Gdy atakowali nas obcy, inna cywilizacja przybyła, by nas uratować. Od tamtego czasu to oni rządzą Ziemią, dzieląc ją na kwadraty wydzielone przez długości i szerokości geograficzne oraz pilnując szczęścia całej ludzkości. Przynajmniej pozornie.
Janusz
A. Zajdel tworzył książki krótkie, ale mocno trzymające się swojej tematyki. „Wyjście
z cienia” nie jest wyjątkiem i raczej nie odbiega od jego typowej twórczości. Nie
jest jednak książką wybitną, a prostą metaforą do ówcześnie panującego systemu.
Tytuł: Wyjście
z cienia
Autor: Janusz
A. Zajdel
Liczba stron: 196
Gatunek: antyutopia
Wydanie: Czytelnik,
Warszawa 1983
|
Przy
tak trudnej tematyce, zawsze u tego autora zadziwia mnie jedna rzecz: to, jak
dobrze się go czyta. Choć „Wyjście z cienia” powstało w latach 80. w jego stylu
po prostu nie widać upływu czasu. Jego twórczości naprawdę nie trzeba się bać,
zwłaszcza, że to naprawdę nie są długie powieści: ta konkretna nie ma nawet
dwustu stron.
Niestety,
zabrakło mi w tej książce jednej, dość istotnej dla mnie rzeczy: ciekawej
zagadki, dotyczącej tego, dlaczego ustrój na Ziemi jest taki, a nie inny. Tak
naprawdę od razu widzimy, że system jest wyraźną aluzją do tego, co działo się
w Polsce w PRLu i właściwie jesteśmy dość biernymi obserwatorami
rzeczywistości, zainteresowanymi tym tylko do pewnego stopnia. Bo gdy nie ma
nad czym się szczególnie zastanawiać, to i nasza uwaga przecież spada.
Nie
uważam jednak, by to była książka zła, przeciwnie: po prostu jak na tego
autora, wypada dość przeciętnie, a dziś takie motywy były wykorzystywane tak
często, że nie budzą większych emocji. Zwłaszcza, że przez tak małą objętość
nie jest to zbyt rozbudowana powieść pod względem fabularnym, czy pod względem
rozwoju bohatera.
Co
do bohaterów właśnie, to naszym głównym bohaterem jest Tim: chłopiec, który
stopniowo odkrywa, że coś z tym jego światem jest nie tak i coś nie składa się
w całość tak, jak powinno. To sympatyczny dzieciak, którego przyjemnie się
obserwuje, bo po prostu ma serce w dobrym miejscu i raczej nie przeraża
nadmierną głupotą, co często przy takich postaciach ma miejsce. Nie jest też
kimś ważnym na tle całych wydarzeń, a raczej obserwatorem wszystkiego.
Muszę
przyznać, że samo zakończenie nieco mnie zabolało. Jest tak nagłe, jakby autor
uznał, że kończą mu się kartki w notesie i postanowił od razu napisać koniec. A
szkoda, bo gdyby bardziej rozwinął wątki związane z bohaterami, mogłoby z tego
wyjść po prostu coś ciekawszego. Ale cóż... Zajdel za swój cel stawiał chyba
pokazanie społeczeństw, nie bohaterów, dlatego gdy dokonał swego, po prostu
uznał, że to już koniec jego opowieści.
„Wyjście
z cienia” jest książką, po którą można spokojnie sięgnąć, ale jednocześnie nie
polecałabym jej na początek przygody z tym autorem. Moim zdaniem lepiej zacząć
od zdecydowanie lepszej „Paradyzji”, która przecież porusza zbliżoną tematykę.
PS. Wydanie ze zdjęcia jest po prostu tym, które posiadam. Tak, istnieje nowsze :)
*
* *
Dla
naszych przodków wolność zawsze znaczyła tak wiele, że gotowi byli oddać życie
w jej obronie, przeciwstawić się przeważającej sile przeciwnika... Jak to się
dzieje, że wobec nielicznej stosunkowo garstki Proksów wszystkich opuściły
nagle — ta odwaga i determinacja, to przywiązanie do wolności... Powiedzcie,
jak to jest możliwe, że przez tyle lat pozwalamy ograniczać swobodę naszych
poczynań, że oddaliśmy się pod kuratelę jakichś obcych istot — i wszystkim
opadły nagle ręce... Każdy z osobna wie, że ten stan to ledwo zamaskowana
niewola, okupacja... A wszyscy razem — poddają się temu... — To nie jest sprawa
samych Proksów. Oni tylko umiejętnie wykorzystują pewne cechy niektórych ludzi.
Sami osobiście nie maczają w tym łap. Posługują się ludźmi — powiedział Milt z
goryczą.
Fragment „Wyjścia z cienia” Janusza
A. Zajdla
Fajnie widzieć recenzję starszej książki, mam jakoś wrażenie, że wszyscy recenzują nowości :D
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się być ciekawa, ale szkoda, że zakończenie kiepskie :/
Kwestia współprac :) Jednak ogromna ilość recenzji to książki podarowane przed wydawcę.
UsuńZ tym, że mimo wszystko - w tych powieściach nie chodzi o fabułę samą w sobie. A że to nie jest najlepsza powieść Zajdla to inna sprawa :D
Bardzo ciekawy sposób przedstawiasz książkę, o której nigdy nie słyszałem, jest starszą, za które zwykle się nie biorę, bo jakoś czasem mam wrażenie, że starsze książki nie mają tego czegoś. Raczej czytam najczęściej nowe, bo są bardziej przejrzyste i odpowiadają najczęściej o problemach teraźniejszości, po Twojej recenzji mam zamiar zmienić zdanie, bo tak szczerze piszesz o tym, że starsze lektury również mogą być odpowiednie naszym czasom. Pisze również opinie o literaturze, ale raczej u mnie ciężko znaleźć starsze pozycje książkowe jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńWiele starszej literatury fantastycznej jednak mocno się zestarzała, nie licząc naprawdę dobrych klasyków ;/ Ale grzebanie w niej pozwala wynaleźć perełki.
Usuńtakie stare wydania mają w sobie to coś, chociaż okładka jak na dzisiejsze standardy jest... kiepska :D jeśli zabiorę się za twórczość tego autora, zacznę od innej książki. pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem ma swój klimat - jasne, zestarzała się i to poważnie, ale... grafiki z lat 80. mają w sobie coś nostalgicznego.
UsuńNie wiem, czy to jest książka dla mnie. Na pewno jest ciekawa, ale nie do końca wiem, czy chciałabym sama z siebie ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJa to się nie Zajdla boję czytać, a w ogóle science fiction - kiedyś sięgnęłam po Lema i sparzyłam się definitywnie. Do tej pory nie umiem się przełamać... Ale być może w końcu coś przeczytam :)
OdpowiedzUsuńWeź pod uwagę, że Lem jest specyficzny, a Zajdel pisał zupełnie coś innego :) To przede wszystkim fantastyka socjologiczna, jedynie utrzymana w konwencji SF.
UsuńLubię czasem sięgnąć po takie "dawne" książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki pisane w tamtych latach bardzo często pod przykrywką nawiązywały do panującego ustroju. No i jak widać Zajdel "wiecznie żywy". ;) :D
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś przeczytać coś Zajdla. Bardzo lubię, gdy fantastyka porusza podobną tematykę, ale nigdy nie udało mi się natknąć na tego autora, czy to w bibliotece, czy to w księgarni. Sama książka brzmi interesująco, chociaż może rzeczywiście zacznę od czegoś bardziej rozbudowanego. ;)
OdpowiedzUsuńOn raczej nie pisał bardziej rozbudowanych rzeczy. Po prostu... ta wyszła mu trochę mniej :D
UsuńNie czytałam żadnej książki tego autora, ale myślę, że może kiedyś się na coś skuszę. Jednak skoro ta nie jest tak wybitna, to raczej sięgnę po coś innego :)
OdpowiedzUsuńA ta książka chyba zdecydowanie nie dla mnie...
OdpowiedzUsuń