Pamiętacie
serie o motywach? Ja jak najbardziej: zapoczątkowałam ja będąc chyba jeszcze w
liceum, mając nadzieje, że pomoże Wam przy maturze, czy innych szkolnych
„sprawach”. Ale szczerze mówiąc, trochę mnie to znudziło: typowo licealne, czy
gimnazjalne sprawy nie są już mi aż tak bliskie, poza tym miałam wrażenie, ze
seria nie spełnia swojej funkcji tak, jak powinna. Ale fajnie jest czasem
zrobić zbiorczy wpis z książkami o jakiejś konkretnej tematyce. Dziś wiec
bierzemy na tapet fantastykę, w której w miarę duża role odgrywa religia.
Nim
jednak przejdziemy do samych przykładów, musimy sobie coś wyjaśnić. Fantastyka
nie istnieje bez religii i jej temat bardzo, ale to bardzo lubi. Dlatego w tych
właśnie książkach osobiście znajduje więcej przykładów dotyczących religii, niż
w innych, „zwykłych” pozycjach. Czemu się tak dzieje? Po pierwsze, każda istniejąca
cywilizacja, która znamy, wytworzyła jakiś kult. Dlatego, gdy twórca kreuje swój
świat, MUSI o tym pamiętać, jeśli chce, by ten miał ręce i nogi. By czytelnik
czuł, ze ten świat żyje i istnieje. Po
drugie, fantastyka kocha analizować i poruszać watki filozoficzne... a czymże
jest religia, jeśli nie jakąś filozofią właśnie? :) Dlatego poniższe przykłady
to tylko drobny ułamek pozycji, w których taki temat się pojawia.
„Dopóki nie zgasną gwiazdy” Piotra Patykiewicza
To
nie bez powodu pierwsza książka, która przyszła mi na myśl. W tym
post-apokaliptycznym uniwersum OLBRZYMIĄ role w życiu ludzkości, której udało
się dotrwać do tych niemal ostatnich dni istnienia naszego gatunku. To właśnie chrześcijaństwo
sprawia, ze wciąż żyjemy; to wiara i religia spaja ludzkie losy, to ona buduje
mity. Wokół niej obraca się każdy gest i każda myśl, trochę jak w średniowieczu.
I choć nie uważam, by to była wybitna książka to watek religii jak najbardziej
jest w niej dobrze zarysowany.
„Kroniki Diuny” Franka Herberta
Ta
seria to bardzo ciekawy przykład kreacji świata przedstawionego. Akcja toczy
się w odległej, ale bliżej nieokreślonej przyszłości. Ludzkość stoczyła wojny z
maszynami, z trudem wygrywając. Komputery zostały zakazane, dlatego istotną
wartością stała się praca nad samym sobą. Potrzeba wykreowała religię, w której
najbardziej istotne jest dążenie do doskonałości. Przy okazji seria porusza też
temat genezy mesjasza oraz władcy, który traktowany jest niczym Bóg.
„Hyperion” Dana Simmonsa
Joz
sama oś tej historii „zalatuje” religią: to przecież pielgrzymi wędrują do
tajemniczego Dzierzby, a ci od razu kojarzą się nam przecież z jakimś
wyznaniem. W książce jednak wyraźnie widoczne są przede wszystkim trzy religie.
Po pierwsze, właśnie ta związana z samym Dzierzbą. Po drugie, mamy bohatera, który
jest księdzem, chrześcijaninem, dlatego ta tematyka oczywiście tez jest
poruszana. No i w końcu mamy opowieść o uczonym Żydzie, który tez o religii
wspomina. Ostatecznie w „Hyperionie” nie
brakuje wątków filozoficznych, także tych związanych z religia właśnie.
„Ruda Sfora” Mai Lidii Kossakowskiej
Jak
na książkę o mitologii przystało, w książce Kossakowskiej bez problemu znajdziemy nawiązanie do religii.
Tym razem do wierzeń ludów syberyjskich, które są w niej całkiem zgrabnie
opisane. To wprawdzie jest powieść młodzieżowa i przygodowa, dlatego w niej
wielkich filozofii trudno się dopatrywać, ale ostateczny wydźwięk powieści jest
właściwie dość gorzki... i bardzo mocno dotyczący tego właśnie wątku.
„Cykl Inkwizytorski” Jacka Piekary
Zdecydowanie
nie mogłabym tego cyklu pominąć, pisząc o książkach związanych z religia. Choć
Jacek Piekara nie będzie raczej naszym następnym polskim wieszczem narodowym,
to sam pomyśl na świat z Cyklu Inkwizytorskiego jest po prostu niezwykle dobry.
Bo co by było, gdybyśmy w historii zmienili jeden, mały szczególik i pozwolili
Jezusowi zejść z krzyża, zabijając niewiernych? Niby „nic”... a jednak
wszystko.
„Przenajświętsza Rzeczpospolita” Jacka Piekary
O „Cyklu Inkwizytorskim” Piekary wielu słyszało. „Przenajświętsza Rzeczpospolita” jest jednak mniej znana, a równie ciekawa. Przedstawia nam Polskę, w której wiara jest teoretycznie tą najważniejszą wartością, co doprowadza do stworzenia specyficznej, bardzo brutalej antyutopi. Wprawdzie nie jest to pozycja dla każdego – autor wręcz nadużywa niekoniecznie ładnego słownictwa – a sama nie nazwałabym jej pozycją nadzwyczaj poważną to wizja Piekary jest po prostu czymś ciekawym.
„Grimm City” Jakuba Ćwieka
Nie
byłabym sobą, gdybym nie wspomniała tu o tym kryminale noir. Jakub Ćwiek w swojej
serii z baśni zrobił religię i ożywił ją w tle historii, którą wykreował. Ten
dość subtelny zabieg dodaje opowieści niezwykłą wręcz magię. Wprawdzie to
raczej pozycja stosunkowo lekka, jak to na tegoż autora przystało, ale drobne
rozważania na temat religii można w niej jak najbardziej wyczuć, jednocześnie
dobrze bawiąc się w trakcie lektury.
„Mechaniczny” Iana Tregillisa
Czy
mamy duszę? Czy ona w ogóle istnieje? Kto ma prawo ją posiadać? Nad tym
zastanawia się Tregillis w swoich „Wojnach Alchemicznych”. Oczywiście, to
przede wszystkim przygodowy steampunk, dlatego autor nie wpada w zbyt
pretensjonalne tony, ale ta dość religijna tematyka jest tu jak najbardziej
poruszana. Poza tym Francja jawi się w świecie przedstawionym jako ostoja
chrześcijaństwa, przez co wartości z tego wynikające także poddawane są w
drobne rozważania.
A ja właśnie myślę, że "Ruda Sofa", najbardziej przypadła by mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńO tak! Piekara z cyklem Inkwizytorskim, to taka "wisienka na torcie". :D
OdpowiedzUsuńMuszę przeczytać "Rudą sforę" - pisałam pracę magisterską na zbliżony temat, a jakoś lektura tej książki mnie ominęła :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tych serii i książek. Osobiście w fantastyce często spotykam się z mitologią.
OdpowiedzUsuńPo tytule myślałam, że poruszysz inny temat, bardziej kontrowersyjny. xD
OdpowiedzUsuńCiekawy post i muszę się z Tobą zgodzić. Religia i fantastyka to dwie siostry :)
OdpowiedzUsuńhttps://mlwdragon.blogspot.com/ - wybacz za spam, ale powracam do blogowego świata i byłbym wdzięczny za wszelkie opinie
Ciekawe pozycje, zdecydowanie znalazłabym coś dla siebie. :)
OdpowiedzUsuń