Do 10zł da się kupić bardzo dobre książki, pod warunkiem, że człowiek siedzi w temacie i wie, jakie nazwiska, albo wydawnictwa kupować. Muszę przyznać, że im więcej czytam tym łatwiej mi jest wybierać spośród promocyjnych tytułów i choć nie zawsze to jednak coraz częściej trafiam na coś, co dobrze jest mieć na półce ;) Wydrążony człowiek / Muza ognia Simmonsa to właśnie jedna z książek, którą kupiłam za grosze, ale zrobiłam to zupełnie świadomie. Już dawno chciałam przeczytać Hyperiona tego autora, ale jakoś nie mogłam się zmusić, by go kupić, a tak proszę bardzo: dałam 9,90 za możliwość poznania jego dzieła :D Recenzje mogliście przeczytać już w Miesięczniku Wobec, ale początkowo miała pójść na bloga, więc wrzucam ją i tu :)
Tytuł: Wydrążony człowiek / Muza ognia.
Autor: Dan Simmons
Liczba stron: 472
Gatunek: science-fiction
Oto dwie, zupełnie różne od siebie,
powieści w jednej książce. Jedna – o miłości. Druga o wolności.
Wydrążony człowiek ma niezwykłą zdolność: jest telepatą. Gdy umiera jego
ukochana nie potrafi poradzić sobie z głosami, które go otaczają, a jego dar
powoli okazuje się jego przekleństwem.
Trupa teatralna wędruje przez
wszechświat w swojej Muzie
ognia. W jej świecie ludzie są niewolnikami, a Ziemia zmieniona jest w
grobowiec. Niespodziewanie, dostaje dziwne zlecenie: ma występować przed swoimi
bogami, bez wytchnienia, dzień za dniem... Czemu? I jaki będzie tego efekt?
Skoro
mamy dwie historie – powinny być tu dwie recenzje. Wolę skupić się jednak na
tej dłuższej i lepszej: to „Wydrążony człowiek” gra tu główne skrzypce. „Muza
ognia” to zaledwie stustronicowy dodatek do tego wydania, z resztą, zupełnie do
niego nie pasujący.
Autorzy
lubią wykorzystywać science-fiction jako wymówkę do opowiedzenia życiowej
historii: tak zrobił Lem w swoim „Solarisie” i Ursula Le Guin w swojej „Ekumenie”.
„Wydrążony człowiek” zdecydowanie zalicza się do tego typu historii. Tu nie ma
wiele z „science”. Gdyby nie wątek związany z telepatią, spokojnie można byłoby
go nazwać powieścią obyczajową.
Bo tak naprawdę
to książka o miłości. Miłości dwójki ludzi, zakochanych w sobie od początku do
końca i jeszcze dalej, zżytych ze sobą bardziej, niż człowiek może to sobie
wyobrazić. Nie jest to jednak romans: autor szczędzi nam opisu wielkich kłótni,
zdrad, czy trójkącików. To bardzo dojrzała historia o parze tak niedopasowanej,
że aż idealnej. On jest matematykiem, ona ma
duszę artysty: uwielbiają siebie za to nawzajem, ale jednocześnie każde z nich
ma swoje poletko w którym jest wybitne i na które ta druga osoba nie wchodzi.
Przy tych wszystkich emocjach „Wydrążony
człowiek” niesie ze sobą filozoficzny wydźwięk: zastanawia się nad tym, czy
umierając, rzeczywiście można żyć dalej, z tymi, których się pokochało. Czy w
chwili śmierci dusza naszej ukochanej osoby odchodzi na zawsze, czy może
zostaje w nas? Czy gdy odchodzimy, rzeczywiście przenosimy się do lepszego świata
razem ze swoimi bliskimi? I czy śmierć może rzeczywiście przenieś nas do tej
lepszej rzeczywistości? Jeśli tak, może lepiej umrzeć, by znów móc być razem?
Swoją konstrukcją powieść
przypomina mi trylogię „Www” Sawyera: przez większość czasu obserwujemy
wydrążonego człowieka i jego poczynania. Co jakiś czas
pojawiają się jednak Oczy, opisujące nam świat z zupełnie innej perspektywy.
Nie wiemy tak naprawdę kto, lub co to jest, dzięki czemu wkręcamy się w tę
historię jeszcze bardziej, chcąc dowiedzieć się, o co tu chodzi.
„Wydrążony człowiek” jest historią
dość prostą pod względem fabularnym. Mimo to intryguje, nie odkrywając od razu
przed czytelnikiem wszystkich swoich kart. Muszę pochwalić także styl autora:
jest klarowny, niemęczący. Simmons zdecydowanie potrafi dobrze poprowadzić
swojego czytelnika przez swoją opowieść. Z resztą, swoim warsztatem popisuje
się także przy „Muzie ognia”, jednak ta historia przypadła mi do gustu
zdecydowanie mniej.
Druga powieść dla mnie jest po
prostu nieco dłuższym opowiadaniem. Czyta się je błyskawicznie. Sama idea
przedstawiona w nim jest ciekawa, choć nie innowatorska. Przy tym historia jest
za krótka, by czytelnik mógł przywyknąć i wniknąć w świat, tym razem zupełnie
inny od naszego. „Muza ognia” jest krótką odskocznią od rzeczywistości,
pozwalającą na rozbudzenie wyobraźni – i niczym więcej.
Science-fiction
nie jest najmilszym gatunkiem. Wielu się go boi, myśli, że tekstu nie zrozumie:
i tu pojawiają się pozycje pokroju tego wydania, dwie dusze w jednym ciele. „Wydrążony
człowiek / Muza ognia” to pozycja, która z jednej strony powinna zadowolić
starych wyjadaczy tego gatunku, a z drugiej może w przyjemny sposób wprowadzić
w ten świat zupełnego laika. Bo pierwsza powieść pokaże, że „science-fiction”
nie oznacza od razu obcych planet i dziwnych stworów, a druga pokaże, czym jest
rasowa historia z tego gatunku.
* * *
Ze wszystkich nowych
pojęć, których mi dostarczył Jeremy, najbardziej intrygujące są miłość i
matematyka.
Te dwa zbiory zdają się
mieć niewiele elementów wspólnych, lecz w istocie podobieństwa silnie
przemawiają do kogoś, kto nie zetknął się z żadną z tych rzeczy. Zarówno czysta
matematyka, jak i czysta miłość całkowicie zależą od obserwatora – można by
powiedzieć, że on je generuje, więc choć widzę w pamięci Jeremy’ego
stwierdzenia kilku matematyków, na przykład Kurta Godla, że twory matematyczne
istnieją niezależnie od ludzkiego umysłu, że przypominają raczej gwiazdy, które
świeciłyby nawet wówczas, gdyby nie stało astronomów – wolę odrzucić platonizm
Godla na rzecz uznawanego przez Jeremy’ego formalizmu: liczby i ich związki
matematyczne stanowią jedynie zbiór generowanych przez ludzi abstraktów oraz
reguł do operowania symbolami. Miłość uważam za podobny zbiór abstraktów i
relacji między nimi, mimo ich częstych związków z rzeczami realnymi w świecie.
(2 jabłka + 2 jabłka dają rzeczywiście 4 jabłka, lecz to równanie jest
prawdziwe również bez jabłek. Analogicznie, złożony zestaw równań rządzący
miłością nie zależy ani od dawcy, ani od odbiorcy tej miłości. Dosłownie
odrzuciłem platońską idee miłości w jej oryginalnym sensie, na korzyść
formalnego podejścia do zagadnienia).
Ja tam lubię science-fiction w każdej postaci :) i zawsze chętnie czytam o wymysłach ludzkiej wyobraźni. Tą lekturę mam jeszcze przed sobą i koniecznie muszę ją przeczytać w wakacje!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
SF to nie mój gatunek. Więc nie będę sobie robić parcia na szkło, żeby ją mieć ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Ja źle wspominam aż tak dobre promocje :/ Raz kupiłam "bogini oceanu" i nie była warta nawet tych 3 złotych .
OdpowiedzUsuńZ powodu okładki raczej nigdy bym po tą książkę nie sięgnęła nawet w takiej cenie, jednak muszę przyznać, że mnie do niej przekonałaś. Bardzo podoba mi się to, że znajdują się tu myśli filozoficzne. Lubię takie rzeczy :D Na pewno jak będę miała taką okazję to po nią sięgnę :D
Buziaki :*
pomiedzy-wersami.blogspot.com
No nie wiem, nie wiem, jakoś nie jestem do końca przekonana. Chyba nie są to moje klimaty. Za science-fiction nigdy nie przepadałam, o autorze nie słyszałam, a o książce tym bardziej nie. Tym razem raczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Szukam po omacku bloga ktory skutecznie nawroci mnie na czytanie... Zostane. Poczytam.
OdpowiedzUsuńMiło mi, ale czytanie to nie religia, by się na nie nawracać ;)
UsuńOkładka bardzo ciekawa, recenzja też - SF nie jest moją ulubioną kategorią ale...może kiedyś 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
http://cojaczytuje.blogspot.com
Za 10zł jeszcze chyba nie kupiłam książki, ale za 14,99zł owszem ;D U mnie w Saturnie jest stoisko z książkami i tam większość jest właśnie po tyle. Większość to kryminały, czyli mój świat. Podejrzewam, że jakieś SF też by się znalazło. Tak naprawdę jak komuś zależy, to zawsze znajdzie coś ciekawego po niskiej cenie ;) Tylko trzeba poszukać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mi i za 2zł kiedyś całkiem znośna lektura się trafiła ;)
UsuńMnie jakoś do tej książki specjalnie nie ciągnie... SF czasami przeczytam, ale nie jestem pewna czy ta pozycja akurat by mi się spodobała. Biorąc pod uwagę to, że w większości to obyczajówka.
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że za 10 zł to w życiu nie dorwałam żadnej książki. Ilekroć sięgam po jakąś z niższej półki cenowej, trafia mi się tak beznadziejna, że sam opis mnie odstrasza. Chyba nie umiem szukać :v.
OdpowiedzUsuńTen "Wydrążony Człowiek" wydaje się całkiem ciekawy. Może kiedyś sięgnę.
Ej ja tam czytam wszystkie gatunki :P. Co za różnica czy o miłości, jednorożcach, czy kosmitach. Dobra książka to dobra książka.
Pozdrawiam,
Sowa
Oj, gatunek robi swoje :) Osobiście mam swoje ulubione, ale sięgnę w sumie po wszystko. Albo inaczej: nie boję się niczego, tylko nie wszystko mnie interesuje na tyle, by to kupić :D Ale SF potrafi przerazić słownictwem i innymi takimi...
UsuńMam dziwną awersję do science-fiction. Ten gatunek kojarzy mi się tylko i wyłącznie z podróżami w kosmosie, choć wiem, że jest to tylko ułamek całości. No i te nieszczęsne dystopie/antyutopie, które też często są zaliczane do sci-fi - czy słusznie, nie wiem ("Igrzyska śmierci", "Starter"). W sumie chętnie sięgnęłabym po sci-fi nieco... bardziej typowe? Nie wiem jak to określić. :p
OdpowiedzUsuńTaak to jest też sf, ale o dobrą młodzieżowkę z tego gatunku bardzo trudno.
UsuńJa podchodzę do SF, niczym przysłowiowy "pies do jeża". Lema nie lubię. Ale wypatrzyłam kilka takich smaczków, które mi się spodobały, nawet bardzo.
OdpowiedzUsuń"Wydrążony człowiek" może się okazać dla mnie strzałem w dziesiątkę, właśnie przez to, że nie jest typowym SF i pozwala na poznanie stylu Autora. Wówczas można z większym zaufaniem sięgnąć po inne Jego dzieła. Poza tym ta historia przypomina mi jakiś film... który bardzo mi się podobał, ale nie pamiętam niestety tytułu (zawsze mam z tym problem).
Od zawsze podziwiam osoby, które tak lubią czytać książki :) !
OdpowiedzUsuńhttp://zanett01.blogspot.co.uk/
W tym nie ma nic do podziwiania ;)
UsuńNiestety nie do końca w moim stylu, ale nigdy nie mówię nigdy :)
OdpowiedzUsuńWidzisz, a ja się nie boję sci-fi, po prostu go nie lubię :P
OdpowiedzUsuńTakże nie skuszę się :D
Hm, też lubię polować na tanie książki, ale zazwyczaj jednak po opisach. Też można trafić na mega książki :D
No, opisy też się sprawdzają, ale akurat w tym przypadku kupiłam ją przez nazwisko :D
Usuń