niedziela, 30 lipca 2017

Osądzeni... ale czy sprawiedliwie?

Nie każda postać obecna w popkulturze jest oceniana sprawiedliwie: istnieje spora grupa charakterów, które obiektywnie patrząc nie powinny być aż tak uwielbiane, albo aż tak nienawidzone. Chyba nie ma osoby zainteresowanej filmem, grami, czy literaturą, która nie irytowałaby się przez to, jak któryś z fandomów ocenia postać której lubi/nie lubi, prawda? Czy jednak jestem wyjątkiem? :) W każdym razie pozwólcie, że dziś przyjrzymy się postacią, które przez fanów często oceniane są negatywnie... a ja się z tym tak nie do końca zgadzam.

Uprzedzam, że w tym materiale mogą znaleźć się spoilery!



Skąd ten hejt?
Zauważyłam pewną regułę.
W historiach dla dzieci, lub młodzieży często pojawiają się postacie, które myślą stosunkowo sensownie, które mają możliwość na stanie się dobrym bohaterem, ale ponieważ autor nie chce za bardzo rozbudowywać świata przerysowuje je negatywnie, tak, by nikt tej postaci nie lubił i nie zwracał na nią uwagi. Albo po prostu chce mieć dodatkowego villana, a jak wszyscy wiemy: większość młodzieżówek musi być czano-biała. Więcej kolorów wprowadza za wiele zamętu i młodzież nie zrozumie, dlatego nie możemy przecież tworzyć wielowarstwowych postaci.  Właśnie wśród nich często pojawiają się bohaterowie, którzy z wcześniej przeze mnie wymienionych względów są traktowane jako złe, mimo że często rozumują całkiem sensownie.
Z drugiej strony czasami zdarzają się inne przypadki. Przypadki, w których fandom z dobrych postaci robi postacie negatywne, bo nie zrozumiał treści, albo – jak w przypadku „Gry o tron” zna tylko serial, a jeśli już zabiera się za książkę to ma wyrobione zdanie na temat bohaterów i poznanie oryginały niewiele zmienia w jego postrzeganiu lore. Dla starszych fanów zwykle jest to dość przykre zjawisko, ale cóż, bywa :D

Charlotta z „Trylogii Czasu” Gier
Przez całe swoje życie Charlotta uważa, że wkrótce zacznie podróże w czasie. Jest do tego specjalnie szkolona i przygotowywana. Gideon jest chyba jedynym jej bliskim przyjacielem: w końcu cały czas się uczy, nie ma czasu na nadmierną ilość takich relacji, a jego ma przecież cały czas przy sobie. Dlatego ja naprawdę nie dziwię się tej bohaterce tego, że tak bardzo wkurzyła się, gdy okazało się, że była okłamywana.
Oczywiście, nie była postacią pozbawioną wad. Przede wszystkim była w negatywny sposób przerysowana, a na dodatek sam sposób w jaki została wychowana pozostawiał wiele do życzenia.
Będąc na jej miejscu też miałaby żal do Gwen i jej matki. Straciła masę czasu, a jeszcze w ciągu chwili okazało się, że jakimś cudem jej przyjaciel woli jej „zdradliwą” kuzynkę. I jak tu zachować spokój...? Rozumiem ją – i jak najbardziej nie dziwię się jej zachowaniu.


 Patric z „Zanim się pojawiłeś” (2016)
Mówię tu tylko o postaci z filmu, bo książki nie znam i poznać nie mam zamiaru :)
Tu sytuacja jest właściwie bardzo podobna, jak w przypadku „Trylogii czasu”. Patric jest negatywnie przerysowaną postacią, ale z drugiej strony, jego zachowania mają sporo logiki. Jest zakochany w dziewczynie i w sporcie równocześnie. Myśli, że ona lubi jego pasje i wspiera go w niej, dlatego zapędza się w niej coraz bardziej i bardziej. Jak już wspominałam TO JEST PRZERYSOWANE i żaden normalny człowiek nie zrobiłby tego aż tak, ale właściwie skoro Lou nie miała nic przeciwko to czemu miałby postępować inaczej?
Poza tym główna żeńska postać nie traktowała go fair. Zakochała się w innym i nawet mu o tym nie powiedziała! Patric widział, że Lou się od niego oddala i jednocześnie nie wiedział, jak to próbować naprawić, bo szanowna panienka nie raczyła mu szczerze powiedzieć, że sport i jego podejście do niego ją wkurza. W jaki więc sposób miałby normalnie zareagować?
Dlatego też wszem i wobec ogłaszam, że to Patric, mimo przerysowania, jest najbardziej poszkodowaną postacią w „Zanim się pojawiłeś”. Nie tak jak uwielbiany przez wszystkich Will. I na pewno nie ta nieszczera jędza Lou :c


Andy z „Diabeł ubiera się u Prady” (2006)
Już chyba kultowy film, pokazujący jak świat mody zmienia – oczywiście w negatywny sposób – główną bohaterkę. Andy przez pracę w redakcji zmienia sposób ubierania się i poświęca masę czasu pracy. Nie podoba się to jej chłopakowi, Nate’owi dla którego jego ukochana dziewczyna nie ma już czasu. Oczywiście, jej znajomym także to przeszkadza. Wprawdzie wszyscy się cieszą, gdy Andy lepiej wygląda, gdy przynosi im fajne gadżety i takie tam, ale... gdy okazuje się, że przynoszenie tego wymaga pracy i zmienienia zwyczajów, zaczynają się buntować. Bohaterka rezygnuje więc z kariery przez bandę jęczących egoistów, którzy chcieliby mieć jednocześnie i prezenty, i ją dla siebie.
Rozumiem, że film miał przedstawić przemianę Andy i drogę, którą przebyła, ale... ona jest tak przerysowana, że aż bolesna. Rozumiem, że praca w korporacji jest bardziej wymagająca i nie raz niszcząca, ale ona zrezygnowała nie przez to, a przez głupiego chłopaka, który uznał, że z nią zerwie, BO ZA DUŻO PRACUJESZ! A on, biedak, nie może zarabiać tyle, co ona :c Przepraszam, ale na jej miejscu po prostu kazałabym się mu w takim razie odwalić...

Pan Clayton z „Tarzana” (1999)
Oto przykład najbardziej przerysowany ze wszystkich :) To bajka dla dzieci, także w żadnym razie się tego nie czepiam! Rozumiem zamysł, ale... po prostu jako dorośli spójrzmy na tą postać z innej strony :D
Clayton został wynajęty po to, by bronić rodzinę przed dzikimi zwierzakami: i jak najbardziej, wykonuje swoją robotę. Nie ma myśleć – ma zabijać. To prosty człek, z prostym móżdżkiem i zadaniem. I nagle okazuje się, że jego pracodawcy kumplują się z.... niebezpiecznymi gorylami! Na dodatek mają coś przeciwko zabijaniu ich mimo że  przecież za to mu zapłacili. No błagam, będąc na jego miejscu też uznałabym tą sytuacje za chorą i robiła swoje, olewając szaleńców :D

Stannis Baratheon z „Gry o tron”/„Pieśni Lodu i Ognia”
Tu umyślnie łączę serię książek z serialem, bo jest to taki przypadek, który opisywałam na początku postu :) Stannis w książce to prawdziwy król pod względem charakteru. Jest pewny siebie, rozważny, niby oschły, ale mający w sobie coś z ciepłego przywódcy, co sprawia, że jego lud go kocha. Poza tym jest bardzo dobrym ojcem, a jego żona... cóż, oszalała, dlatego ich relacja po prostu nie jest łatwa. Przy okazji ma pełne prawo do tronu: ród Baratheonów przejął władzę z rąk szalonego króla, a w chwili, w której umiera jego brat jako najstarszy przedstawiciel rodu powinien zasiąść w stolicy (biorąc pod uwagę, że dzieci Roberta nie były jego dziećmi). Niestety, fani serialu od początku za nim nie przepadali, a że twórcy najwyraźniej robią to, czego oni chcą, postać została zrównana z ziemią i zjechana tak, że większość po prostu spisała go na straty...
A przecież Stannis to jedyny prawowity władca Westeros, jeśli spojrzymy na względy prawne :c Cóż, oby seria książkowa skończyła się dla niego lepiej, chociaż znając Martina tak się nie stanie.


Aschley z „Heartlandu”
Do tej postaci jestem najmniej przekonana, biorąc pod uwagę pozostałe przykłady, ale uznałam, że i tak ją tu wrzucę :D Aschley to córka kobiety posiadającej olbrzymią, sportową stadninę. Nastolatka kreowana jest na królową pszczół, która zdecydowanie nie lubi głównej bohaterki serii, Amy. Jest oczywiście bardzo przerysowane, ale... jej zachowanie do pewnego stopnia trochę rozumiem.
Mama Aschley nie przepada za „Heartlandem”, to raz. Dwa: sama Aschley ma świadomość, że schronisko jest dla nich swego rodzaju konkurencją. To sprawia, że ona ma prawo nie lubić, czy nie przepadać za Amy, szczególnie biorąc pod uwagę sposób, w jaki została wychowana. Może nie usprawiedliwia jej to w pełni, ale myślę, że nie zasługuje na zbyt podłe traktowanie.



To wszystkie przykłady bohaterów, które na dziś dla Was przygotowałam :) Jakie postacie według Was zostały niesprawiedliwie ocenione przez fanów, albo autora? Na pewno macie jakieś w zanadrzu :D

9 komentarzy:

  1. Ogólnie wszystkiemu winne jest "Lenistwo Autora"
    - bogaty = automatycznie snob
    - trzeźwo myślący dorosły = największy wróg radości i szczęścia

    Czyli można powiedzieć wprost ze im bardziej REALISTYCZNA zdrowa psychicznie i normalna osoba tym większe prawdopodobieństwo ze autor albo spłyci ja do zera albo zrobi z niej złego bo inaczej to głowni wyjątkowi bohaterowie (oh wy moje małe śnieżynki) byli by po prostu banda nierozgarniętych nie wiedzących co to życie (i odpowiedzialność i kilka innych ważnych cech) płaskimi jak kartka papieru postaciami.

    Ciesze sie ze piszesz o tym, bo raczej ludzie unikają pisać o tego typu punktach widzenia
    Dziekuje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam CAŁY kanał
      https://www.youtube.com/watch?v=YhrfhQbY0K8

      Czyste złoto i świetna parodia

      Usuń
    2. Na całe szczęście raczej nie dotyczy to "poważnej" literatury. Ale niestety, młodzieżówki cierpią na to przez cały czas. Niby to rozumiem, ale z drugiej strony to trochę robienie wody z mózgu młodych ludzi.

      Usuń
    3. Ha, nie
      Znaczy tak to robi wodę z mózgu

      Ale nie to jest NIE TYLKO powieści młodzieżowe (chociaż na nich to najlepiej widać) ale seriale, filmy i część książek dla "dorosłych i poważnych widzów" ma dokładnie ten sam problem

      Usuń
    4. No tak, owszem - seriale i filmy na to cierpią. Chociaż tu mam wrażenie, że często wynika to nie z lenistwa twórców, a braków finansowych, braku czasu etc. Nie zawsze, ale jednak... takie produkcje rządzą się innymi prawami, niż literatura.
      Dobrych książek wiele nie ma, a mówiąc o poważnej literaturze mam raczej właśnie takie na myśli. Poza tym to właśnie w przypadku młodzieżówek i książek dla dzieci to jest w moim odczuciu najbardziej krzywdzące... Bo dorosły powinien wiedzieć, że rzeczywistość tak nie wygląda i to jest po prostu uproszczenie. Dziecko niekoniecznie.

      Usuń
  2. Przyznam się, że zazwyczaj nie zwracam uwagi na to, czy bohaterowie wykreowani zostali nad negatywnie, bo nie ma to dla mnie większego znaczenia. Szanuję zamysł twórców czy autorów. Moja obojętność może wynikać również z tego, że nie zżywam się z postaciami czy to z filmów, bajek czy książek zbyt szybko i traktuje je po macoszemu. Niemniej jednak miło było mi poczytać o tych treściach, gdyż niektóre z powyższych postacie pokazałaś mi w innym świetle. Czuję się trochę dziwnie z tym, że nie zwracam na to aż takiej uwagi jak Ty, bo mogłoby się wydawać, że nic mnie nie obchodzi, ale obchodzi, jednak trochę inaczej niż Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do tego rozumowania, to dla mnie czasem ten zły rozumuje lepiej, niż dobry :) A najlepiej by było, jakby to połączyć. Z wymienionych przykładów mogę odnieść się tylko do Gry o Tron i się zgadzam. Książkowy Stannis jest mi obojętny, ale w serialu zrobili z niego potwora, który dla władzy zrobi wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  4. Faktycznie, masz rację. Właściwie to zawsze to wiedziałam, ale jednak jak to napisałaś to tak naprawdę do mnie dotarło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Często jest tak, że czytelnicy po prostu wiedzą, że główny bohater im się nie spodoba i intuicyjnie szukają tych negatywnych i to do nich się przywiązują.... protagoniści nie zawsze są najlepszymi bohaterami.

    Kiedyś mnie denerwowało co fandom myśli o danym bohaterze, ale w gruncie rzeczy się tym nie sugeruję i jak ktoś kogoś nie lubi, a ja lubię to będę kochać tę postać za nas dwoje, o ;).

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony