wtorek, 19 czerwca 2018

Człowiek z Wysokiego Zamku: Gdyby państwa Osi wygrały wojnę



Co by było, gdyby historia potoczyła się inaczej? Gdyby to Niemcy i Japonia wygrały II Wojnę Światową, a Żydzi i Słowianie zostali poddani niemal całkowitej eksterminacji?

„Człowiek z Wysokiego Zamku” to już moje trzecie spotkanie z twórczością Philipa K. Dicka. Tym razem dostajemy powieść, która jest alternatywną historią, pewną analizą rzeczywistości, przez człowieka, który II Wojnę Światową dość dobrze pamiętał. Wydana w 1962 roku, z akcją również osadzoną mniej więcej w tych czasach, tylko w świecie, którego losy wróciły się o 180*... To samo w sobie brzmi interesująco, choć muszę przyznać, że... nie do końca wiem, jak tę powieść traktować.
Tytuł: Człowiek z Wysokiego Zamku
Autor: Philip K. Dick
Tłumaczenie: Lech Jęczmyk
Liczba stron: 336
Gatunek: science-fiction, weird fiction
Wydanie:  Rebis, Poznań 2011
Nie ulega wątpliwości, że to dzieło jest czymś absolutnie wyjątkowym. Jednocześnie jednak daleko jej to powieści łatwej. Po pierwsze, ja sama mam dylemat, jak traktować autora: czy to nieco szalony geniusz-filozof, czy może najzwyklejszy w świecie ćpun z dobrym piórem i wyobraźnią? Bo jeśli to pierwsze to forma i treść „Człowieka z Wysokiego Zamku” wręcz musi zmusić nas do analizy i przemyśleń. Jeśli zaś to drugie to... jednak możemy tę powieść traktować po prostu jako literacką rozrywkę z bardzo dziwną formą.
Jest to jednak lektura, która zdobyła Nagrodę Hugo, więc – nie chcąc wyjść na ignoranta – jednak sugerowałabym wybranie opcji pierwszej. Jednak w tym przypadku mam wrażenie, że nie do końca jestem w stanie poddać tę książkę głębszej analizie, bo po prostu brakuje mi do tego odpowiedniej wiedzy.
W przypadku tej powieści sam świat przedstawiony jest o wiele istotniejszy od samej historii. Ta zaś to wątki kilku bohaterów, które wzajemnie się zazębiają i w pewnej mierze są ciekawe, jednak zdecydowanie nie jest to typowa powieść akcji, czy sensacja. Mamy tu wprawdzie i podrabianie antyków, i zmianę władzy w nazistowskich Niemczech, i problem związany z ukrywającymi się Żydami. Nie brakuje też wątku związanego z pisarstwem, który jest tu z resztą spoiwem i głównym motywem. Mimo tego jednak naprawdę to nie są rzeczy w tej powieści  najistotniejsze, zwłaszcza, że sama przyłapałam się na gubieniu w treści: to dość chaotyczna historia, w której tylko świat przedstawiony konkretnie trzyma się całości.
Muszę też przyznać, że przez ten ogrom mistyki i filozofii, które jednak wychodzą tu na pierwszy plan, samo czytanie sprawiało mi zdecydowanie mniej radości samej w sobie w porównaniu z „Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?”, która w porównaniu z tą książką wpada bardzo... normalnie i zwyczajnie. Tam jednak mamy zwykłą linię fabularną – tu niekoniecznie. Mam jednak wrażenie, że jestem czytelnikiem dość twardo stojącym na Ziemi, który woli mieć wszystko w miarę jasno wyłożone: nie mam absolutnie nic przeciwko analizie rzeczywistości i rozważaniach filozoficznych, ale jednak w nieco bardziej konkretnej formie. A Dick jednak lubi „odpływać” i mieszać tak, że sama czasem gubię się w tym, co czytam.
„Człowiek z Wysokiego Zamku” to niewątpliwie powieść istotna, ciekawa, intrygująca. Ma w sobie coś ponadczasowego i niezwykłego, ale jednocześnie nie jest książką dla każdego. Sięgając po nią należy uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości, bo choć nie jest książką długą, może zająć dłuższą chwilę, zwłaszcza w przypadku osób, które tak jak ja nie potrafią się w takie wyjścia w pełni w nią wczuć.

* * *

Rozejrzał się dokoła. Nieostrość ustąpiła, jak się wydaje. Po tym można docenić celne słowa świętego Pawła... „Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno”. To nie przenośnia, lecz trafne powołanie się na odkształcenie optyczne. My rzeczywiście widzimy astygmatycznie w fundamentalnym sensie: nasza przestrzeń i czas są wytworami naszej własnej psychiki i mogą ulegać chwilowym zniekształceniom, jak przy ostrym zaburzeniu błędnika. Chwiejemy się wówczas ekscentrycznie, tracąc wszelkie poczucie równowagi.
Fragment „Człowieka z Wysokiego Zamku” Philipa K. Dicka



9 komentarzy:

  1. Myślę, że dam szansę tej książce, choć pewnie zrozumiem ją tylko w małym stopniu. Z pewnością będzie to powieść dość wymagająca, ale brzmi na tyle intrygująco i ciekawie, że nie mogę przejść obok niej obojętnie.

    Pozdrawiam! ♡

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli mogę tu komuś małą reklamę zrobić, to polecam Ci recenzję na Fantasmarium tej książki - zapewne pomoże Ci ją nieco lepiej zrozumieć :)
    Sama wciąż nic z Dicka nie czytałam, bo zwyczajnie nie wiem, czy podołam ze zrozumieniem jego powieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, zerknę sobie potem w takim razie ;) Moim zdaniem lepiej sięgnąć na start choćby po "Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?" - to po prostu naprawdę dużo jaśniejsza książka.

      Usuń
  3. To chyba nie moja bajka, ale zapisze sobie tytuł. Moze, kiedys :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tematyka książki wydaje się bardzo ciekawa, aczkolwiek obawiam się, że niekoniecznie może do mnie trafić, jednak zapiszę sobie tytuł, może za jakiś czas sięgnę. :P

    OdpowiedzUsuń
  5. ze wszystkich książek autora jakie czytałam to chyba "Człowiek" najmniej mi przypadł do gustu, trochę właśnie za dużo tej mistyki, która akurat w tym przypadku mi przeszkadzała, nie pasowała do akcji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo, inne książki Dicka nie spodobały mi się aż tak bardzo jak ta.

      Usuń
    2. Mam wrażenie, że w tej wymianie zdań doszło do jakiegoś niezrozumienia :D

      Usuń
  6. Jest całkiem dobry serial na podstawie tej książki. Bardzo luźna adaptacja, wiele zmienia, rozszerza świat, dodaje świetnych bohaterów i niesamowicie gra na emocjach. Ja polecam bardzo.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony