Zaczynał w slumsach. Miał jednak
trochę szczęścia: jego talent do sportu został zauważony przez odpowiednich
ludzi. I tak oto Allen Iverson, z biedaka, zmienił się koszykarza z milionami
na koncie. Przeszłość jednak nigdy tak naprawdę go nie opuściła.
Czasem
książki trafiają do mnie przypadkiem: „Iverson. Życie to nie gra” to biografia,
która właśnie tak się u mnie pojawiła. Gdyby nie to, prawdopodobnie nigdy nie
sięgnęłabym po pozycje o koszykarzu NBA. Po pierwsze, nie lubię gier
zespołowych. Po drugie, nie interesuje się sportem w ogóle. Po trzecie, nie
miałam pojęcia, kim jest Iverson przed lekturą tej książki. Ale z ciekawości po
prostu postanowiłam sprawdzić z czym mam do czynienia i raczej nie żałuję, choć
jednocześnie nie będę ukrywać: nie jestem zakochana w tematyce, więc
automatycznie i sama książka jest dla mnie raczej obojętna.
Tytuł: Iverson.
Życie to nie gra
Autor: Ian
Tregillis
Tłumaczenie: Michał
Rutkowski
Liczba
stron: 336
Gatunek: biografia
Wydanie: SQN,
Kraków 2016
|
Zacznijmy
od tego, że ta książka to kawał dobrej, reporterskiej roboty. Autor zebrał
wiele faktów i zgrabnie je ze sobą połączył. „Iverson. Życie to nie gra” ma
dobrą konstrukcje: Babb postanowił przeplatać początki kariery koszykarza z
opisem jego rozwodu, dzięki czemu całość jest ciekawsza i dynamiczna. Na dodatek wszystko jest wyraźnie
udokumentowane: dostajemy konkretne nazwiska, ogromną ilość cytatów oraz
informacje na temat miejsc, w których dane wydarzenia miały miejsce. Po prostu
trudno w tę historię nie uwierzyć.
Na
dodatek sam styl Babba jest całkiem przyjemny. Oczywiście, jest bardziej surowy
i mniej plastyczny niż w powieściach, ale jednak narracja autora jest po prostu
dobra i przystępna dla czytelnika. Tu naprawdę nie da się pogubić.
Żałuję
jedynie, że autorowi nie udało się porozmawiać z samym Iversonem, bo wywiad z
nim, wpleciony elegancko w całość, byłby bardzo dobrym dopełnieniem. Niestety,
nie zawsze da się zrobić wszystko, a i tak uważam, że Babb zrobił kawał dobrej
roboty.
Mój
problem z tą książką jest zupełnie osobisty: ja najzwyczajniej w świecie nie
przepadam za Iversonem, jako postacią wykreowaną w tej biografii. To człowiek,
który wyszedł z biedy za sprawą swojego talentu i ludzi, którzy o niego
walczyli, a potem jednocześnie urósł w piórka, zatopił się w alkoholu i nie
potrafił zajmować się własnym majątkiem. Allen Iverson w tej biografii
zdecydowanie nie jest postacią w pełni pozytywną: choć Babb zauważa jego dobre
cechy to również mocno piętnuje je złe, a ich nie brakowało.
Przez
to, jakim człowiekiem jest Iverson, nie da się czytać tej książki jako czegoś,
co da nam mocnego, pozytywnego kopniaka. Niestety, to nie jest opowieść o
człowieku, który przez ciężką pracę dorobił się i stał się „kimś” – on miał
talent i szczęście do ludzi wokół, zaś do treningów motywacji zdecydowanie mu
brakowało. Wydaje mi się, że przez to „Iverson. Życie to nie gra” jest
biografią skierowaną właściwie tylko do osób zainteresowanych tematem NBA,
Iversonem, czy po prostu tym gatunkiem literackim samym w sobie.
Wszystkim
fanom takiej tematyki zdecydowanie polecam. Powtórzę raz jeszcze: „Iverson.
Życie to nie gra” to kawał dobrej roboty. I tyle. A to, że aby uwielbiać tę historię
trzeba po prostu lubić taką tematykę to już inna para kaloszy.
*
* *
–
Pierdol się! – usłyszeli, jak Iverson wrzeszczy na Croce’a i dyrektora
zarządzającego, Billy’ego Kinga, który wziął na siebie rolę mediatora. Zdawało
się, że to koniec. Do mężczyzn znajdujących się po drugiej stronie ściany
zaczęło docierać, że najbardziej utalentowana drużyna Filadelfii od lat właśnie
się rozpada. Jak zawsze w przypadku Iversona i Browna prawda objawiła się w
ponurych, choć jednocześnie całkiem zabawnych okolicznościach.
–
Nie – odpowiedział Brown; jego zawodnicy jeszcze nigdy nie słyszeli, by tak
podniósł głos. – To ty się pierdol!
Fragment
„Iverson. Życie to nie gra” Kenta Babba
Ja tez nie lubie tej tematyki, a sam sportowiec w ogole nie interesuje :-]
OdpowiedzUsuńNBA interesowąłam się w podstwówce, potem oja milosć osłabła więc podziękuję :)
OdpowiedzUsuń