niedziela, 28 stycznia 2018

Ostatnie dni Nowego Paryża: W świecie surrealistów

W Paryżu nastąpiła S-plozja. Losy świata zostały odmienione: w 1950 roku Naziści ciągle przebywają w stolicy Francji. Nie jest to jednak jedyna zmiana: na ulicach pojawiły się demony i manify, prosto z dzieł surrealistów.


Są takie książki, które przede wszystkim są dziwne. Nie oznacza to, że są dobre, czy złe: one po prostu są specyficzne, dziwaczne i przez to dość niepowtarzalne. Jedną z takich książek są na przykład „Podziemia Veniss” Vandermeera. Drugą – a jakby inaczej – omawiane dziś przeze mnie „Ostatnie dni Nowego Paryża”.
Jakże mogłoby być inaczej, skoro głównym tematem tej niedługiej powieści jest surrealizm? Autor miał wręcz absurdalny pomysł: wykreował Paryż, w którym manify, czyli potwory z obrazów i innych dzieł, chodzą po ulicach i cóż… niekoniecznie są przy tym bezpieczne. Skłamałabym, mówiąc, że spotkałam się wcześniej z czymś takim. Aby wpaść na taki pomysł potrzeba nie tylko dużej wyobraźni, ale także ogromnej wiedzy na temat surrealizmu,  a tym raczej niewiele osób może się pochwalić. China Mieville jest w tym przypadku chlubnym wyjątkiem.
Tytuł: Ostatnie dni Nowego Paryża
Autor: China Mieville
Tłumaczenie: Krystyna Chodorowska
Liczba stron: 201
Gatunek: fantasy, alternatywna historia, thiller
Wydanie: Zysk i s-ka, Poznań 2018
Nie jest to jednak powieść kompletnie idealna i bezbłędna. Sama miałam problemy z wgryzieniem się w ten świat. Nie dość, że o surrealistach wiem mało, to na dodatek miałam wrażenie, że jesteśmy czasem wrzucani w akcję bez szerszego kontekstu, a na część istotnych pytań autor odpowiada dopiero po czasie. Poza tym początkowo autor prowadzi narracje dość chaotycznie, co wcale nie pomaga w zrozumieniu tekstu.
Muszę dodać, że też coś nie do końca leżało mi w samym stylu powieści i miałam wrażenie, że tu winne jest przede wszystkim tłumaczenie. Tak, jakby coś czasem nie grało ze składnią, z czasami… Choć to mogą być tylko moje osobiste preferencje.
Poza wyżej wspomnianymi przeze mnie problemami, uważam, że wypada naprawdę nieźle. Historię mamy podzieloną na dwie części. Pierwsza opowiada o Jacku Parsonie w 1940 roku, a druga o Thibaucie i Sam w 1950 roku, z czego to tej drugiej opowieści dostajemy zdecydowanie więcej. I z resztą ją zdecydowanie bardziej lubię:  tych bohaterów poznajemy jednak bliżej, a ich podróż przez miasto przypomina powieść przygodową.
Warto pamiętać, że to naprawdę wyjątkowo krótka powieść, bo ma tylko 175 stron – pozostałe to „słowniczek”, w którym mamy wyjaśnione skąd wzięła się dana manifa. Oznacza to, że nie ma się co spodziewać tu bardzo skomplikowanej fabuły: miałam wrażenie, że autorowi jednak bardziej zależało na przedstawianiu swojej wizji samej w sobie, a nie konkretnej historii. Ta jednak i tak jest na tyle ciekawa, że po prostu potrafi zaskoczyć.
Wydaje mi się, że najwięcej radości z lektury będą czerpać osoby, które uwielbiają surrealizm: liczba nawiązań do niego jest po prostu olbrzymia i wyłapywanie ich może być cudowną zabawą. Jest też ciekawym eksperymentem, który można przeczytać, by zorientować się, czy ta nieco dziwna fantastyka jest dla nas, zwłaszcza, że to naprawdę krótka książka, na którą nie trzeba poświęcić nadmiaru czasu. Nie jest to jednak jedna z tych „bezpiecznych” lektur, która spodoba się każdemu, dlatego po prostu przed sięgnięciem po nia warto wziąć na to poprawkę.


* * *

W fali płonącego wstrząsu eksplozji zamanifestowały się nie tylko wizje surrealistów. Wraz z nimi narodziły się dzieła symbolizmu i dekadencji, dzieła przodków surrealizmu, duchy ich protokanonu. Obśliniony dziesięcionogi pająk Redona polował teraz na jednym końcu rue Jean Lantier, kłapiąc wielkimi zębiskami. Postać Arcimbolda z twarzą sklejoną z owoców przechadzała się po obrzeżach targu Santi-Ouen.

Fragment „Ostatnich dni Nowego Paryża” China Mieville’a

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję wydawnictwu Zysk i Sk-a!


11 komentarzy:

  1. To kompletnie nie moja bajka, więc odpuszczę sobie.
    Ale podpowiem ten tytuł przyjaciółce ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo że lubię takie klimaty, to chyba jednak nie sięgnę ;)
    Pozdrawiam,
    Od książki strony

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej powieści akurat nie znam, ale we wstęp do recenzji - to, że niektóre książki są przede wszystkim dziwne - wpisuje się idealnie inna książka Mieville'a, "Dworzec Perdido". Generalnie miałam podobne wrażenia z tamtej lektury, jak Ty z tej - niestety, oznacza to dla mnie, że "Paryż" raczej na razie sobie odpuszczę :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Być może, jeśli wpadnie mi w łapki to się skuszę, choć moje zdanie byłoby inne, gdyby nie jej grubość :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Raczej nie jest to powieść dla mnie, choć pomysł wydaje się ciekawy, to jednak sobie odpuszczę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. strasznie lubię new weird i już miałam styczność z autorem, więc na pewno przeczytam :) poza tym jest ślicznie wydana

    OdpowiedzUsuń
  7. Chcę się z autorem poznać, ale nie jestem jeszcze pewna, czy zacznę od tej książki czy od jakiejś starszej. Widziałam dzisiaj książkę w empiku i właśnie strasznie się zdziwiłam, że jest taka krótka, byłam pewna że to będzie dłuższe. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem zainteresowana ta ksiazka, bo lubie samodzielnie sprawdzic dziwnosc takich pozycji :-P

    OdpowiedzUsuń
  9. Czasem warto coś innego przeczytać, choć nie mam pewności czy mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem pewna czy ta pozycja przypadłaby mi do gustu. Na razie sobie ją odpuszczę, ale może kiedyś mi się o niej przypomni ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Fabuła tej książki brzmi bardzo ciekawie, ale czy zaryzykuję, żeby się z nią zapoznać, tego jeszcze nie wiem. ;) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony