razie odpuszczę sobie tę książkę, jak coś jest dobre to nie trzeba tego ulepszać ;)
OdpowiedzUsuńJa generalnie książki Christie lubię. Tylko ta wypadła bardzo przeciętnie.
UsuńO kurcze, dawno tutaj nie byłam! W sensie na komputerze i jak tu się czarno zrobiło :D bardzo fajnie! Christie oczywiście mam obowiązkowo w planach. Wstyd nie znać jej twórczości :D
OdpowiedzUsuńTo musiało Cię tu baardzo dawno nie być, bo ten szablon już dość długo wisi ;P
UsuńZawsze jak wbijam to na telefonie, a w nim mam ten łysy biały szablon :(
UsuńSwego czasu bardzo dużo czytałam jej kryminałów. Teraz jakoś przestały być one w moim guście. :) Bardzo ładne zdjęcia. :) Czy to panel podłogowy czy płytka? Wiem, że pytanie, że tak powiem od czapy, ale zbliżam się do etapu wykończeniowego w domu i wyglądają na podłogę w moim stylu! :)
OdpowiedzUsuńTo panele, ale więcej Ci nie powiem, bo mieszkanie tylko wynajmuje :) Ale wyglądają na takie droższe, takie emm... "w połowie deski" prawie.
UsuńCały czas mam w planach książki tej autorki, ale jakoś nie jest mi z nimi po drodze :( Ale na pewno mojej przygody z nią nie rozpocznę od "Hotelu Bertman" :o Po co mam się zrażać? :)
OdpowiedzUsuńA ja choć krymianały bardzo lubię to za Aghatą Christie jakoś nie przepadam i omijam jej książki. Może powinnam spróbować jeszcze raz, ale nie od "Hotelu" jak widać :)
OdpowiedzUsuńJa lubię książki Christie z tego względu, że są proste ;) można się zrelaksować :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam kilka powieści tej autorki, jednak tej nie. Być może przeczytam - jak poczuję do tego "wenę" :)
OdpowiedzUsuńCzasem i królowej kryminału zdarzają się gorsze powieści...
OdpowiedzUsuń