niedziela, 15 lipca 2018

Wieczny dwór: Klątwa drugiego tomu



Denzin szkoli się na Rycerza Pożyczonego Mroku, osobę chroniącą świat przed przybywającym z innego świata złem. Niespodziewanie cały jego Zakon dostaje list od Bezkresnego Króla, który chce odwdzięczyć się chłopcu za to, że pół roku wcześniej uratował jego córkę.

Tytuł: Wieczny dwór
Tytuł serii: Rycerze pożyczonego mroku
Numer tomu: 2
Autor: Dave Rudden
Tłumaczenie: Dominika Rzepeczko
Liczba stron: 351
Gatunek: młodzieżowe fantasy
Wydanie: Wydawnictwo Jaguar, Warszawa 2018
Powieści fantasy dla tej młodszej młodzieży rzadko kiedy są wybitnymi dziełami: zwykle powtarzają znane schematy i nie wnoszą nic nowego do gatunku. Drugi tom „Rycerzy pożyczonego mroku”, czyli „Wieczny dwór” nie jest od tej reguły wyjątkiem. Na dodatek niewątpliwie cierpi na coś, co często przydarza się trylogiom: jest częścią mocno przejściową.
W drugiej części powieści jednocześnie obserwujemy dwa wątki: ten dotyczący Denzina oraz jego szkolenia i perypetii oraz inny, zupełnie nowy w serii. Dotyczy on pary bliźniąt, wychowywanych w zamknięciu i szkolonych przez Dziadka, będącego fantatycznym wyznawców Łaski. I choć obydwa wątki zazębiają się, a w końcu łączą to naprawdę nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że ten tom jest po prostu mocno chaotyczny. Dlaczego?
Z jednej strony opowieść dotycząca Denzina nie jest już tak konkretna jak w tomie pierwszym. Bohater wraz z sojusznikami ma spotkać się z przedstawicielami odwiecznych wrogów Zakonu, jednocześnie przeżywa pierwsze młodzieńcze zakochanie i… właściwie to byłoby na tyle. Drugi wątek zaś próbuje być tym „mrocznym”, tajemniczym, niemniej, całość łatwo da się przewidzieć, mimo że autor usilnie stara się trzymać ile się da w sekrecie, tworząc sporą ilość niedopowiedzeń. Zakończenie zaś niekoniecznie wyjaśnia wszystko w sposób zupełnie dosłowny i sprawia, że z wątku Denzina w gruncie rzeczy absolutnie nic nie wynika: równie dobrze chłopiec mógłby pojawić się tylko w pierwszym rozdziale i w finale, a w środku powieści mogliby istnieć jedynie nowi bohaterowie.
Muszę jednak przy okazji przyznać, że w takiej sytuacji mogłabym skończyć lekturę mocno zirytowana: ta tworzona na siłę tajemniczość nie była czymś dla mnie przyjemnym, a sielskie życie Denzina miało w sobie jakiś urok.
Rudden zaskoczył mnie jednak jedną rzeczą: opisami. W niektórych fragmentach rzeczywistość kreuje naprawdę elegancko. Niestety, raczej na tym się nie skupia, woląc opisywać, jak Denzin wymyśla kolejne „Zmarszczenie brwi nr X” – co pojawia się od tomu pierwszego i teoretycznie jest żartem, ale… mnie osobiście absolutnie „nie rusza”. Niemniej, jego styl w dalszym ciągu jest prosty i lekki, przez co tę lekturę można niemal dosłownie połknąć. Jej przeczytanie dla dorosłej osoby to co najwyżej kilka godzin.
Muszę dodać, że dość dużo chaosu do tekstu wprowadzają myśli bohaterów: zapisane kursywą, skutecznie wytrącają z lektury, a na domiar złego jest tu ich naprawdę dużo. Ponadto mam wrażenie, że w oryginale tekst wypada lepiej: wiele tłumaczonych na język polski „magicznych” nazw wypada wręcz śmiesznie i głupio.
Moje „ogólne” zdanie na temat „Rycerzy pożyczonego mroku” jako serii nie ulega zmianie: to książka dla młodszej młodzieży, która jako taka prawdopodobnie sprawdzi się całkiem nieźle. Niestety, zamiast po debiucie napisać lepszą powieść, Rudden nie najlepiej rozplanował akcję tomu drugiego, przez co tak zwana „klątwa drugiego tomu” dotknęła także „Wieczny dwór”.


* * *

– Och, przepraszam, nic ci nie jest?
Niestety, nauka niektórych lekcji przychodziła łatwiej, niż innych.
– Nie – mruknął w podłogę. – Tylko daj mi chwilę.
Nie widział, jak Darcie rusza stopą. Dlaczego ludzie mają tyle kończyn?
Ogień warczał i szczerzył kły w jego sercu, Denzin wyobrażał sobie jak zlizuje krople bólu. To trochę pomogło, choć jutro w tych miejscach i tak zakwitną sińce.
Fragment „Wiecznego Dworu” Dave’a Ruddena



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

2 komentarze:

  1. Stanowczo już za stara jestem na tę serię...

    OdpowiedzUsuń
  2. Po serii negatywnych opinii o tomie pierwszym, nie zamierzam tego próbować :D

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony