poniedziałek, 6 marca 2017

Tunele: Bo dorośli to idioci

Tunele. Słyszałam o nich już dawno; nigdy nie byłam specjalnie zainteresowana. Nawet okładka nie bardzo mnie przyciągała. Wiem, że wiele osób ją uwielbia, ale dla mnie była po prostu zwyczajna. Nie czytałabym jej, gdyby nie łut szczęścia; niestety, doszło do tego chyba trochę za późno :D W końcu to powieść dziecięco-młodzieżowa, a ja w tej grupie zdecydowanie już nie jestem.
Ach, jeśli macie pomysł, czy temu jest bliżej do SF, czy do fantasy dajcie znać: bo ja za nic w świecie nie potrafię zdecydować się w jej przypadku na jeden konkretny gatunek.

Tytuł: Tunele
Tytuł serii:  Tunele
Numer tomu: 1
Autorzy: Roderick Gordon, Brian Williams
Liczba stron: 496
Gatunek: fantastyczna powieść dziecięco-młodzieżowa

Will Burrows jest młodzieńcem niezwykłym: jest albinosem, który uwielbia kopać. Pasję wzbudził w nim jego ojciec, archeolog. Zwykle pracują razem, dogadując się bez słów. Pewnego dnia ukochany rodzic chłopca znika, a Will razem ze swoim przyjacielem Chesterem postanawia odkryć dlaczego.
  
Gdy byłam w okresie zaczytywania się młodzieżówkami chętnie sięgałam po wiele rodzajów literatury. Pewnym wyjątkiem był jeden rodzaj historii, uwielbiany przez inne dzieciaki, a we mnie wzbudzający odrazę, której powodu nie potrafiłam zdefiniować. Chodziło o historie pseudo-detektywistyczne, w której grupa dzieci żyjąca w bardzo nieprzyjaznym dla nich świecie, często pozornie podobnym do naszego musi rozwiązać jakąś zagadkę, wykorzystując różne dziwne historie i wyjaśniając to wszystko w pseudo-naukowy sposób, ewentualnie odnosząc się do jakiejś tajemnej mocy. Niestety, okazało się, że Tunele są właśnie mniej więcej taką powieścią, dlatego już z góry uprzedzę, że lektura nie była dla mnie zbyt przyjemna.
Nie zbyt przyjemna, ale za to – pouczająca. W końcu odkryłam, czemu nie lubię tego typu historii: mianowicie, zwykle większość dorosłych, która otacza w nich dzieci to chorzy psychicznie kretyni, którzy utrudniają im życie na wszystkie możliwe sposoby. Młodzi ludzie mają zwykle jedną ostoję, jednego zaufanego opiekuna, a reszta przedstawiana jest wręcz karykaturalnie negatywnie, co najzwyczajniej w świecie mnie obrzydza. Z jednej strony takie wyjście niszczy sielankowy klimat historii, a z drugiej nie jest zbyt prawdziwe. Czemu? Bo choć po pierwsze, patologie istnieją, to te są aż nazbyt przerysowane, a po drugie: większość dorosłych przecież troszczy się o dzieci, a nie w każdej chwili planuje, jak by je tu zabić.
Bądź co bądź, to jest główny powód dla którego Tunele nie przypadły mi do gustu: zdaje sobie jednak sprawę, że wielu czytelników, zwłaszcza tych młodszych takie wyjście lubi, co rozumiem i szanuje, ale na pewno nie mam zamiaru się z takim podejściem utożsamiać.
Gdyby jednak wyłączyć ten aspekt to Tunele nie są takie złe. Główni bohaterowie – pan Burrows, Will i Chester to stosunkowo miłe postacie. Oczywiście, dzieciaki, jak to na nie przystało często postępują głupio i w poważnej książce zginęłyby na pierwszych kilku stronach powieści, ale to przecież literatura dziecięca, nie mam względem niej jakiś wielkich wymagać. Pan Burrows jako ekscentryczny archeolog też sprawuje się całkiem nieźle, choć jego podejścia do życia rodzinnego chyba nie byłabym w stanie mu wybaczyć.
Sam pomysł autorów na fabułę nie jest nadzwyczajny, już nie raz to widzieliśmy, ale za to świat przedstawiony i kopanie w ciemności, w poszukiwaniu zaginionych skarbów to już coś, co może czytelnika, nawet tego starszego, zaintrygować. Znów, nie jest to jeden z moich ulubionych motywów, ale nie mogę nie docenić kreatywności autora.
Jak na młodzieżówkę przystało język jest prosty, a styl autora lekki. Całość czyta się bardzo szybko i mimo, że lektura ma prawie pięćset stron da się ją spokojnie przeczytać w jeden, albo dwa wieczory. Nie zauważyłam tu jakiś szczególnych zgrzytów, tłumaczenie jest niezłe, a słownictwo nie kuje swoją dziwnością, jak to czasem w tego typu powieściach bywa.
Nie mam tu zbyt wiele do dodania. Zdecydowanie nie mam zamiaru kontynuować przygody z tą serią: nie dość, że nie mam jej na półce to jeszcze mi do gustu nie specjalnie przypadła. Niemniej,  jeśli ktoś ma świadomość, jaka jest ta książka i dalej chce po nią sięgnąć, bo takie powieści po prostu lubi może robić to bez większych obaw.

* * *

– Tak tu spokojnie, prawda? – westchnął Will.
– Tak – odparł Chester. – Bardzo...eee.. cicho.
–Nie tylko cicho, lecz także ciepło i przytulnie. I ten zapach... Można by powiedzieć, że poprawia człowiekowi humor,  uspokaja, co nie? Tata mówi, że stąd pochodzimy – wiesz, jaskiniowcy i tak dalej – no i że wszyscy tu kiedyś trafimy, to znaczy do ziemi. Pewnie dlatego czujemy się tutaj tak swobodnie, jak u siebie w domu.

Fragment Tuneli Rodericka Gordona i Briana Williamsa

19 komentarzy:

  1. Często widzę tą serię w intermarche. Od dłuższego czasu leży i czeka na nabywcę. Mnie jakoś nie skusiła... Myślę, że raczej po nią nie sięgnę, skoro nie robi wrażenia. Fabuła bardzo przypomina mi książkę Koonza "Wzięzień ciemności" i wydaje mi się, że jej nie przebije.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy raz widzę tę książkę. Może warto się z nią zapoznać :) Pozdrawiam :)

    http://zaczytanazlosnica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam tą książke lata temu i jakoś nie specjalnie przypadła mi do gustu :)

    Pozdrawiam Agaa
    http://ilovetravelingreadingbooksandfilms.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też już wyrosłam z wieku czytania takich książek. Teraz unikam, bo chyba nie odebrałabym ich zbyt poprawnie, odpowiednio do wieku.
    Uśmiałam się jednak przy Twojej recenzji i tych psychopatycznych dorosłych czyhających na młodych bohaterów :)
    Jest w tym trochę prawdy ;)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Można przeczytać, ale nie zachwyca. Jakoś przypomniał mi się "Nawiedzony dom" Chmielewskiej, z takich książek z mojego dzieciństwa i pomyślałam sobie, że chętnie do niej wrócę. Jakoś tak mnie teraz wzięło przy okazji tej Twojej recenzji.
    Trochę szkoda, że Autorzy przesadzili z przerysowaniem. Rzadko teraz czytam takie książki, no i tej chyba też nie dam szansy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To książka dla dzieci 9-14 powiedziałabym... i w przypadku młodszego czytelnika takie przerysowanie działa. Dorosły już może źle się z tym czuć.

      Usuń
  6. Nie znam tej książki i niestety wiek młodzieżowy mam już za sobą wiec pewnie się nie skuszę. Być może dla mlodych czytelników okaże się ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i teraz się waham :D Dosłownie wczoraj wysłuchałam bardzo pozytywnej recenzji na temat całej serii i już jutro miałam biec po nią do biblioteki, ale trafiłam na Twoją recenzję, która jest jak kubeł zimnej wody :D Przyznać muszę, że ta wcześniejsza osoba nie zwróciła uwagi na wady tej książki, wady, które mnie również nie przypadłyby do gustu. No nic, na razie się wstrzymam, jeszcze coś poczytam na temat "Tuneli" i okaże się, czy to książki dla mnie.

    Pozdrawiam!!

    http://bookmania46.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. nie słyszałam o tej książce :) jak widać ciągle znajduje jakieś książki, które dopisuję do lity do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale się zdziwiłam widząc nowy szablon. :D
    "Tunele" kiedyś mnie interesowały, ale jakoś mi to przeszło.

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie właśnie okładka przyciąga, podobają mi się takie ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam tą serię! Dobrych kilka lat temu widziałam "Tunele" dosłownie wszędzie i pamiętam, że wtedy bardzo mnie zainteresowała ta książka, ale jakoś nie było mi z nią po drodze. Teraz to już inna sprawa, młodzieżówki to nie dla mnie, a już zwłaszcza takie. W fazie triumfu "Tuneli", ja zaczytywałam się w "Serii niefortunnych zdarzeń" ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Do przeczytania od dłuższego czasu namawia mnie znajomy, ale patrząc na tę recenzję to sama nie wiem. Właściwie to spróbuję. Jestem ciekawa czy w moim przypadku będzie interesująca.
    Pozdrawiam // Książki w Piekle ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Pamiętam "Tunele" z czasów dzieciństwa! Nigdy ich nie przeczytałam, a szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  14. "Tunele" czytałam bardzo dawno temu. Miałam wtedy jakieś 7 lat i pomimo kilku prób przebrnięcia przez historię, nigdy nie udało mi się jej dokończyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, 7 lat to ciut za mało na tę ksiązkę :)

      Usuń
  15. Ostatnie zdjęcie świetne tworzy fajny kilacik

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony