Jako
dziecko uwielbiałam „Dinotopię” – serial, który czasem gdzieś tam widziałam. Do
niedawna jednak nie miałam pojęcia, że powstał on na bazie książki, która była
na tyle popularna, by inni twórcy pisali opowieści w jej uniwersum. Oryginału
wprawdzie nie znam, ale jeśli macie ochotę dowiedzieć się co sądzę o jednej z
książek osadzonej w tej krainie zapraszam do recenzji :)
Autor: Alan
Dean Foster
Liczba stron: 319
Gatunek: fantasy,
literatura młodzieżowa
Gdzieś
na oceanie leży Dinotopia – utopijna wyspa, na której ludzie oraz dinozaury
żyją razem w zgodzie od tysięcy lat. Nie łatwo jest się na nią dostać, jednak
co jakiś czas statki rozbijają się o jej wybrzeże, a rozbitkowie stają się jej
obywatelami. Tak było z osiemnastoletnim Willem, który sześć lat temu trafił na
wyspę wraz ze swoim ojcem. Osiemnastoletni chłopak zadomowił się na dobre w
Dinotopii, gdy znów do jej wybrzeży dotarli ludzie. Tym razem jednak nie są to
rozbitkowie, a żądni bogactwa piraci, którym jakimś cudem udało się dobić do
brzegu...
Jestem
tuż po lekturze i... szczerze mówiąc, nie bardzo wiem, jak zacząć. Właśnie
przeczytałam naprawdę dobrą powieść młodzieżową, w trakcie której bawiłam się
naprawdę dobrze i mam ochotę po prostu polecić wszystkim, kazać czytać każdemu
zainteresowanemu i tyle, to powinno wystarczyć. Nie tym jednak recenzja stoi,
więc już sprzątam swoje myśli i mówię Wam jak się sprawy w przypadku tej
powieści dokładnie mają.
Przede
wszystkim „Zaginiona Dinotopia” nie jest częścią żadnej serii; choć akcja ma
miejsce w świecie wykreowanym przez Jamesa Gurney’a to spokojnie można ją czytać
osobno, bo wszystko, co jest potrzebne do zrozumienia historii znajduje się w
tekście. Z tego co wiem historia nie ma też żadnej kontynuacji, a więc jest po
prostu dobrą lekturą na dzień, czy dwa.
Gdy
zaczęłam czytać „Zaginioną Dinotopię” miałam wrażenie, że tłumaczenie będzie
bardzo toporne, typowe dla lat 90., z ogromną ilością opisów i malutką ilością
akcji. Na całe szczęście po wstępnych opisach zaczyna się dziać... i dzieje się
aż do ostatnich stron powieści, dlatego naprawdę w jej przypadku nie można
narzekać na nudę.
Historia,
którą prezentuje nam autor jest wręcz bardzo prosta. Mamy młodego, ale
odważnego i dobrego młodego bohatera, jakiś niewielki problem do rozwiązania i
całą akcje z tym właśnie związaną. Tu nie ma rozbudowanych, czy skomplikowanych
motywacji; całość jest czarno-biała. Ludzie z zewnątrz nic nie rozumieją i się
nie wykształceni, dlatego postępują niepoprawnie; Dinotopia to utopia, w której
każdy myślący człowiek chciałby się znaleźć. Tu tak naprawdę nie ma złych
charakterów, a jedynie osoby, które nie do końca rozumieją co się wokół nich
dzieje.
W
przypadku niezbyt długiej literatury młodzieżowej zdecydowanie popieram taki
wybór historii. Przecież nie każda powieść musi być od razu o ratowaniu świata,
prawda? „Zaginiona Dinotopia” opowiada o stosunkowo niewielkim problemie, który
główny bohater, wraz z przyjaciółmi próbuje rozwiązać... i tyle. A może aż
tyle?
Całość
utrzymana jest w bardzo barwnym i przyjaznym klimacie, utrzymanym w konwencji
literatury przygodowej. Opowiada o świecie dinozaurów, który jest uwielbiany
przez ogromną ilość dzieciaków i robi to w naprawdę dobry sposób. Naprawdę nie
widzę możliwości, by ta książka nie spodobała się nastolatkowi, który przepada
za pradawnymi gadami.
Dinotopia
jest krainą tak cudowną, że aż trudno uwierzyć w jej istnienie. Książka jest
przez to dość naiwna, ale przy tym uczy raczej pozytywnych wartości. Poza
mówieniem o sile przyjaźni próbuje pokazać, jak ważne jest dotrzymanie obietnicy
i poszanowanie kultury oraz nauki, przy tym nie będąc zbyt natrętnym. Jakby
tego było mało niedługi fragment powieści może być nie lada gratką dla
książkoholika. Widzicie, literatura w tej krainie jest niezwykle ceniona i w
tej utopijnej rzeczywistości osoba zanurzona w książkach byłaby wręcz
uwielbiana :)
„Zaginiona
Dinotopia” nie jest wybitną powieścią, ale... sprawia radość podczas czytania,
nawet, jeśli nie jest się ogromnym fanem dinozaurów (jak ja). To być może
niedługa powieść, którą naprawdę gorąco polecam każdemu czytelnikowi,
młodszemu, jak i starszemu, który lubi prehistoryczne gady, albo po prostu
szuka niezbyt wymagającej, a przy tym bardzo pogodnej lektury na wieczór.
* * *
Mądry Nallab powiedział mu: „Jeśli masz być nauczycielem, musisz na zawsze
pozostać uczniem. Przeżyłem ponad sto lat i przeczytałem tysiące książek, a
jednak każdy okruch wiedzy, jaki przyswajam, wciąż przypomina mi o mojej
ignorancji, bo za każdym razem natrętnie wskazuje mi tuzin nowych rzeczy, o
których nie mam pojęcia”. Kiedy więc nadarzyła się okazja podjęcia pracy w
jednym z obozów młodzieżowych w Mieście Drzew, Will skwapliwie z niej
skorzystał.
Uwielbiałam dinozaury jako dziecko, sentyment został do dziś ;) W pierwszym momencie zaliczyłam "ojejej muszę to przeczytać", aczkolwiek nieco boję się infantylności (przeczytałam właśnie Grę Endera po raz kolejny i mam wrazenie, że nie zdzierżę nic słabszego). Myślę, że poszukam sobie tej książki po angielsku, żeby mieć złudzenie, że nie marnuję czasu, nawet jeśli mi się nie spodoba ;)
OdpowiedzUsuńNo i okładka - to chyba najbardziej paskudna okładka fantastyczna jaką widziałam od daaawna :) Sprawdziłam rok wydania i... no cóż, pozostaje się cieszyć, że od tego czasu w Polsce wydawcy zaczęli postrzegać fantastykę jako pełnoprawną literaturę i przestali tworzyć takie okładkowe koszmarki.
Przy okazji - raz piszesz "Dinotopia", raz "Dintopia", nawet w tytule :)
To typowa okładka z tamtych lat, nie tylko fantastyka takie miała ;P
UsuńJuż poprawione. Nie wiem, skąd mi się ten błąd wziął.
Z tego co pamiętam serial leciał chyba na AXN jak i na TVP1 albo TVP2
OdpowiedzUsuńZ dekadę temu czy coś koło tego, i był raczej słaby (jak niestety większość seriali na bazie DOBRYCH książek).
Powinienem sprawdzać teraz dane w biurze ale wole czytać twoje recenzje ;3
Krzysztof
Oglądałam to jako dziecko - więc wtedy największa kupa była fajna ;P
Usuń<3
Życie jest zbyt krótkie, żeby czytać tylko ambitne książki, czasem i taka pozycja, miła i sprawiająca ogromną radość, jest niezwykle potrzebna! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Brzmi to naprawdę fajnie i tak "serowo". Dinozaury? Piraci? Bierę pięć!
OdpowiedzUsuń