Jack i Cassie są znów razem. Ich
związek nie jest jednak tak bajkowy, jak mogłoby się im wydawać. Cassie musi
się zmierzyć z błędami Jacka i nauczyć się żyć w roli ukochanej gwiazdy sportu
Tytuł: Zmiana
Tytuł serii: The Perfect Game
Numer tomu: 2
Autor: J.
Sterling
Tłumaczenie: Monika
Wyrwas-Wiśniewska
Liczba
stron: 320
Gatunek: romans
Wydanie: SQN,
Kraków 2018
|
W
posłowiu autorki do „Zmiany”, drugiego tomu „The Perfect Game” czytamy, że J.
Sterling nie miała zamiaru kontynuować historii Jacka i Cassie. Zrobiła to jednak
przez wpływ fanów, którzy domagali się kontynuacji. Niestety, jest to bardzo
mocno widoczne, zarówno w zakończeniu tomu pierwszego, jak i w jego
kontynuacji. Nie muszę chyba dodawać, że „Zmiana” jest książką równie kiepską,
co „Rozgrywka”, jeśli nie jeszcze gorszą.
Jak
każda książka z serii Sterling, „Zmiana” nie jest powieścią długa. Ma nieco
ponad trzysta stron z dość dużą czcionką oraz przewagą dialogów. W skład treści
wchodzi zaś około osiemdziesięciu stron opowieści Jacka o jego życiu z dala od
Cassie, w której w pewnym momencie czytamy niezwykle nudne i zbędne opisy scenek,
które „opisywała” nam już główna bohaterka. Pozostała część to zaś niezwykle „dramatyczne”
fragmenty dotyczące życia Cassie w cieniu gwiazdy sportu, którą się stał Jack.
Teoretycznie z tego wątku dałoby się stworzyć coś naprawdę interesującego.
Niestety, J. Sterling nie jest zbyt dobrą pisarką, dlatego w jej wydaniu nie
wypada to najlepiej.
Przede
wszystkim tak jak w tomie poprzednim, tak i w tym nie dostajemy żadnego „motywu
przewodniego”. Bohaterzy nie mają do rozwiązania absolutnie żadnego problemu i
mniej więcej do ¾ powieści obserwujemy, jak co chwilę sobie słodzą, czy śpią ze
sobą. Wprawdzie w tle pojawiają się „problemy”, takie jak negatywna opinia w
prasie, jednak non stop są zmiatane pod dywan. Oczywiście, tak jak i w części
poprzedniej, tak i tu, pod koniec autorka zdaje sobie sprawę, że ta treść jest
chyba zbyt cukierkowa, dlatego dodaje szybko dramatyczną sytuację, która
zajmuje może kilkanaście stron powieści (i właściwie sama się rozwiązuje),
tylko po to, by bohaterowie znów mogli się przepraszać i przytulać. Ups,
zaspoilerowałam? Wybaczcie – ale ta „książka” ma tak mało treści, że naprawdę
trudno tego nie zrobić.
Co
jeszcze pani Sterling nie wyszło? Właściwie wszystko, tak samo jak przy „Rozgrywce”.
Wprawdzie bohaterowie są może niech bardziej stabilni pod względem charakterów,
ale to, jak się zachowują i tak nie wzbudza szczególnej sympatii. Gdy się nie
całują, albo nie przepraszają sobie nawzajem możemy dostrzec, że Jack to
zaborczy koleś, który niekoniecznie liczy się ze zdaniem ukochanej, a Cassie
jest tym tak przytłoczona, że zaczyna nie być w stosunku do niego fair. Jednocześnie
obydwoje nie uznają czegoś takiego jak szczera rozmowa w związku dopóki ten nie
zacznie się sypać. Być może wynika to z ich braku jakichkolwiek wspólnych
zainteresowań poza chęcią wspólnego sypiania? Cóż, kto to wie.
Styl
autorki także nie uległ zmianie. „Zmiana” to przede wszystkim bardzo płytkie
dialogi polegające na mówieniu bohaterów o tym, jak bardzo się nawzajem kochają
i uwielbiają. Naprawdę: nie da się tej książki przekartkować i nie wyłapać
kilkanaście razy słowa „kiciu”. Nawet, jeśli para przeżywa jakiś dramat, który
w rzeczywistości spowodowałby dość duży konflikt, to po kilku zdaniach
przechodzi do uwielbiania się nawzajem, tak, jakby jedno słowo „przepraszam”
naprawiało sprawę. Opisy Sterling ogranicza do absolutnego minimum, przez co
treść „Zmiany” nie ma żadnego głębszego podłoża.
Nie
zmieniam zdania w stosunku do twórczości Sterling. Tak jak w przypadku „Rozgrywki”,
tak i teraz uważam, że jedyne osoby, które mogą z tej treści coś wynieść to
niedoświadczone literacko i bardzo mało wymagające jednostki*, którym wystarczy,
że tekst szybko się czyta, a główni bohaterowie bezustannie mówią, jak bardzo
się uwielbiają.
*By
nie było wątpliwości: nie mam zamiaru tymi słowami nikogo urazić. Czytanie nie
jest niczyim obowiązkiem; to przede wszystkim rozgrywka, a tą każdy czerpie z
czegoś innego. Ponadto, przyswajanie książek nie jest rzeczą najprostszą na świecie
– tego trzeba się nauczyć. A by to zrobić po prostu należy sięgać na początku
po bardzo lekkie pozycje (seria „The Perfect Game” może nie być dobra, ale
jednak – przez to, że szybko się ją czyta może się w tym przypadku sprawdzić).
*
* *
Jeśli będziesz walczyć, spotkasz się
jeszcze z większymi atakami (...). Nie dawaj im dodatkowej amunicji. Tacy
ludzie z niecierpliwością wyczekują twojej reakcji. Kiedy więc nie dostaną
tego, czego chcą, w końcu dadzą ci spokój.
Fragment
„Zmiany” J. Steling
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Jestem chyba trochę bardziej wymagającym czytelnikiem, nie czuje się zainteresowana tą serią. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńJak to tylko w tytule? Jeszcze rozdziały są ponazywane zamiast numeracji xD
OdpowiedzUsuńSwoją drogą, to niesamowite, że można napisać książkę składającą się głównie z dialogów, w której postacie nie mają absolutnie nic do powiedzenia.
Oooo fakt, nie zauważyłam. :D
UsuńTo racja - ta powieść to straszne lanie wody.
Rozgrywka bardzo mi się spodobała, ale Zmiana mnie zawiodła :/
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
O to ja podziękuję.
OdpowiedzUsuńNie bawi mnie czytanie o niczym :/
A patrz! Czytałaś może "Księcia w wielkim mieście"? Ty, to nawet o czymś jest :D
Nawet o tym nie słyszałam. :P Mam obecnie drobną odskocznię od tego, co normalnie czytam, ale generalnie nie sięgam po takie tytuły.
UsuńCzytałam tylko pierwszą część, była tak słaba, że drugiej nie tknęłabym nawet kijem. Podziwiam, że udało Ci się przez nią przebrnąć :)
OdpowiedzUsuńPrzecież to chwilę trwa, tu nie ma przez co "przebrnąć". To może z dwie godzinki czytania. :D
UsuńNo nie wiem, mnie pierwsza część zajęła dużo więcej czasu, bo co chwilę musiałam ją odkładać, żeby się uspokoić i nie wyrzucić jej przez okno ;D ale rozumiem ;)
UsuńJa chyba już po prostu mam "gdzieś" tego typu literaturę i nie bardzo mnie rusza. XD
UsuńJak wiesz - ja od takiej literatury trzymam się z daleka :D
OdpowiedzUsuńNajpierw chciałam ją przeczytać. Ze względu właśnie na tytuł, a potem na pracę bohaterki za barem (coś z mojej branży ;P ) no ale po recenzji to sama już nie wiem. ;/ Może spróbuję po nią sięgnąć w momencie, gdy nie będę miała lepszej propozycji. ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia są na tym blogu na prawdę wspaniałe :-)
OdpowiedzUsuń