Lucyfer
(Tom Ellis) znudzony jest życiem w piekle. Postanawia więc zabawić się na
Ziemi: wybywa do Los Angeles i zakłada tam luksusowy klub nocny. Podczas
jednego z wieczorów jedna z jego znajomych, wschodząca gwiazda muzyki, zostaje
zamordowana. Jako boski kat, Lucyfer nie może pozwolić sobie, by takie coś
uszło płazem złoczyńcy i postanawia rozwikłać sprawę jej zabójstwa, wymuszając
współpracę na pani detektyw Chloe Decker.
Gdyby
nie blogsfera, nie miałabym pojęcia, że coś takiego istnieje. Ale cóż, chcąc
nie chcąc buszując po Waszych stronach czasem wpadnę na jakieś recenzje i jakoś
tak utkwiło mi w pamięci, że ktoś stworzył serial o Lucyferze. Miałam trochę
wolnego czasu, więc postanowiłam zapoznać się z sezonem pierwszym i... jednak
nie jest to w pełni to, czego szukam. Ale po kolei!
Jeśli
miałabym w skrócie opisać, czym jest ten serial powiedziałabym, że to po prostu
serial kryminalny kierowany głównie w stronę kobiet, z domieszką angel fantasy.
Jego struktura podobna jest do pierwszych sezonów „Nie z tego świata” – każdy
odcinek to inna główna zagadka, a to, co ważne jest dla całokształtu, dzieje
się w tle. Sprawia to, że obraz jest lekki w odbiorze i nie wymaga
bezustannego skupienia. Jak najbardziej, uważam że to jego zaleta: w końcu
takie historie także muszą istnieć, a ta trzyma jakiś poziom, choć nie
nazwałabym jej mistrzostwem świata.
W
tym serialu najważniejszą rolę odgrywa – bo jakby inaczej! – tytułowy Lucyfer.
Gdyby nie ta postać, ta opowieść raczej by nie działała, bo zmieniłaby się się w
zwykły kryminał ze standardowymi przestępcami. Ale kimże jest nasz diablik? To
sam strącony z nieba szatan, który jest tak naprawdę głupim, ale
charyzmatycznym i dobrym dupkiem. To ten typ niebezpiecznego faceta, za którym
wiele pań będzie szalało, przez co naprawdę nie dziwię się, czemu tak wielu
blogerkom sam serial się spodobał :) Sama mam w stosunku do niego mieszane
uczucia. W pierwszych odcinkach jego magiczne umiejętności i ironiczne żarty zaskakiwały
mnie i bawiły, z czasem jednak miałam ochotę dać mu w twarz i wysłać go za karę
do kąta za zachowywanie się jak dziecko. Nie mogę jednak odmówić aktorowi
sporej dawki charyzmy, którą wlał w tą postać, dzięki czemu Lucyfer co jakiś
czas trochę się rehabilitował.
„Lucyfer”, sezon 1 ang. „Lucifer” serial kryminalny, fantasy, romans |
Niestety,
mam co do tegoż pana jeszcze jeden problem. Gdyby był jakimkolwiek innym
piekielnym bohaterem, nie czepiałabym się tego, ale... Lucyfer to sam książę
piekieł. I choć Tom Ellis ma naprawdę cudowną mimikę, przez co w niektórych
momentach byłam w stanie w to uwierzyć to przez większość czasu jednak nie
widziałam w nim tego boskiego kata. Widzicie, Lucyfer wygląda na
niedorozwiniętego umysłowo szaleńca, a ja jednak w tym przypadku wolałabym
geniusza. Owszem, podoba mi się pomysł, by zrobić z tej postaci dobry
charakter, który karze, a nie kusi ludzi do złego, ale brakło mi w tym
Lucyferze inteligencji. Lubię kryminały, w których główny bohater to właśnie
nią się szczyci, a u niego tego za nic w świecie nie widzę. Lucek to debil,
amen, dziękuję.
Niemniej,
mimo moich mieszanych uczuć – to dzięki tej postaci byłam w stanie w całości
obejrzeć pierwszy sezon, bo poza nim nie widzę w serialu nic nader interesującego.
Jego wątek poboczny dotyczący Nieba? Nudy, przez większość czasu. To już było!
Zagadki? Standardowe. Pozostałe postacie? Schematyczne. W „Lucyferze” poza tym
charakterem kompletnie nic nie zaskakuje. No, może poza pewną małą
dziewczynką...
Trixie
(Scarlett Estevez) to tak urocze dziecko, że chyba nie ta mu się oprzeć.
Naprawdę, uważam, że tej małej należy się Oscar! Uwielbiam to, co ta mała
aktorka zrobiła z tą postacią :)
Poza
nią i Lucyferem naprawdę w tym serialu nie ma ciekawych postaci. Wszystkie
kobiety są piękne, niebezpieczne i idealne. Dr Linda Martin (Reachel Harris) to po prostu dobra
terapeutka, Maze (Leasley-Ann Brandt)? Szatański sługa z pazurem. Chloe (Lauren
German) zaś to idealna mama i idealna policjantka, która nie mam pojęcia
dlaczego jest z separacji ze swoim mężem, mimo,że chemia między nimi naprawdę
jest odczuwalna. Te postacie zdają się nie mieć wad, są... płaskie. A przy
okazji wyjątkowo ładne. Och, tak! Lauren German ma prawie 40 lat, a ja dawałam
jej trzydzieści, przy okazji na moje oko wygląda jak dużo ładniejsza wersja
Angeliny Jolie :) Naprawdę miło się na nią patrzy, ale sama jej postać nie ma w
sobie nic nadzwyczajnego.
„Lucyfer”
to serial, który naprawdę mogę polecić paniom, lubiącym dobrych dupków i
aniołki – nie będziecie żałować oglądania! Ja z resztą tego też nie żałuje,
jedynie nie widzę w tym dziele nic nadzwyczajnego, nic, czego nie znalazłabym w
innym. Niemniej, jako zapychacz czasu sprawdził się mi całkiem nieźle.
[SPOILER!
Dotyczy też „Szeptem”!] Na koniec jeszcze jedna uwaga... W „Szeptem” jest
scenka, w której główna bohaterka odkrywa blizny na plecach swojego ukochanego.
W tym serialu również. Zgadnijcie, które dzieło robi to lepiej (mimo że jedno
z nich to nie jest tak do końca romans)? ;P [KONIEC SPOILERA]
Słyszałam o tym serialu nie raz i jakoś nie byłam do końca przekonana. Po Twojej opinii wiem, że to taki typowy zapychacz czasu, więc jak zacznę na jego nadmiar narzekać, to zapoznam się z "Lycyferem".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ;*
Debby
myslamipisane.blogspot.com
Już dawno miałam się wziąć za ten serial, ale jakoś do tej pory mi się nie udało :) Ja akurat oczekuję od niego tylko takiego zapychacza czasu, więc nie powinnam się zawieść.
OdpowiedzUsuńDobrze, że to napisałaś. Wahałam się, słyszałam dużo (kobiecych oczywiście :D) ochów i achów, ale to co widziałam mnie nie przekonywało specjalnie. Ot, serial jakich wiele i Twoja opinia utwierdza mnie w tym, że jeśli będę narzekać na nadmiar czasu to mogę spędzić go z tym serialem, a w przeciwnym razie szkoda czasu.
OdpowiedzUsuńGdy zobaczyłam emisję tego serialu w telewizji to tak jakoś mnie naszło na szyderstwa. Niestety takie historie nie są przeznaczone dla mnie. Jestem tego pewna, że irytowałby mnie główny bohater jak i cała otoczka tej produkcji. Daruje sobie, ale jestem zadowolona, że mogłam przeczytać czyjąś opinię na ten temat.
OdpowiedzUsuńTeż sobie szydziłam trochę w trakcie oglądania:D
UsuńMam na swojej liście ten serial :) będę oglądać za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Nie oglądałam go :)
OdpowiedzUsuńHej :)
OdpowiedzUsuńMała uwaga - aktor wcielający się w rolę Lucka to Tom Ellis, nie Tim ;)
Jestem z serialem na bieżąco i uważam, że jeśli ktoś po pierwszych odcinkach nie podda się czarowi Lucusia, może sobie serial spokojnie odpuścić.
Niektóre odcinki są tak banalne w swojej fabule, że zwyczajnie nudzą, niemniej osobiście bardzo go lubię.
Pozdrawiam,
#CleoMCullen
Poprawione :)
UsuńNie słyszałam nigdy o tym seriale, ale muszę przyznać, że fabuła już wydaje się ciekawa :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Caroline Livre
Lubię takie lekkie seriale, które po prostu umilają czas. Będę musiała wreszcie zabrać się za niego, bo wydaje się taki jak Shadowhunters. Po prostu do oglądania z nudy :D
OdpowiedzUsuńNieee.... Lucyfer jako wymuskany bawidamek brzmi jak potwarz dla powagi czeluści piekielnych. Przysiadłam do pierwszego odcinka, ale nie wytrwałam. Za duża już chyba jestem na takie bajki :)
OdpowiedzUsuńJa i seriale to antonimy. Ale, uwaga, chyba się na ten skuszę... w sesji studenckiej, a jakby inaczej :D Idealnie wkomponuje się w okres.
OdpowiedzUsuńWidziałam kiedyś 1 odcinek, ale sama nie wiem... tyle tylko, ze znajomi twierdzą, że mi się spodoba, a oni znają mój gust... więc pewnie jak skończe iZombie to zabiorę się za to :D
OdpowiedzUsuńMam za sobą pierwszy sezon Lucyfera i muszę przyznać, że przypadł mi do gustu. Oczywiście nie jest to serial bez którego nie potrafiłabym żyć ale naprawdę się miło go ogląda :) Jeśli lubisz seriale to mogę Ci polecić mega wciągający thriller "Quantico". Sezon obejrzałam w dwa dni :D
OdpowiedzUsuńNiby trochę mam ochotę na ten serial, ale jakoś nie mogę się zabrać za oglądanie. Może kiedyś.
OdpowiedzUsuń