wtorek, 27 lutego 2018

Wonder Woman (2017): Superbohaterskie kino z dobrą bohaterką



U zarania dziejów bogowie stworzyli ludzi. Gdy  jeden z nich, Ares, zbuntował się i zaczął planować wymordowanie ich, rozpętała sie wojna. Bogowie zostali pokonani: w trakcie swojego ostatniego tchnienia, Zeus stworzył Amazonki, mające chronić ludzkość przed zagładą. Wśród nich jest Diana (Gal Gadot): młoda i odważna kobieta, która wyrusza odnaleźć Aresa, wierząc, ze to on odpowiada za wybuch I Wojny Światowej.


Jak już kiedyś pisałam na blogu (dokładniej TUTAJ) filmy o superbohaterach oglądam raczej z doskoku. Nie inaczej było z „Wonder Woman”. Przed seansem słyszałam, ze to pierwszy film z uniwersum DC, który w miarę wyszedł. Obecnie mogę to potwierdzić: jako coś, co ma nam po prostu dostarczyć rozrywki naprawdę nieźle się sprawdza.
To ten typ filmu, w którym nie chce na silę szukać błędów produkcyjnych i logicznych: komiksowym dziełom jestem w stanie sporo wybaczyć i choć podejrzewam, ze tego znalazłoby się tu sporo, wybaczcie, nie będę robiła takiej analizy. Zwłaszcza, ze nic nie rzuciło mi sie w oczy na tyle, by zepsuć mi przyjemność płynąca z seansu.
„Wonder Woman” (2017)
reż. Patty Jenkins
akcja, fantastyka
Przed obejrzeniem „Wonder Woman” słyszałam wiele opinii odnośnie wszechobecnego slow motion i najpierw chciałabym się z tym rozprawić. Nagłe spowolnienia pojawiają się właściwie w trakcie każdej walki (których w filmie nie brakuje), co wrażliwszych widzów może zaboleć, ale jeśli ogląda się to przy okazji, może nawet trochę „w tle” to choć wygląda to nieco kiczowato, to nie psuje samej struktury opowieści i nie przeszkadza w odbiorze.
Poza tym... to po prostu typowy, zwykły film superbohaterski z uroczą główną postacią. Bo tak, Diana to kochana bohaterka, która zachowuje się jak dziecko, powoli odkrywające świat. Poznaje go i stopniowo zaczyna rozumieć, jak działa, ale to wcale nie przeszkadza jej się obrazić i tupnąć nóżka, gdy coś nie idzie po jej myśli.
Drugi główny bohater, Steve Trevor (Chris Pine), nieźle z Dianą współgra: jest sympatyczny i po prostu miło się na niego patrzy. David Thewlis w roli sir Patrica Morgana także wypada dobrze, a  dr Maru (Robin Wright) to po prostu negatywna postać, która faktycznie ciekawi.
Amazonki, których w pierwszym akcie nie brakuje, to piękne, wojownicze kobiety; może nieco przerysowane, ale hej, taki jest urok tego typu kina. Poza tym obserwując „ich” świat czułam się chwilami, jak w greckiej wersji Władcy Pierścieni, zwłaszcza w przypadku szerokich kadrów.
Obawiałam się, ze nie będę w stanie znieść bohaterki w obcisłym kostiumie, biegającej po froncie I Wojny Światowej. Na cale szczęście mamy aż jedną taką scenę, która wyglądała na swój sposób „epicko”.

Nie zakochałam się w tym filmie, ale miło spędziłam przy nim czas, tak po prostu. Raczej prędko do niego nie wrócę, jeśli w ogóle, ale jeśli zastanawiacie się, czy w ogóle jest po co go oglądać to myślę, ze musicie przekonać się sami i go po prostu włączyć.

17 komentarzy:

  1. Lubię takie klimaty,więc dla rozluźnienia się będzie dobry :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspominam go nawet dobrze, choć pod koniec trochę mnie znudził :P Ot takie przyjemne widowisko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie obejrzę ten film, może nawet dzisiaj. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej nie oglądam filmów w takich klimatach. Nigdy jakoś specjalnie do mnie nie przemawiają, a przewracanie oczami to moja najczęstsza reakcja podczas ich seansów. Dlatego ograniczam wieczory spędzone w ich towarzystwie do minimum. Myślę, że Wonder Woman sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dla rozrywki może kiedyś obejrzę, choć to nie do końca moja tematyka filmów.

    OdpowiedzUsuń
  6. niestety nie dla mnie taki film, ale super recenzja:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeszcze nie widziałam "Wonder Woman", kiedyś z pewnością nadrobię - lubię kino superbohaterskie, ciekawi mnie też sposób ukazania postaci kobiecych w filmach, gdzie są głównymi bohaterkami. Trochę jednak przeraża mnie ukazanie WW jako "dorastającego" dziecka, brakuje mi silnych i niezależnych postaci kobiecych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... powiem Ci, że ona jednocześnie i ma charakterek, i jest takim dzieciakiem. To znaczy, trafia do świata, którego kompletnie nie zna i musi się go nauczyć. Jest też trochę naiwna, zwłaszcza z początku, bo wychowała się w zamkniętej społeczności - to musi wpływać w końcu na charakter. Ale jednocześnie nie da sobie w kaszę dmuchać i dość szybko się uczy.

      Usuń
  8. Oglądałam ten film i spodobał mi się, chociaż jakoś specjalnie się w nim nie zakochałam, jednak polecam innym oglądnąć, zwłaszcza że jak dla mnie główna bohaterka jest przepiękna a Chris Pine no to wiadomo. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie jest to może film najwyższej klasy, ale całkiem dobry, zabawny i uroczy. A Gal Gadot w roli Wonder Woman jest mistrzowska :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety ja kompletnie nie czuję się w tym gatunku :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię takie filmy, które stanowią dla mnie odskocznię. Można się ich czepiać, ale dają to wytchnienie dla umysłu, kiedy nie musisz ciągle się zastanawiać, co bohater mógł mieć na myśli. Podobało mi się to, że mamy tutaj właśnie kobiecą postać i może jest troszkę dzieciuchowata momentami, to i tak pozostaje ciekawą i przyjemną dla odbiorcy bohaterką :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie jestem wielkim fanem uniwersum DC, ale muszę przyznać, że film mi się bardzo podobał i wyszedłem z seansu bardzo usatysfakcjonowany :D

    mlwdragon.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzadko czytam takiego rodzaju książki, ale właśnie chyba powrócę do takiego rodzaju historii. Są niesamowicie ciekawe, rozwijają wyobraźnię.

    Dodaję bloga do ulubionych, super jest tutaj :)

    Zapraszam do siebie: http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/prostota-sia-codzinnych-rytuaow-brooke.html

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak nie lubię filmów o superbohaterach, tak ten mi się podobał, do tego śliczna miss Izraela w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń
  15. To zdecydowanie najlepszy film DC, najciekawiej wykreowana bohaterka, ja się bawiłam świetnie i też polecam.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony