środa, 21 marca 2018

Różaniec: Życie w Pierścieniu Warszawa


Ziemia już dawno opustoszała. Ludzie mieszkają na Pierścieniach, składających się w Różaniec, a rytm ich życia dyktuje elektroniczny system, który stwierdza, czy są w stanie żyć w społeczeństwie, czy nie. Jeśli nie, czeka na nich Eliminacja. W Pierścieniu Warszawa nuzzler Harpad jako jeden z niewielu potrafi sprawdzać, ile komu zostało czasu. Przez swoją umiejętność zostaje wplątany w Sprawę, przez którą może ucierpieć jego córka.

Przyznam szczerze – bałam się „Różańca”. Gdyby nie wygrana w konkursie u  Ducha Lasu prawdopodobnie nigdy bym się z nim nie zapoznała, zwłaszcza po moim spotkaniu z „Verticalem” tego autora, którego – jak się okazało jakiś czas po lekturze – wcale nie zrozumiałam. Ale książka trafiła w moje ręce... i nie żałuje. Wcale nie żałuje!
Nim jednak przejdę do samej treści, wydaje mi się, że temu wydaniu należy się kilka słów. Choć nie jest to najpiękniejsza książka, jaką trzymałam (po części przez biały papier wewnątrz, którego nie lubię) to bardzo dobrze leży w ręce i jest... po prostu klimatyczna. A fakt,  że sam Kosik projektował okładkę tylko to wrażenie potęguje. Naprawdę, to jest ładnie wydana pozycja.
Gdy już skończyłam podziwiać „Różaniec” i w końcu go otworzyłam pierwsze co poczułam skojarzenie z „Psycho-Passem”: tak jak i w tamtym anime, tak i tu na wolności mogą przebywać tylko osoby, które według obowiązującego systemu mają wystarczająco niską ilość punktów. Oczywiście od razu rzuca się w oczy to, jak niemoralne jest takie wyjście: wystarczy być nerwowym człowiekiem, by zostać uznanym za niepasującego do społeczeństwa. Osobiście lubię ten motyw, dlatego to skojarzenie uznaje za naprawdę pozytywne.
Tytuł: Różaniec
Autor: Ian Tregillis
Liczba stron: 510
Gatunek: dystopia, thiller
Wydanie: Wydawnictwo Powergraph, Warszawa 2017
W „Różańcu” Kosik wydaje się nieco czerpać z Zajdla: tak jak i u tego autora, naszym głównym „zadaniem”, jako czytelników, jest zrozumienie systemu i odkrycie zagadek, jakie się za nim kryją. Z tym, że Janusz Zajdel pisał raczej książki dość krótkie, a ta powieść to ponad pięćset stron. Dlatego tu poza samym opisem rzeczywistości dostajemy pełnoprawną, dobrą fabułę, utrzymaną w klimacie thillera.
I... ta historia poprowadzona jest naprawdę bardzo dobrze. Choć motywy wykorzystane w książce nie są mi obce to „Różaniec” ma w sobie sporo świeżości. Wyjścia fabularne naprawdę zaskakują, zwłaszcza po pierwszej połowie powieści. Tu wiele się dzieje i wszystko składa się w jednolitą całość, zarówno jeśli spojrzymy na wątek związany z Harpardem, jak i na wątek związany z polityką.
Gdybym miała określić styl Kosika najbardziej pasowałoby mi słowo „czysty” – widać w tym dobry warsztat autora. Mam jednak jeden drobny zarzut do niego: w pierwszej połowie „Różańca” odczułam lekkie dłużyzny.
Postacie, z którymi się tu spotykamy, są dobrze wykreowane i jak najbardziej, są realistyczne. Z tym, że przy powieściach tego typu osobiście traktuje ich jako „narzędzia w rękach Boga”, których rolą jest po prostu prowadzenie fabuły, dlatego sama się do nich mocno nie przywiązałam. Niemniej, naprawdę, pod względem postaci ta pozycja też nie zawodzi i wydaje mi się, że sporo czytelników znajdzie wśród nich osobę, której będzie kibicować. Nawet. Jeśli nie będzie to Harpad, mimo że trudno nie wspierać rodzica, który przez właściwie całą historię próbuje przede wszystkim pomóc swojej córce.
„Różaniec” to inteligentna, ciekawa powieść, obok której każdy fan nieco poważniejszej fantastyki nie powinien przejść obojętnie. Wprawdzie nie jest to lektura bardzo lekka, ale w końcu to przede wszystkim dystopia, a takie pozycje raczej nie należą do najprzyjemniejszych i najmilszych. Niemniej, już dawno jakaś książka nie zaskakiwała mnie tak często i nie sprawiała, że byłam naprawdę zainteresowana pomysłami autora. To naprawdę była dobra przygoda.


* * *

Przeszli do kopuły jurajskiej, gdzie po skrzypowym lesie przechadzały się mechaniczne dinozaury. [...]
–  Pancerne świnie giganty – powiedział.
– Śmierdzi tutaj.
– To sztuczny zapach – wyjaśnił. – Tak chyba śmierdział wtedy cały świat. Kiedy żyły dinozaury.
Nie dodał,  że nie tylko zapach, ale i zwierzęta były sztuczne, i to nie tylko tutaj, ale w całym zoo.

Fragment „Różańca” Rafała Kosika

13 komentarzy:

  1. Nie jestem do końca przekonana czy to mój klimat, ale nie mówię też tej książce 'nie'. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mój świat. Ale kto wie może po przeczytaniu zmieniłbym zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu twojej recenzji moje pierwsze skojarzenie było filmowe, z In Time. Chociaż to pewnie taka tematyka, że znalazłoby się ich wiele. Klimaty postapo lubię i może kiedyś ją przeczytam, a okładka jak dla mnie bardzo ładna, związana z tematem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jednek post-apo tu raczej nie ma xD To znaczy, niby mamy świat, który zaczął od nowa, więc pod definicje podchodzi, ale w praktyce to jednak mieszanka fantastyki socjologicznej z thillerem, nie post-apo.

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć, dzięki :)

      Usuń
  4. Książka nie do końca w moim stylu.
    Pozdrawiam. ;**

    P.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten tytuł mnie zaciekawił, w sumie tematyka też, recenzja jest świetna, raczej kiedyś sięgnę po tę książkę.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/cae-miasto-o-tym-mowi-fannie-flagg.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekam, aż napiszesz, że ksiązka zrobiła na Tobie wrażenie, takie WOW :) Pewnie we wcześniejszych recenzjach takie się pojawiały, ale cóż ciężko przekopać tak wiele wpisów :) A tu na pewno przyciągnęłaby mnie okładka, bo faktycznie jest świetna!

    Pozdrawiam
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książek, które są "wow" jest generalnie dość mało xD

      Usuń
  7. No ta książka zdecydowanie ma szansę mi się spodobać, także muszę gdzieś ją teraz poszukać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi ten pomysł wydaje się jednak nieco dziwny i nie w moim klimacie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba najpierw przydałaby Ci się lżejsza/krótsza dystopia. No jak Zajdel chociaż - jego książki są strasznie krótkie i bardzo dobrze się je czyta.

      Usuń
  9. Okładka bardzo przyciąga wzrok (jako była mieszkanka stolicy mam podejście sentymentalne), a o samej książce nie słyszałam. Lubię cięższą fantastykę więc koniecznie muszę nadrobić tę pozycję. Mam nadzieję, że się nie zawiodę.
    Dziękuję za recenzję.

    Pozdrawiam!
    Ewa z www.mybooksandpoetry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony