Zemsta Johna Wicka (Keanu Reeves)
została dokonana. Bohater chce już wieść spokojne życie. Niestety, znów ktoś mu
je przerywa. Tym razem to przyjaciel z przeszłości, Santino D’Antonio (Riccardo
Scamarico) żąda od niego spłacenia zaciągniętego lata temu długów. Nie mając
innego wyboru, Wick znów wkracza do akcji.
Pierwsza
część historii Johna Wicka była niedługa. Pod względem fabularnym była prosta i
zupełnie niewymuszona, a scen akcji nie brakowało. Całość zaskoczyła mnie tym,
jak płynnie i lekko się ją oglądało. Niestety, choć kontynuacja nie jest złym
filmem, to jednak w stosunku do pierwszej części nieco tych atutów straciła.
Podobnie
jak w swoim poprzedniku, „John Wick 2” tworzy swoje własne uniwersum morderców
i łotrzyków. Poznajemy w nim drugą najważniejszą zasadę, która rządzi tym
światem i której przestrzeganie jest dla wszystkich typów spod ciemnej gwiazdy
największą świętością. To ciekawy zabieg: dzięki niemu osobiście traktuję tę
serię trochę jak filmy Marvela, wybaczając im brak realizmu i po prostu dobrze
się na nich bawiąc.
Warto
też wspomnieć o tym, że gdy w wielu innych filmach kamera odwraca się, gdy ktoś
w jakikolwiek sposób obrywa, tutaj przeciwnie, pozwala nam się na te sceny
napatrzeć. Dzięki temu film jest na tyle brutalny, byśmy po prostu o bohaterów
mogli się bać.
„John Wick 2” (2017) (ang. „John Wick: Chapter 2”) reż. Chad Stahelski film akcji |
Niestety,
choć efekty specjalne wypadają nieźle to... w porównaniu do poprzednika, „John
Wick 2” po prostu w pewnym momencie zaczął mi się dłużyć. Wpływ na to miała
niewątpliwie fabuła: o wiele bardziej skomplikowana i naciągana, niż w części
poprzedniej. Motywacja naszego głównego bohatera nie jest tak wiarygodna, a on
sam nie jest tak ludzki, jak wcześniej. Film ma nam jednak do opowiedzenia
dłuższą historię, a co za tym idzie, trwa dłużej, co sprawiało, że w okolicach
połowy seansu czułam się już trochę nim zmęczona.
Dodatkowo
miałam wrażenie, że sama chorografia i żarty były bardziej zaskakujące w
pierwszej części. Tu mamy właściwie powtórkę z rozrywki, przy okazji moim
zdaniem nieco gorzej wykonaną. Przez to nie widzimy tu niczego nowego, czy w
jakikolwiek sposób lepszego i w moim przypadku ani żarty, ani sceny akcji, nie
wzbudziły żadnych większych emocji.
Poza
tym John Wick w tej części zostaje praktycznie sam, bez żadnego konkretnego
przyjaciela, z którym łączyłaby go w miarę głęboka więź. Wprawdzie twórcy filmu
próbują to gdzieś tam budować, ale z nie najlepszym skutkiem. To też sprawia, że
„John Wick 2” działa gorzej: bez ciekawych relacji między bohaterami
jakakolwiek historia wypadnie po prostu gorzej.
Muszę
pochwalić jednak muzykę, która dobrze wpasowywała się w sceny akcji i po prostu
pasowała do całości, nadając jej specyficznego klimatu.
„John
Wick 2” sprawdza się jako film akcji. Nie dał mi jednak tyle radości, co swój
poprzednik i nie sądzę, bym wracała do niego, nawet myślami, bo po prostu
żadnego większego wrażenia na mnie nie zrobił. To po prostu film na raz, o
którym raczej wspominać często nie będę.
Pierwsza część była niesamowita! Dwójka faktycznie słabsza.
OdpowiedzUsuńnie mój gatunek filmowy :D choć szkoda, że gorszy niż 1 część
OdpowiedzUsuńNie oglądałam pierwszej części nawet, bo to nie mój klimat.
OdpowiedzUsuńTeż nie oglądałam pierwszej części jeszcze i na razie się na to nie zanosi. ;)
OdpowiedzUsuń