niedziela, 17 czerwca 2018

Iverson. Życie to nie gra: Sława ze slumsów


Zaczynał w slumsach. Miał jednak trochę szczęścia: jego talent do sportu został zauważony przez odpowiednich ludzi. I tak oto Allen Iverson, z biedaka, zmienił się koszykarza z milionami na koncie. Przeszłość jednak nigdy tak naprawdę go nie opuściła.

Czasem książki trafiają do mnie przypadkiem: „Iverson. Życie to nie gra” to biografia, która właśnie tak się u mnie pojawiła. Gdyby nie to, prawdopodobnie nigdy nie sięgnęłabym po pozycje o koszykarzu NBA. Po pierwsze, nie lubię gier zespołowych. Po drugie, nie interesuje się sportem w ogóle. Po trzecie, nie miałam pojęcia, kim jest Iverson przed lekturą tej książki. Ale z ciekawości po prostu postanowiłam sprawdzić z czym mam do czynienia i raczej nie żałuję, choć jednocześnie nie będę ukrywać: nie jestem zakochana w tematyce, więc automatycznie i sama książka jest dla mnie raczej obojętna.
Tytuł: Iverson. Życie to nie gra
Autor: Ian Tregillis
Tłumaczenie: Michał Rutkowski
Liczba stron: 336
Gatunek: biografia
Wydanie: SQN, Kraków 2016
Zacznijmy od tego, że ta książka to kawał dobrej, reporterskiej roboty. Autor zebrał wiele faktów i zgrabnie je ze sobą połączył. „Iverson. Życie to nie gra” ma dobrą konstrukcje: Babb postanowił przeplatać początki kariery koszykarza z opisem jego rozwodu, dzięki czemu całość jest ciekawsza i dynamiczna.          Na dodatek wszystko jest wyraźnie udokumentowane: dostajemy konkretne nazwiska, ogromną ilość cytatów oraz informacje na temat miejsc, w których dane wydarzenia miały miejsce. Po prostu trudno w tę historię nie uwierzyć.
Na dodatek sam styl Babba jest całkiem przyjemny. Oczywiście, jest bardziej surowy i mniej plastyczny niż w powieściach, ale jednak narracja autora jest po prostu dobra i przystępna dla czytelnika. Tu naprawdę nie da się pogubić.
Żałuję jedynie, że autorowi nie udało się porozmawiać z samym Iversonem, bo wywiad z nim, wpleciony elegancko w całość, byłby bardzo dobrym dopełnieniem. Niestety, nie zawsze da się zrobić wszystko, a i tak uważam, że Babb zrobił kawał dobrej roboty.
Mój problem z tą książką jest zupełnie osobisty: ja najzwyczajniej w świecie nie przepadam za Iversonem, jako postacią wykreowaną w tej biografii. To człowiek, który wyszedł z biedy za sprawą swojego talentu i ludzi, którzy o niego walczyli, a potem jednocześnie urósł w piórka, zatopił się w alkoholu i nie potrafił zajmować się własnym majątkiem. Allen Iverson w tej biografii zdecydowanie nie jest postacią w pełni pozytywną: choć Babb zauważa jego dobre cechy to również mocno piętnuje je złe, a ich nie brakowało.
Przez to, jakim człowiekiem jest Iverson, nie da się czytać tej książki jako czegoś, co da nam mocnego, pozytywnego kopniaka. Niestety, to nie jest opowieść o człowieku, który przez ciężką pracę dorobił się i stał się „kimś” – on miał talent i szczęście do ludzi wokół, zaś do treningów motywacji zdecydowanie mu brakowało. Wydaje mi się, że przez to „Iverson. Życie to nie gra” jest biografią skierowaną właściwie tylko do osób zainteresowanych tematem NBA, Iversonem, czy po prostu tym gatunkiem literackim samym w sobie.
Wszystkim fanom takiej tematyki zdecydowanie polecam. Powtórzę raz jeszcze: „Iverson. Życie to nie gra” to kawał dobrej roboty. I tyle. A to, że aby uwielbiać tę historię trzeba po prostu lubić taką tematykę to już inna para kaloszy.

* * *

– Pierdol się! – usłyszeli, jak Iverson wrzeszczy na Croce’a i dyrektora zarządzającego, Billy’ego Kinga, który wziął na siebie rolę mediatora. Zdawało się, że to koniec. Do mężczyzn znajdujących się po drugiej stronie ściany zaczęło docierać, że najbardziej utalentowana drużyna Filadelfii od lat właśnie się rozpada. Jak zawsze w przypadku Iversona i Browna prawda objawiła się w ponurych, choć jednocześnie całkiem zabawnych okolicznościach.
– Nie – odpowiedział Brown; jego zawodnicy jeszcze nigdy nie słyszeli, by tak podniósł głos. – To ty się pierdol!
Fragment „Iverson. Życie to nie gra” Kenta Babba

2 komentarze:

  1. Ja tez nie lubie tej tematyki, a sam sportowiec w ogole nie interesuje :-]

    OdpowiedzUsuń
  2. NBA interesowąłam się w podstwówce, potem oja milosć osłabła więc podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony