Kapitan Flint (Toby Stephens) w końcu
namierzył statek, który przewozi niewyobrażalną ilość złota. Aby jednak je
zdobyć, musi wrócić do New Providence. Tam jednak przez działanie kapitana Vane’a
(Zach McGovan) siły mocno się odwróciły.
Zwykle gdy pierwszy sezon serialu jest
naprawdę przyjemny, drugi wypada trochę gorzej. „Piraci” jednak są tu
wyjątkiem: w tym przypadku rozpoczęcie było naprawdę niezłe, z jedynie kilkoma
drobnymi problemami, ale dopiero w kolejnej części pirackich przygód historia
nabrała prawdziwego rozpędu.
„Piraci”, sezon 2 serial historyczno-przygodowy |
To, co jednak w przypadku kontynuacji
historii najbardziej rzuciło mi się w oczy to brak aż tak głupich wątków
kobiecych. W sezonie pierwszym każda z bohaterek zachowywała się po prostu
głupio, niszcząc wszystko, co zbudowali mężczyźni i tylko tworząc kłopoty.
Tutaj, na całe szczęście, takich zachowań jest po prostu zdecydowanie mniej.
Jasne, pojawiają się – bo charakterów postaci zmienić się tak łatwo nie da –
ale już nie w aż takiej ilości. W końcu panie uczą się myśleć! To naprawdę
zdecydowana zaleta drugiego sezonu.
Poza tym mamy w drugim sezonie po prostu
bardziej skonkretyzowany problem i akcje. W pierwszym sezonie twórcy serialu po
prostu przedstawili nam świat i bohaterów, zaś w drugim zaczynają się po prostu
pewnymi wątkami bawić. Tym razem nie boją się odważniejszych decyzji, które
mocno wpływają na świat przedstawiony, choć jednocześnie muszę przyznać, że to
sezon trzeci zapowiada się „zupełnie inaczej”. W przypadku tego jednak po
prostu ciągnięte są wątki z sezonu pierwszego.
Cały czas bardzo lubię Kapitana Flinta –
mam wrażenie, że grający go Toby Stephens ma w sobie po prostu ogrom charyzmy i
obserwowanie tej postaci jest po porostu bardzo przyjemne. Nawet, jeśli dzieją
się z nim nieco nieprawdopodobne rzeczy. Niemniej, tak czy siak moim ulubieńcem
zostaje Rackham, grany przez Toby’ego Schmitza. To tak inteligentny i bystry bohater,
że po prostu nie potrafię mu nie
kibicować.
Muszę jednak dodać, że przynajmniej
jedna postać została dodana... trochę na siłę. Nie będę zdradzała tutaj, który
to z bohaterów, jednak... po prostu to bohater, który prędko znika z ekranu i
był potrzebny tylko po to, by inna postać była w stanie pewną rzecz osiągnąć.
Osobiście takich wyjść po prostu nie lubię, ale cóż, nie wpływa to szczególnie
mocno na moją ocenę całego serialu.
Dodać muszę też coś, co umknęło mi w
trakcie oglądania sezonu pierwszego: cała historia to mieszanka prawdziwych
bohaterów z postaciami z powieści „Wyspa skarbów” Stevensona. Jest to więc
luźna wariacja na temat zarówno historycznych, jak i wymyślonych przez kogoś
wątków, co wypada samo w sobie naprawdę zgrabnie.
Nie będę oszukiwać – lubię „Piratów”.
Nie jest to może serial do którego pałam olbrzymią miłością, ale... po prostu
to historia, która mnie „kupiła” i którą z zainteresowaniem obserwuje.
Nie oglądałam jeszcze tego serialu, ale chętnie nadrobię ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Alice
Nawet nie chcę myśleć, ile czeka mnie nadrabiania seriali :D A "Piraci" są numerem jeden na mojej liście ;)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś obejrzę :)
OdpowiedzUsuńPatrzę po blogach i widzę, ze jestem z serialami bardzo do tyłu, ale niestety rzadko oglądam, a jak zacznę to później zapominam o następnym odcinku. Rozwiązaniem jest jedynie cały sezon na raz, tylko muszę jakąs listę stworzyć, coby tytuły mi nie uleciały ;)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam i nie wiem czy obejrze. Może kiedy będe miała ochote na seriale ;)
OdpowiedzUsuńA trzeci sezon jest jeszcze lepszy :)
OdpowiedzUsuń