Zakup tej książeczki był dość spontaniczny: wyprzedaż, widzę okładkę filmową, kojarzę,
że chyba już to znam, uznaję, że hej, może kupię i tak oto mam na półce Na skraju jutra. Zakupu popełniłam w
Biedronce na zimowej wyprzedaży ;) Czy książeczka była warta 9 złotych?
Tytuł: Na skraju jutra (All you need is kill)
Autor: Hirishi Sakurazaka
Liczba stron: 280
Gatunek: light novel, science-fiction
Ziemię zaatakowali mimowie: stwory,
których zadaniem jest dostosowanie naszej planety dla innego gatunku. Niszczą
przy tym wszystko, co pozwala ludziom na przeżycie, ich samych skazując na
zagładę.
Keiji Kiriya to młody rekrut, który
ma właśnie przeżyć swoją pierwszą bitwę. Nie spodziewa się, że przypadkiem
zostanie wplątany w pętlę czasu, z której wcale nie tak łatwo będzie się
wydostać.
Na skraju jutra jest pierwszą light novel, czyli w skrócie japońską
młodzieżówką często nawiązującą do mangi, albo anime, którą udało mi się
przeczytać. Zwykle takie książki mają okładki rysowane w azjatyckim stylu, jednak ta pozycja wyraźnie
miała wybić się na premierze filmu, dlatego to aktorów, a nie bohaterów tej
nowelki wydawca na niej umieścił. Ale spokojnie, wewnątrz da się znaleźć kilka
oryginalnych rysunków :)
Jako, że wcześniej miałam okazję
poznać film na bazie tej książki to jej fabuła nie była dla mnie żadnym zaskoczeniem.
Jeśli jednak tak jak ja oglądaliście już adaptacje wiedzcie, że tekst
Sakurazaki jest zdecydowanie skromniejszy: mniej tu wybuchów i epickich chwil.
Nawet wielkiego zwycięstwa brakuje, mimo, że kontynuacji tej lektury nie ma.
Ale wiecie co? To dobrze. Gdyby było inaczej książka pewne wypadłaby głupio. A
tak mamy przyjemną, lekką młodzieżówkę, idealną dla fanów Japonii, albo
science-fiction.
Muszę przyznać, że Na
skraju jutra nie wyróżnia się
niczym szczególnym. Opis świata i sytuacji jest po prostu w porządku, a tekst
czyta się przyjemnie i bardzo szybko. To doskonała lektura na jeden wieczór w
chwili, w której chcemy po prostu się rozluźnić.
Naszym głównym bohaterem jest
Keiji, młody rekrut, świeżak w armii, który właśnie idzie na swoją pierwszą
bitwę. Jest dobrze zbalansowaną postacią: nie jest zbyt głupi, jak to często w
młodzieżówkach bywa, ale z drugiej strony nie potrafi wszystkiego i cały czas
się uczy. Przy okazji chociaż mamy w książce damską postać, Stalową Sukę, to
wątek romantyczny jest tu praktycznie niewidoczny: owszem, pojawia się, ale nie
jest irytujący, ani nachalny. Po prostu jest dla zasady, jednak autor nie
skupia się na nim i na rozwijaniu go.
Chcę dodać, że Stalowa Suka i jej
historia chwilami wydawała mi się nieco naciągana, ale... chyba nie mogę zbyt
wiele wymagać od literatury tego typu, zwłaszcza, ze ta jest naprawdę dobrze
poprowadzona, opisy bitwy i walki chyba wielu czytelników zainteresują, a
mimowie to bardzo ciekawy motyw. Stwory, a właściwie mechanizmy, które mają zjeść
cały ekosystem i go przetrawić tak, by dostosować go do innych obcych: przecież
to jest naprawdę bardzo ciekawe!
Czy coś typowo japońskiego rzuciło
mi się w oczy w czasie czytania tej nowelki? I owszem, choć to bardziej
ciekawostka, niż coś co wpływa na moją ocenę tej historii. Mianowicie, w naszych książkach, gdy bohater milczy autor
pisze, że umilkł, albo milczał, czekając na ciąg dalszy.
W przypadku tej nowelki w takich chwilach mamy po prostu myślnik i bardzo
wymowne trzy kropki :D
Nie łatwo jest znaleźć dobrą
młodzieżówkę z gatunku science-fiction. Tym razem jednak autor wywiązał się ze
swojego zadania, dlatego jeśli lubicie taką literaturę naprawdę nie bójcie się
po nią sięgnąć. Nie jest to dzieło najwyższych lotów, ale jako lektura na jeden
dzień... czemu nie?
* * *
Jestem przerażony.
Naciskam spust. Lufa migocze
czerwonym ogniem. Posyłam serię, żeby odgonić Śmierć.
Bum, bum, bum – karamin uderza w
pierś mocniej, niż bije moje serce. Dusza żołnierza nie znajduje się w jego
ciele, lecz w broni, którą trzyma w rękach. Wraz z migotaniem lufy karabinu mój
strach zmienia się w gniew.
Za pieprzone dowództwo, które
obiecywało wsparcie z powietrza!
Za pieprzony sztab, który
wymyślił ten gówniany plan!
Za artylerię, która postanowiła
oszczędzać amunicje podczas osłony lewego skrzydła!
I za tego trupa obok mnie!
No i przede wszystkim to dla
was, cholerni wrogowie, za to, że chcecie odebrać mi życie! – puszczam wam
jeszcze jedną stalową serię.
Wszystko, co się rusza, jest
wrogiem.
Zdychajcie! Przestańcie się
ruszać.
Fragment Na skaju jutra Hiroshiego Sakurazaki
Polecę zatem mojej młodszej kuzynce. Ona lubi takie klimaty.
OdpowiedzUsuńZapowiada się nawet ciekawie, jak gdzieś ją zobaczę to z chęcią przeczytam ;D
OdpowiedzUsuńOglądałam film, nie miałam pojęcia, że jest na podstawie książki, z przyjemnością przeczytam
OdpowiedzUsuńOglądałam film i był całkiem ciekawy. A, że lubię to co japońskie to chętnie przeczytam. Choć słyszałam, że książka znacznie się różni od filmu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://life-ishappiness.blogspot.com/
Po co dajesz komentarz pod postem, który Cię nie interesuje?
OdpowiedzUsuńNic on nie wnosi i nie zmienisz na siłę mojego bloga. Mój blog = moje zasady i moje miejsce. Pozwól więc, że w tym moim miejscu to ja będę decydowała co się znajdzie.
Hej, hej, hej cóż to za emocje? ;P Rób co chcesz, przecież nikogo nie zmuszam: post przeczytałam, chciałam Ci doradzić, jak możesz zrobić to lepiej. Nie chcesz? Spokojnie, nie mam żadnej mocy, by to zmienić. Nie masz się o co bulwersować, szkoda energii.
UsuńPolskie wydawnictwa mangowe już jakiś czas wydają light novelki (kiedyś nikt się nie spodziewał, że to się wydarzy! :o), a "All you need is kill" jest jedną z tych, które mnie interesują. No dobra, może i tej autorstwa Sakurazaki nie wydało żadne mangowe wydawnictwo, ale to jednak light novelka. :D Swoją drogą, ciekawi mnie też manga oraz film o tej historii. Manga rysowana przez Takeshi Obatę!
OdpowiedzUsuńTakeshi najpierw kojarzy mi się z książką Kossakowskiej, sprawdziłam, ogarniam co to za człowiek, ale... ja w anime, czy mandze jakoś szczególnie nie siedzę, jest dla mnie dość neutralny :) Wiem, że manga jest, ale czytać jej raczej nie będę, a film był bardzo typowym, amerykańskim akcyjniakiem.
UsuńPamiętam ten film i również nie wiedziałam, że jest na podstawie książki i nawet jestem ciekawa jak w książce zostało przedstawione to ciągłe powtarzanie dnia, ale raczej nie będę wypatrywać tej pozycji, jak gdzieś ją spotkam to może się skuszę (np. w takiej Biedronce :D).
OdpowiedzUsuńNie przepadam za SF, więc raczej po nią nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńMało czytam SF, wolę fantastykę. Aczkolwiek trochę przeczytałam i zgadzam się z Tobą, że nie łatwo jest znaleźć młodzieżówkę SF, która będzie dobra.
OdpowiedzUsuńTytuł mi się kojarzy z "Na progu kosmosu" Bohdana Arct, nie mają nic wspólnego gatunkowo te książki. Arct opisuje bowiem wczesną historię kosmonautyki, ale robi to w świetny sposób :) Myślałam, że się zanudzę przy niej, a było zupełnie odwrotnie :) a taka dygresja mi się napisała :P
Ale... To jest fantastyka ;p Nie myl jej z fantasy ;)
UsuńNie przepadam za fantastyką, ale film obejrzałam i bardzo mi się spodobał :) Książki raczej nie przeczytam bo jednak fantastykę to wolę oglądać :)
OdpowiedzUsuńFilm oglądałam, ale nie miałam pojęcia, ze jest to na podstawie książki :) Człowiek uczy się całe życie :)
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się wcześniej z tego typu literaturą... I mimo twojej recenzji, nie spotkam się :D
OdpowiedzUsuń