sobota, 17 lutego 2018

Pył Ziemi: Chaos i absurd


Ziemia została zdewastowana przez ludzi. Siedemset lat temu ludzkość opuściła swoją planetę-matkę na olbrzymim statku, szukając nowego domu. Obecnie dwójka wysłanników, Rez i Lilo wracają do kolebki życia, by odkryć, co tak naprawdę stało się z Ziemią.

Tytuł: Pył Ziemi
Autor: Rafał Cichowski
Liczba stron: 320
Gatunek: science-fiction
Wydanie: SQN, Kraków 2017
Bardzo lubię poznawać nowych, polskich autorów: tłumaczenia nigdy nie oddają tego, co autor chciał przekazać, dlatego zawsze chętne odkrywam takich twórców, których mogę poznać w oryginale. Dlatego za „Pył Ziemi” Rafała Cichowskiego wzięłam się naprawdę chętnie, licząc po prostu na dobrą przygodę: nie miałam względem niego większych wymagań i oczekiwań.
I dobrze, bo prawdopodobnie srodze bym się na lekturze zawiodła. Pierwsze, co przychodzi mi na myśl, gdy już po fakcie ją wspominam to... chaos. Chaos tak duży, że chwilami naprawdę ledwo się w lekturze odnajdywałam i który sprawiał, że po prostu nie miałam najmniejszej ochoty wracać do świata wykreowanego przez autora. Choć w tej lekturze dzieje się wiele to nagłe przeskoki i w czasie, i w akcji naprawdę nie są niczym przyjemnym.
Zwłaszcza, że Cichowski postawił na dość absurdalny świat, w którym wszystko może zmienić się w ciągu chwili. To, zmieszane z chaosem, daje naprawdę okropny efekt: czasami w lekturze tej powieści po prostu nie da się nie zgubić.
„Pył Ziemi” został napisany w narracji pierwszoosobowej, z perspektywy Reza. Samo to jest dla mnie raczej neutralne, ale wydaje mi się, że to przez to Cichowski mógł się w tym wszystkim zgubić: czasem łatwiej coś wyjaśnić, pisząc w trzeciej osobie, niż w pierwszej, a to zdecydowanie mogłoby się przy pisaniu tej książki przydać. Na dodatek sam styl w jakim powieść została napisana jest dla mnie bardzo... nijaki. Opisy są bardzo przeciętne,  dialogi często drętwe, a humor autora raczej do mnie nie trafia. Nie jest to wprawdzie najgorsza książka, jaką znam, bo przebrnięcie przez sam tekst nie jest trudne, ale... to też nie jest coś, czego szukam w polskiej literaturze.
Szczerze przyznam, że z samej historii kojarzę tylko urywki, a bohaterów traktuje raczej neutralnie: najzwyczajniej w świecie jeśli książka jest tak chaotyczna trudno mi skupiać się na nich. A szkoda, bo kosmiczne, męsko-damskie duety w lekkiej, rozrywkowej literaturze (jaką „Pył Ziemi” chyba chce być) potrafią wypadać naprawdę bardzo dobrze.
Mogłabym pisać tu jeszcze więcej, ale... po prostu nie chcę wymieniać kolejnych rzeczy, które w „Pyle Ziemi” mi się nie spodobały. Nie widzę sensu w pastwieniu się nad nią. Jedynie... naprawdę mi przykro, bo bardzo chciałam się przy tej książce dobrze bawić.

* * *

W skali wszechświata jesteśmy jak robale, które żyją jeden dzień tylko po to, by przedłużyć gatunek. Większość z nas jedynie konsumuje, wydala, płodzi i umiera. Absolutnie nic nie ma sensu. Nawet miłość jest tylko chemicznym procesem zaprojektowanym przez ewolucję żeby wrobić nas w rozmnażanie. Ale czasem… bardzo rzadko, pojawiają się przebłyski światła, gdy wszystko przestaje być ważne, gdy możesz po prostu zatracić się w tym bez reszty i wreszcie przestać się bać.

Fragment „Pyłu Ziemi” Rafała Cichowskiego



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

12 komentarzy:

  1. Miałam w planach tę książkę. Jakoś ciekawiła mnie tematyka i nazwisko rodaka. Byłam ciekawa jak sobie poradzi. Szkoda, że to średnia książka :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, a mnie też ciekawiła. Po Twojej recenzji jednak nie bardzo mam na nią ochotę - bardzo nie lubię, jak nie mogę się odnaleźć w lekturze i jak w książce panuje taki chaos, że nie wiadomo w zasadzie, o co chodzi. Jak dla mnie to w zasadzie jeden z większych minusów książek generalnie :) Zwłaszcza jeśli nie nadrabiała niczym innym - bohaterami, humorem czy barwnym językiem...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj też zamówiłam ale po Twojej recenzji zaczynam żałowąc :O akurat z polskim sf się lubię, a tu proszę

    OdpowiedzUsuń
  4. No cóż... Właśnie od wielu osób słyszałam, ze nie jest to porywająca ksiażka, tak delikatnie mówiąc.
    Okładka piękna, ale z treścią chyba ciut na bakier, dlatego podziękuję.
    Nie lubię takiego chaosu i w sumie to trochę dziwne, że powstało coś takiego przy narracji pierwszosobowej, bo w końcu taki kogel-mogel przy takiej perspektywie zawsze można wyjaśnić niewiedzą bohatera, a tu klops :/
    Pozdrawiam ciepło :)
    Kasia z niekulturalnie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można, jeśli bohater faktycznie nic nie wie, jest nowy w świecie. A tu mamy bohatera-speca i myślę, że tu tkwi problem xD

      Usuń
  5. Właśnie do mnie idzie, ale mimo tego chaosu chce ja przeczytac :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że książka nie okazała się lepsza. Ja raczej podziękuję

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmmm, w takim razie daruję sobie tę książkę. Pozdrawiam; )

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię odkrywać nowych polskich autorów.Szkoda,że się tak zawiodłaś,też nie lubię takiego chaosu w książkach :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę kojarzę z okładki i właśnie niezbyt pochlebnych recenzji. Trochę szkoda, bo myślę, że potencjał był. A tu się okazuje, że to sam chaos i duża przeciętność.

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to dobrze, że nawet nie planowałam jej czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Stephen King jest najlepszy, uwielbiam go. Oczywiście, że czytałam tę pozycję, jakżeby inaczej.

    Zapraszam na przedpremierową recenzję książki Surogatka Louise Jensen. Książka zdecydowanie warta przeczytania !

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/02/surogatka-louise-jensen.html

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony