niedziela, 16 lipca 2017

Czerwień: Niezwykłe przeczucia

Poprzednie „militarne” science-fiction, które dane mi było przeczytać okazało się nijaką młodzieżówką. Nie zraziło mnie na szczęście do całego tego podgatunku. W końcu powieści new, czy young adult rządzą się swoimi prawami i byłabym głupia, gdybym przez ich pryzmat oceniała całokształt takiej literatury, prawda? Na całe szczęście „Czerwień” to już militarne science-fiction dla „dorosłych”. Jeśli chcecie wiedzieć, jak wypadło moje spotkanie z tą książką, zapraszam do przeczytania dalszej części posta!

Tytuł: Czerwień
Tytuł serii: Czerwień
Numer tomu: 1
Autor: Linda Nagata
Tłumaczenie: Mirosław P. Jabłoński
Liczba stron: 417
Gatunek: militarne science-fiction
Wydanie: Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2016

Niedaleka przyszłość. James Shelley trafił do wojska właściwie przypadkiem. Mimo to dzięki swojej nadnaturalnej intuicji dobrze sprawdza się w roli żołnierza, często ratując życie innym. Nie każdej tragedii da się jednak uniknąć. Podczas misji w Afryce jego oddział zostaje zaatakowany. Shelley traci obydwie nogi.  W wojskowym szpitalu dostaje propozycje nie do odrzucenia: jeśli będzie dalej służyć w wojsku, dostanie mechaniczne kończyny.
Prędko młody żołnierz musi wziąć udział w niełatwych zadaniach specjalnych.

Uwielbiam to, jak Rebis wydaje swoje książki. Zawsze są eleganckie i przyjemnie leżą w dłoni; okładki wyglądają dobrze, papier nie pozostawia nic do życzenia, podobnie jak układ tekstu i dość mały font (który oznacza więcej czytania). Niestety, w przypadku „Czerwieni” wydawca popełnił spory błąd: opis z tyłu okładki zdradza większą część treści książki. A zdecydowanie, nie powinien. Zwłaszcza, że cały świat wykreowany przez Lindę Nagatę jest naprawdę niezły, a historia, którą autorka nam przedstawia należy do naprawdę przyzwoitych.
„Czerwień” to stosunkowo poważna, militarna lektura. Jak na science-fiction przystało na jej kartach możemy odkryć ciekawe wynalazki i choć niektóre z nich dla fabuły są kluczowe, to jednak nie na nich skupia się autorka.
Linda Nagata opowiada nam historię młodego porucznika, który właściwie nigdy nie chciał być w wojsku, ale ostatecznie nieźle się w nim odnalazł. Shelley to dobry facet, z krwi i kości, z własną przeszłością i pragnieniami. Mówią, że jest królem Dawidem, bo w niebezpiecznych sytuacjach miewa wręcz boskie przeczucia. Wie, że coś się stanie, nim to będzie miało miejsce. Autorka stopniowo wyjaśnia nam czemu się to dzieje i w jaki sposób, jednocześnie wrzucając nas w wir wydarzeń, których w życiu bohatera nie brakuje.
Fabuła powieści poprowadzona jest bardzo zgrabnie i powiedziałabym, że dzieli się na pięć krótszych segmentów, które naprawdę bez problemu można podzielić. To dość prosta, ale ciekawa historia, w której nie da się zgubić. Niestety, chwilami brakowało mi w niej odpowiedniego tępa, by utrzymać cały czas moje zainteresowanie: pierwsze sto pięćdziesiąt stron było dla mnie bardzo interesujące, by następnie moje opadły i obudziły się dopiero w ostatnim segmencie historii.
Mimo małych problemów z tempem historii samemu stylu autorki nie mam właściwie nic do zarzucenia. Tekst utrzymany jest w dość gęstym, wojskowym klimacie, ale jednocześnie chwilami potrafi być zadziwiająco ludzki. Choć wewnątrz wojskowości nie brakuje Linda Nagata znajduje chwilę dla prywaty bohatera i dla jego bliskich spoza wojska, dzięki czemu historia nie jest jednowymiarowa. „Czerwień” to książka bardzo przejrzysta i konkretna, ale nie wyprana zupełnie z emocji. Skłamałabym jednak mówiąc, że to lektura, w której to właśnie one przejmują stery;  jak na science-fiction przystało to rozum w przypadku książki Nagaty gra główną rolę.
„Czerwień” to dobra lektura. Ma pewne drobne problemy, ale nie żałuję spotkania z nią. Przedstawia ciekawą wizje świata przyszłości, daje nam niezłą historię, a mimo bycia militarną science-fiction nie opisuje nadmiaru rozlewu krwi. Na jej kartkach panuje porządek, w tekście po prostu nie da się zgubić, a w stylu autorki widać sporo pracy nad własnym warsztatem. Polecam, jeśli tylko macie ochotę na bardziej wojskową fantastykę.

* * *

Biegnę szybko. Jego pierwsze pociski nie przelatują blisko mnie, ale wprowadza poprawkę i zmniejsza ten rozziew, podczas gdy ja odpowiadam ogniem. Strzelam z biodra, korzystając z muszki przyłbicy w celu uzyskania odpowiedniej trajektorii. Spust odskakuje mi od palca, gdy kontrolę przejmie moja AI. Pojedynczy strzał i dzieciak leci wstecz, wykonując pół obrotu, po czym uderza o zbocze.
– Załatwione! – grzmi Ransom przez gen-kom.
– Sprawdź to! – ostrzegam go.
– Bez obaw, poruczniku, nikt nie pozostał na szczycie.
– Podchodzę – mówi Jaynie.
Dostrzegam ją na swojej mapie.
– Widzę cię.
Wynurza się z wysokiej trawy.
– Oznaki życia? – pytam ją.
– Nie, jest martwy.
Kuca obok zwłok i używa haka ramiennego, żeby je odwrócić. Otwór po kuli widnieje dokładnie między oczami.
– Cholera, pańska AI jest dobra.

Fragment „Czerwieni” Lindy Nagaty



zBLOGowani.pl
Książka bierze udział w akcji na zblogowani.pl

11 komentarzy:

  1. Mnie strasznie ten konkretny gatunek strasznie ciekawi, więc mam nadzieję, że uda mi się z tym tytułem w miarę szybko ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi interesująco i, chociaż to nie moje klimaty, z chęcią przeczytałabym tę książkę. Ot, żeby się zapoznać z militarnym sci-fi chociażby.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja niestety nie gustuję w tego typu książkach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam nigdy do czynienia z żadną fantastyką, którą można byłoby określić mianem "militarnej" ;) Może trzeba to nadrobić? Po udanym spotkaniu z Hyperionem jestem nieco bardziej przychylnie nastawiona do s-f jako takiego, więc może ta książka podtrzyma dobrą passę, zwłaszcza ze względu na nietypowy klimat ;)

    Pozdrawiam
    Ewelina z "Gry w Bibliotece"

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam fantastykę, ale chyba jeszcze nie spotkałam się militarną fantastyką. Znaczy, czytałam postapokalityczne. Ale czy na przykład S.Q.U.A.T. Eksperyment można zaliczyć do militarnej?

    Ale wracając do "Czerwieni". Brzmi ciekawie, tylko tyle już serii zaczęłam i powinnam skończyć... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że można, ale nie znam tego, więc trudno mi określić.

      Usuń
  6. Odpycha mnie od tej powieści tło militarne, ale poza tym brzmi zachęcająco. Zapiszę sobie w razie czego ten tytuł, bo być może kiedyś nadejdzie okazja, żeby ją przeczytać, a nie chciałabym o niej zapomnieć.

    OdpowiedzUsuń
  7. gatunek jest mi obcy, jedyne a'la militarne które czytałam z chęcią było "na ostrzu noża" Zambocha. Miałaś może styczność z serią "chłopcy" Ćwieka? naprawdę godne polecenia, ciut pieprzne, realia dziecinnego krzywego zwierciadła, motocykliści i ten humor <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chłopcy już dawno za mną ;) W spisie recenzji znajdziesz sporo książek, które już czytalam.

      Usuń
  8. Też nie lubię kiedy opis zdradza zbyt wiele. Chętnie przeczytałabym tę pozycję:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się zaintrygowana tytułem :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony