piątek, 10 sierpnia 2018

Diabelski młyn: Cygańska przygoda z Nikitą


Robin chce w końcu poznać swoją przeszłość. Wraz z Nikitą wybiera się więc w podróż po Bezdrożach, ramię w ramię z Cygańskim Księciem, aby dotrzeć do Archiwum Zakonu Cieni: jedynego miejsca, które może odkryć przed nim wszystkie zapomniane tajemnice.

Tytuł: Diabelski młyn
Tytuł serii: Cykl o Nikicie
Numer tomu: 3
Autor: Aneta Jadowska
Liczba stron: 397
Gatunek: urban fantasy
Wydanie: SQN, Kraków 2018
Nie miałam w planach kontynuowania przygody z Nikitą: pierwszy tom nie okazał się być dla mnie niczym wybitnym, zaś drugi po prostu mnie wymęczył i znudził. Przy premierze tomu trzeciego okazało się jednak, że ten ma być już ostatnim z tej serii, dlatego uznałam, że skoro już zaczęłam to mogę tę przygodę w całości zakończyć. Nie żałuję tej decyzji: być może „Diabelski młyn” dalej nie był powieścią nadzwyczajnie dobrą, ale w końcu przynajmniej po części wciągnęłam się w przygody Nikity i jej partnera.
Zabierając się za lekturę tego tomu byłam dość sceptycznie nastawiona, zwłaszcza, że niemal od razu pojawiło się coś, co przez dwie poprzednie części niezwykle mnie irytowało. Nikita znów powtarzała mantrę o krzywdzie, której wyrządzili jej rodzice i znów tłumaczyła całą swoją przeszłość. Na całe szczęście w „Diabelskim młynie” pełniło to rolę przypomnienia czytelnikowi o co chodziło i w dalszych częściach nie powracało w tak rozbudowanej formie. Nie wiem, czy to wynikało z samego zamysłu autorki, czy po prostu wzięła pod uwagę opinię czytelników, jednak tak czy siak – dobrze, że w końcu zdecydowała się uciąć ten temat.
Ponadto nowością w tej części jest zmiana perspektywy narracji. W częściach poprzednich jedynie Nikita opowiadała swoją historię; tym razem do głosu dochodzi też Robin. Postać zdecydowanie bardziej sympatyczna, którą mi osobiście obserwowało się zdecydowanie przyjemniej, niż samą zabójczynię. Wprawdzie nie jest to może bohater, który na długi czas zapadnie mi w pamięć, ale ma w sobie o wiele więcej ciepła od Nikity, przez co przypomina postacie Jadowskiej z innych książek, za którymi przepadam bardziej, niż ta tą konkretną serią.
Każdy tom serii o Nikicie to inny motyw przewodni. Na początku dostaliśmy lata 20. XX wieku. Następnie mitologię nordycką. Teraz – cyganerię. Muszę przyznać, że to chyba najciekawszy z wyborów autorki. W trakcie lektury miałam wrażenie, że jej samej chyba też ten temat się spodobał, bo po prostu to tło wypada bardzo zwiewnie, lekko i bezpretensjonalnie. Jedyna rzecz, do której mogę w tym przypadku się przyczepić to skracanie miana Cygańskiego Księcia do skrótu CK – rozumiem, że tak jest po prostu łatwiej i szybciej, ale jednocześnie miałam wrażenie, że psuje to nieco mistyczny i tajemniczy klimat taboru.
Sama przedstawiona przez Jadowską historia jest jednak w dalszym ciągu dość przeciętna. Nie brakuje tu wprawdzie scen akcji i różnorakich wydarzeń, ale miałam wrażenie, że opowieść nie jest podbudowana na tyle dobrze, bym mogła naprawdę mocno się w nią wczuć. Być może jest to kwestia tego, że nie przepadam za poprzednimi częściami, a może po prostu samych wydarzeń jest tu zbyt wiele: w końcu finał, który powinien być naprawdę olbrzymim zakończeniem, ostatecznie rozgrywa się zaledwie na kilkudziesięciu stronach. W każdym razie cieszę się, że w końcu autorka zdecydowała bardziej skupić się na przeszłości Robina (którą tak uważnie ukrywała w tomach poprzednich), mimo że po poznaniu jego historii nie czuje się do końca usatysfakcjonowana.
Na koniec muszę dodać, że czytając początek „Diabelskiego młyna” kilkukrotnie miałam wrażenie, że książka ma pewne problemy z interpunkcją, czy powtarzającymi się słowami, jednak im dłużej czytałam ostatni tom opowieści o Nikicie tym rzadziej to zauważałam. Trudno mi jednak stwierdzić, czy to kwestia mojego przyzwyczajenia się do tych problemów, czy po prostu w dalszej części powieści po prostu ich nie ma.
Ostatecznie „Diabelski młyn” to lektura, która sprawiła mi nieco radości, choć zdecydowanie nie będzie należała do moich ulubionych książek autorstwa Jadowskiej. To, w jakim otoczeniu tym razem przebywają bohaterowie oraz skupienie się na postaci Robina wyszło serii na dobre. Jeśli więc wahacie się, czy sięgać po kontynuacje historii Nikity to myślę, że o ile macie na to ochotę możecie zabrać się za lekturę. Jeśli tylko choć trochę lubicie Jadowską, Nikitę, czy uniwersum w którym dzieje się akcja pewnie znajdziecie w jej wnętrzu coś dla siebie.


* * *

Podszedłem bliżej. Uklęknąłem na jedno kolano i czekałem.
Wyłonił się zza pnia drzewa. Cudaczek. Nie pamiętam, bym widział kiedykolwiek coś tak pociesznego.
Stwór był rozmiarów dużego szczeniaka, labradora, czy wilczarza. Miał krępe, pokryte złotawą łuską ciało, długie masywne łapy – znak, że jeszcze sporo urośnie – i wężowy ogon, którym uderzał nerwowo o ziemię. Pyszczek z wielkimi uszami przywodził na myśl nietoperza – podobnie jak błoniaste skrzydła. Wielkie szczenięce ślepka, które patrzyły na mnie smutno. Wypełniłyby się łzami, gdyby stworzenie umiało płakać.
– Co się stało, głuptasie? – zapytałem.
Fragment „Diabelskiego młyna” Anety Jadowskiej


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl


7 komentarzy:

  1. A ja bardzo polubiłam serię o Nikicie i też już jestem o lekturze ostatniej części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdecydowanie nie dla mnie :D Niby fantasy lubię, ale ta seria jakoś do mnie nie przemawia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie zdecyduje się na te serie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam Jadowskiej "Trupa na plaży..." i cały czas zamierzam zabrać się do serii o Dorze Wilk, a potem chcę przeczytać Nikitę. Zobaczymy, co z tego wyjdzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeżeli chodzi o wspomniane przez Ciebie motywy przewodnie, to muszę przyznać, że one same bardzo zachęcają do sięgnięcia po ten cykl. Niestety, ale mimo to nie mam nie niego specjalnej ochoty :/
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja właśnie wczoraj zaczęłam czytać "Diabelski młyn". Chchciałam poczekać aż dostanę papierową wersję, ale coś Czytam pierwszy się nie spieszy z jego dostarczeniem. Zamówiłam książkę w piątek 3 sierpnia, a do teraz jeszcze jej nie mam :( cóż, widać dziewczyny mają wiele zleceń.
    Mnie się podoba klimat powieści i zdecydowanie lepiej od pierwszej części podobał mi się tom II. Jak będzie z ostatnim, przekonam się może dzisiaj :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony