Ziemia została zdewastowana przez ludzi. Siedemset
lat temu ludzkość opuściła swoją planetę-matkę na olbrzymim statku, szukając
nowego domu. Obecnie dwójka wysłanników, Rez i Lilo wracają do kolebki życia,
by odkryć, co tak naprawdę stało się z Ziemią.
Tytuł: Pył Ziemi
Autor: Rafał Cichowski
Liczba stron: 320
Gatunek: science-fiction
Wydanie: SQN, Kraków 2017
|
I
dobrze, bo prawdopodobnie srodze bym się na lekturze zawiodła. Pierwsze, co
przychodzi mi na myśl, gdy już po fakcie ją wspominam to... chaos. Chaos tak
duży, że chwilami naprawdę ledwo się w lekturze odnajdywałam i który sprawiał,
że po prostu nie miałam najmniejszej ochoty wracać do świata wykreowanego przez
autora. Choć w tej lekturze dzieje się wiele to nagłe przeskoki i w czasie, i w
akcji naprawdę nie są niczym przyjemnym.
Zwłaszcza,
że Cichowski postawił na dość absurdalny świat, w którym wszystko może zmienić
się w ciągu chwili. To, zmieszane z chaosem, daje naprawdę okropny efekt:
czasami w lekturze tej powieści po prostu nie da się nie zgubić.
„Pył
Ziemi” został napisany w narracji pierwszoosobowej, z perspektywy Reza. Samo to
jest dla mnie raczej neutralne, ale wydaje mi się, że to przez to Cichowski
mógł się w tym wszystkim zgubić: czasem łatwiej coś wyjaśnić, pisząc w trzeciej
osobie, niż w pierwszej, a to zdecydowanie mogłoby się przy pisaniu tej książki
przydać. Na dodatek sam styl w jakim powieść została napisana jest dla mnie
bardzo... nijaki. Opisy są bardzo przeciętne, dialogi często drętwe, a humor autora raczej
do mnie nie trafia. Nie jest to wprawdzie najgorsza książka, jaką znam, bo
przebrnięcie przez sam tekst nie jest trudne, ale... to też nie jest coś, czego
szukam w polskiej literaturze.
Szczerze
przyznam, że z samej historii kojarzę tylko urywki, a bohaterów traktuje raczej
neutralnie: najzwyczajniej w świecie jeśli książka jest tak chaotyczna trudno
mi skupiać się na nich. A szkoda, bo kosmiczne, męsko-damskie duety w lekkiej,
rozrywkowej literaturze (jaką „Pył Ziemi” chyba chce być) potrafią wypadać
naprawdę bardzo dobrze.
Mogłabym
pisać tu jeszcze więcej, ale... po prostu nie chcę wymieniać kolejnych rzeczy,
które w „Pyle Ziemi” mi się nie spodobały. Nie widzę sensu w pastwieniu się nad
nią. Jedynie... naprawdę mi przykro, bo bardzo chciałam się przy tej książce
dobrze bawić.
* * *
W
skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by
przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera.
Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem
zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem…
bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być
ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać
się bać.
Fragment „Pyłu Ziemi”
Rafała Cichowskiego
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Miałam w planach tę książkę. Jakoś ciekawiła mnie tematyka i nazwisko rodaka. Byłam ciekawa jak sobie poradzi. Szkoda, że to średnia książka :/
OdpowiedzUsuńKurczę, a mnie też ciekawiła. Po Twojej recenzji jednak nie bardzo mam na nią ochotę - bardzo nie lubię, jak nie mogę się odnaleźć w lekturze i jak w książce panuje taki chaos, że nie wiadomo w zasadzie, o co chodzi. Jak dla mnie to w zasadzie jeden z większych minusów książek generalnie :) Zwłaszcza jeśli nie nadrabiała niczym innym - bohaterami, humorem czy barwnym językiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj też zamówiłam ale po Twojej recenzji zaczynam żałowąc :O akurat z polskim sf się lubię, a tu proszę
OdpowiedzUsuńNo cóż... Właśnie od wielu osób słyszałam, ze nie jest to porywająca ksiażka, tak delikatnie mówiąc.
OdpowiedzUsuńOkładka piękna, ale z treścią chyba ciut na bakier, dlatego podziękuję.
Nie lubię takiego chaosu i w sumie to trochę dziwne, że powstało coś takiego przy narracji pierwszosobowej, bo w końcu taki kogel-mogel przy takiej perspektywie zawsze można wyjaśnić niewiedzą bohatera, a tu klops :/
Pozdrawiam ciepło :)
Kasia z niekulturalnie.pl
Można, jeśli bohater faktycznie nic nie wie, jest nowy w świecie. A tu mamy bohatera-speca i myślę, że tu tkwi problem xD
UsuńWłaśnie do mnie idzie, ale mimo tego chaosu chce ja przeczytac :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka nie okazała się lepsza. Ja raczej podziękuję
OdpowiedzUsuńHmmm, w takim razie daruję sobie tę książkę. Pozdrawiam; )
OdpowiedzUsuńLubię odkrywać nowych polskich autorów.Szkoda,że się tak zawiodłaś,też nie lubię takiego chaosu w książkach :3
OdpowiedzUsuńKsiążkę kojarzę z okładki i właśnie niezbyt pochlebnych recenzji. Trochę szkoda, bo myślę, że potencjał był. A tu się okazuje, że to sam chaos i duża przeciętność.
OdpowiedzUsuńJak to dobrze, że nawet nie planowałam jej czytać :D
OdpowiedzUsuńStephen King jest najlepszy, uwielbiam go. Oczywiście, że czytałam tę pozycję, jakżeby inaczej.
OdpowiedzUsuńZapraszam na przedpremierową recenzję książki Surogatka Louise Jensen. Książka zdecydowanie warta przeczytania !
http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/surogatka-louise-jensen.html