czwartek, 29 marca 2018

Planeta małp: Gdyby to ONE rządziły

Rok 2500. Dwóch naukowców i dziennikarz, Ulisses, wyruszają w podróż na odległą planetę. Lądują w dżungli: świat, który odkrywają jest niezmiernie podobny do ziemskiego. Atmosfera i flora pozwalają im swobodnie się poruszać. Odkrywają też ludzi, zachowujących się jak zwierzęta, oraz małpy, które wytworzyły na planecie cywilizacje.
Gdy otworzyłam „Planetę małp” nie miałam pojęcia, za jaki typ książki się biorę. Nie oglądałam wcześniej filmu, ani z nikim na jej temat nie rozmawiałam. Dzięki temu tę francuską powieść mogłam odkrywać sama, zupełnie po swojemu.
To nie jest długa książka: bez problemu da się ją przeczytać w ciągu jednego dnia. Nieco ponad dwieście stron czyta się jednym tchem. „Planeta małp” przypominała mi w swojej formie nieco bardziej absurdalną, niż zwykle, powieść Zajdla: krótka, ale konkretna, miała za zadanie przede wszystkim pokazać nam system działania pewnego społeczeństwa. Przy tym miałam wrażenie, że to lektura nieco lżejsza, niż twórczość naszego rodzimego twórcy.
Tytuł: Planeta małp
Autor: Pierre Boulle
Tłumaczenie: Krystyna i Krzysztof Pruscy
Liczba stron: 208
Gatunek: science-fiction
Wydanie: Amber, Warszawa 2014
Czemu lżejsza? Bo, jak już wspominałam, jest bardziej absurdalna. To science-fiction powstało w 1963 roku i jak najbardziej jest to widoczne. Autor nie próbuje nam wyjaśniać mechanizmów lotu w kosmos, ani powodów ich wycieczki: ot, lecą sobie, bo mogą. Jeśli wyjaśnia jakieś mechanizmy to tylko dlatego, że są niezbędne dla linii fabularnej. Z resztą, nie sądzę, by miały jakiś większy sens: w końcu to nie jest sedno tej książki. Nim jest sama idea: idea świata, w którym to małpy, nie ludzie, wyewoluowały na władców planety.
Po spotkaniu z książką prędko zabrałam się za ekranizacje z 2001 roku, bardzo szybko ją wyłączając: jeśli oglądaliście ją, wiedźcie, że przedstawione tam społeczeństwo zwierząt nie ma kompletnie nic wspólnego z oryginałem. Tu ludzie nie mówią. Tu ludzie są zwierzętami i jak takowe są traktowane; małpa oznacza człowiek, zaś człowiek jest jej odpowiednikiem w społeczeństwie. Traktowany jest z pewną dozą szacunku, jednak wykorzystuje się go do badań. Miałam wrażenie, że autor zastanawia się przede wszystkim nad traktowaniem zwierząt na Ziemi: dzięki odwróceniu ról zostajemy zmuszeni, by  nad tym pomyśleć i nad tym się zastanowić.
Naszym głównym bohaterem jest Ulisses i to jego oczyma obserwujemy świat przedstawiony. To całkiem sympatyczny i odważny człowiek, który próbuje poradzić sobie w obcnym, niekoniecznie przyjaznym świecie. Poza nim bardzo istotna jest jego małpia powierniczka, Zira, bez której fabuła stałaby w miejscu: tak samo jak on, jest dość bystra i miła. Jednocześnie nie brakuje jej oddania w przyjaźni, przez co chyba trudno nie poczuć do niej nici sympatii. Poza tą dwójką postaci pozostałe pojawiają się raczej sporadycznie, w czym z resztą nie ma nic dziwnego: to w końcu niedługa książka i trudno byłoby porządnie scharakteryzować ogromną ilość bohaterów. Mimo to postacie drugoplanowe także występują i są na tyle klarowne, że nie sposób ich ze sobą pomylić.
Nie powiedziałabym, że „Planeta małp” Boulle’ego to nadzwyczajna powieść, niemniej, wpisała się już w kanon science-fiction. A że jest krótka, przyjemna w odbiorze i poruszająca ciekawy motyw wydaje mi się, że warto zajrzeć do jej wnętrza, by przekonać się, co takiego skrywa.

* * *

Widziałem już wiele dziwnych rzeczy do czasu przybycia na planetę Soror. Sądziłem, że jestem do tego stopnia oswojony z obecnością małp i z ich zachowaniem, że już nic nie będzie w stanie mnie zaskoczyć. Tymczasem wobec niesamowitości widoku, który roztaczał się przed moimi oczami, doznałem zawrotu głowy i znowu wydawało mi się, że śnię.

Fragment „Planety małp” Pierre’a Boulle

5 komentarzy:

  1. O książce nie słyszałam, ale film doczekał się kontynuacji jeżeli dobrze pamiętam. Tak, w 2017 była "Wojna o planetę małp". Widziałam kawałek tej starej produkcji i faktycznie efekty specjalne są jakie są, ale film z 1968 więc nie ma się co spodziewać cudów :)

    Pozdrawiam
    https://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta ekranizacja z 1968 ponoć nieźle oddaje historie. Chodzi mi o tę z 2001. Późniejsze kontynuacje ponoć były lepsze.

      Usuń
    2. nowa trylogia filmowa (zaczynająca się od "Genezy Palety małp") nie jest ekranizacją tej książki :)
      ja tylko oglądałam wersję tą starą starą i książka jak mi kiedyś wpadnie w ręce to pzeczytam, ale nie jest dla mnie aż tak szałowa żeby czuć przymus tu i teraz :)

      Usuń
    3. Podejrzewam ;) No, to jest taka lektura, którą warto "czytnąć" jak masz pod ręką, ale by chodzić i szukać? No niekoniecznie, jest jednak wiele ciekawszych klasyków.

      Usuń
  2. Książka totalnie nie w moim stylu, ale przyznam, że mnie nią zainteresowałaś. ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony