środa, 22 lutego 2017

Szczęścia nie dają...



Już jakiś czas temu pisałam Wam o książce Złoto, banki, ludzie – krótka historia pieniądza, która zawierała dwie prace Rothbarda. Polecałam Wam ją jednak doskonale wiem i rozumiem, że nie każdego temat ten interesuje na tyle, aby sięgnąć po książkę. Uznałam więc, że temat interesuje mnie na tyle, by coś o nim napisać tutaj. Pisząc, opieram się głównie na wcześniej wymienionej przeze mnie pozycji, aczkolwiek pamiętajcie: nie jestem ekonomistą, czy specem w tym temacie. Po prostu mnie zainteresował :) Jeśli więc chcecie przeczytać pracę naukową odsyłam do książki – a pozostałych zapraszam do blogowego wpisu :D

Czym jest pieniądz?
Podobno pieniądz szczęścia nie daje, huh? Część ludzi o odrzuca, część go hejtuje, mówiąc, że niszczy nasz świat; jeszcze inni go tylko akceptują. Jeśli jednak jesteście wśród jednej z tych grup to... szczerze mówiąc, to może oznaczać, że po prostu nie rozumiecie czym jest. By to jednak w jasny sposób wyjaśnić, musimy się cofnąć wiele lat wstecz i pogrzebać nieco w historii...

Najpierw był barter
Łatwiej nam funkcjonować w społeczeństwie. Dzięki temu każdy może robić to, w czym jest dobry i jednocześnie mieć u siebie wszystko, czego potrzebuje, mimo, że tego nie produkuje. Tysiące lat temu jedna rodzina musiała być samowystarczalna: musiała sobie szyć ubrania, polować, uprawiać rolę. Przez to nikt w niczym się nie specjalizował i trudno było osiągnąć w jakiejś dziedzinie mistrzostwo. Aż w końcu ktoś wpadł na genialny pomysł: hej, skoro mieszkamy obok siebie, wy macie więcej pola, a my więcej broni do polowania do może wy skupcie się na jednym, my na drugim i będziemy się wymieniać towarami? My oddamy wam niepotrzebny nam nadmiar mięsa, a wy dacie nam swój nadmiar pszenicy i wszyscy będziemy zadowoleni.
Tak zaczął się handel: dzięki temu obydwie rodziny zaczęły ze sobą współpracować, skupiając się bardziej na jednej czynności i doskonaląc umiejętności związane z nią, co owocowało lepszymi plonami, albo większą ilością upolowanej zwierzyny.
Po jakimś czasie z dwóch rodzin zrobiło się kilka... i nagle okazało się, że rodzina A chce kupić krowę za masło; rodzina B chce sprzedać krowę, ale w zamian wolałaby dostać pszenice, a rodzina C ma pszenicę, ale w zamian najchętniej przyjęłaby właśnie masło. Skomplikowane, nie? Teraz, by rodzina A mogła kupić krowę najpierw musi lecieć do rodziny C po pszenicę, by dopiero później móc dostać to, czego naprawdę chce...
Zapewne taki stan rzeczy funkcjonował przez jakiś czas, aż w końcu, w sposób zupełnie naturalny okazało się, że są rzeczy na tyle powszechne, że każdy może je mieć. Mógł to był pług, mogło to być wspomniane wcześniej masło. Stopniowo to właśnie taki powszechny towar stał się pośrednikiem, dzięki któremu  ludziom po prostu łatwiej było handlować. Teraz ludność wiedziała, że należy zawsze mieć tą daną rzecz, dzięki której będzie mogła kupić wszystko w danej wsi.
Również w sposób zupełnie naturalny ludzkość, metodą prób i błędów, zaczęła eliminować towary, które nie były stałe, łatwo było je wyprodukować, zjeść, czy zniszczyć. Posługiwanie się nimi było po prostu mniej wygodne... i tak oto do głosu doszły metale szlachetne.
Złoto, czy srebro są ładne, ale niszczą się stosunkowo wolno. Przy tym są ładne, więc chcemy je mieć, ale z drugiej strony przecież tego nie zjemy, prawda? Do produkcji broni i innych takich rzeczy bardziej nadają się inne metale, a te nam się po prostu podobają. Nie łatwo jest je wydobyć, a ich ilość też jest w jakiś sposób ograniczona, dzięki czemu nie zrobię sobie srebra, czy złota przez noc, jak masła, i nie zniszczę tym samym cen istniejących na rynku... Ach, przy tym wszystkim metale szlachetne w przeciwieństwie do np. diamentów zawsze mają taką samą wartość; zawsze są tak samo czyste.
W ten oto sposób złoto i srebro stały się najwygodniejszym towarem, który pomagał ludziom w handlu.

Pieniądz to towar
Tak właśnie dochodzimy do najbardziej istotnego wniosku: pieniądz to towar. Oznacza to nie mniej, nie więcej tyle, że nasz zarobek to coś, co sami wypracowaliśmy: to nasza ciężka praca, dzięki której możemy wyżyć, nie mniej, nie więcej. Dlatego jeśli mówisz, że pieniądz jest zły, to miej świadomość, że automatycznie psioczysz na swoją pracę. Mówisz, że kogoś zniszczył pieniądz? Jeśli tak, to oznacza, że często winna była temu ciężka praca, którą wykonywał, by dojść do swojej fortuny (temat dot. osób dziedziczących takowe jest rozważaniem na zupełnie inny wpis). Pieniądz to ogromna wartość, w którą wkładasz swoje siły, a nie zło tego świata, które trzeba zniszczyć ;)

Brak pokrycia w złocie
Dzisiejszy świat boryka się z... brakiem pokrycia pieniądza w złocie. Osobiście słyszałam nawet ekonomistów, którzy uznawali, że taki stan rzeczy jest wręcz bardzo dobry. Co o tym sądzę...?
Cóż, sądzę, że to totalna bzdura. Aczkolwiek temat ten poruszę tylko po łebkach: jeśli chcecie o tym wiedzieć więcej musicie albo doczytać, albo poczekać na ewentualny, kolejny post o ekonomicznej tematyce :)

Pieniądze w takiej formie, w jakiej znamy je obecnie powstały przez wzgląd na wygodę: łatwiej jest przekazać fundusze do banku i mieć przy sobie tylko pokwitowanie (czyli banknot, lub monetę) potwierdzające, że jesteśmy jego posiadaczami. W chwili jednak, w której świat odszedł od parytetu złota stała się rzecz wręcz katastrofalna. Obecnie twórca pieniądza (czyli u nas – państwo) może dowolnie zmieniać jego ilość, a co za tym idzie: sprawia, że nie jest stabilny. Przy tym traci jakąkolwiek wartość... Bo teraz zamiast być towarem jest po prostu świstkiem papieru, któremu nadajemy znacznie większą wartość, niż w rzeczywistości posiada.

15 komentarzy:

  1. Niestety światem rządzi pieniądz i tak już będzie zawsze, niezależnie od woli ludzi :(
    Poza tym - świetny post, będę czekała na więcej takich ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czemu niestety...? Przecież właśnie o to chodzi, że w tym nie ma nic złego :D

      Usuń
  2. Ciekawy wpis. Czekam na następne;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej - świetny wpis. Moje ulubione zdane to " Pieniądz to ogromna wartość, w którą wkładasz swoje siły, a nie zło tego świata, które trzeba zniszczyć", bo warto wiedzieć, że pieniądz może jednak nie być celem życia, ale przechodzenie od razu w drugą skrajność nie jest rozsądne.
    To powiedz mi jeszcze co sądzisz w tym kontekście o bitcoinach, zwłaszcza w kontekście braku pokrycia. Dobrze, źle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tym, że w sumie pieniądz jest celem naszego życia :D Albo raczej - praca, która go produkuje. W końcu nic nie robienie jest nudne i sprawia, że raczej czujemy się gorzej ze sobą, nie lepiej.
      O bitcoinach nie czytałam, nie mam większej wiedzy w tym zakresie, więc wole się nie wypowiadać. Jeśli wyrobie sobie zdanie i uznam, że to istotne na blogu na pewno coś się pojawi :)

      Usuń
  4. Zgadzam się z twoimi słowami, szkoda, że nie wszyscy tak myślą :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Pieniądze? Im więcej mam, tym więcej wydaję, a dziś wydać możemy wszystko w parę minut. To tak jak z domem, gdzie wciąż brakuje nam jednego pokoju, niezależnie od ilości posiadanych. Lepiej mieć mniej niż więcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, pieniądze wszystko ułatwiają i nie tylko w swoim pierwotnym znaczeniu. W końcu samo posiadanie ich szczęścia nie daje, ale posiadając je, można kupić coś, co to szczęście da. Dla jednych będzie to duży dom z ogrodem, dla innych samochód, a dla jeszcze innych... wymarzona zabawka (dzieci). :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawy post bo często nawet sobie nie zdajemy sprawy z histori tego czym posługujemy się na codzień :) Ciekawy tez prowadzisz blog i nietypowy :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/02/souvre-internationale-kosmetyki-nowej.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie to opisalas. To z barterem uśmiałam się trochę, bo porownalam to z blogowaniem ;) uważam, że świetnie ujęłaś tekst, że mówiąc iż pieniądz jest zły to tak naprawdę psioczy się swoją bardzo ciężka pracę!!! Sama prawda:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę usunęłaś mój komentarz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyny komentarz, jaki dziś usunęłam należał do mnie XD

      Usuń
    2. Dzień dobry. Mam pytanie ,czy poszła Pani za ciosem i oprócz tej krótkiej pozycji Rothbarda zainteresowała się Pani także innymi pracami autora oraz przedstawicieli tzw. Szkoły Austriackiej (np. Mises, Hayek). Jestem bardzo ciekaw , ponieważ jest to znakomite źródło wiedzy ekonomicznej ,ale także spory zakres szeroko pojętej idei i etyki wolnościowej.

      Z Polskich autorów polecam szczególnie tego , który napisał w opisanej przez Panią książce krótkie "Bio" Rothbarda czyli Mateusza Machaja, a także znakomitego Jakub Bożydara Wiśniewskiego.

      Pozdrawiam!

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony