Terroryści
przejmują zamek w Lublinie. Maks Keller ma znaleźć zleceniodawcę i powód ataku.
Początkowo nie przypuszcza, że cała sprawa sięga czasów II Wojny Światowej.
Tytuł: Czart
Autor: Robert
Killen
Liczba
stron: 416
Gatunek: sensacja
Wydanie: Oficyna
4em, Warszawa 2019
|
Oficyna
4em do tej pory zapewniła mi raczej mieszanej jakości lektury. „Urzędnik”
Michorzewskiego był absolutnie nudną i nieciekawą komedią kryminalną, a „Strefy
cyberwojny” w całkiem sensowny sposób analizowały działanie sieci. Po dłuższym
czasie wróciłam do wydawanych przez nich książek, tym razem sięgając po „Czarta”
Roberta Killena. To druga powieść tego autora i pierwsza, z którą się spotykam.
Poprzednia została wydana przez Belladonę, której literatury zupełnie nie znam,
ale też nie kojarzy mi się szczególnie dobrze. W każdym razie do samej powieści
starałam się podejść jak najbardziej neutralnie: nie jest to wprawdzie typ
książki, po który sięgam na co dzień, ale też nie odstaje jakoś szczególnie.
Miałam po prostu nadzieję na przynajmniej przyzwoite oderwanie się od
regularnie czytanej przeze mnie fantastyki.
Przyznaję,
że nie zaczęło się źle. Od razu zauważyłam, że Killen ma pewne problemy z
wprowadzaniem bohaterów. Od razu pojawiła się ich wielu, od razu poznajemy
(nieinteresujące nas) ich historie i zostajemy po prostu zasypani nadmiarem
informacji. Poza tym jednak autor pisze stylistycznie poprawnie i po prostu
liczyłam, że z czasem powieść się uporządkuje i będzie w jakiś jednolity sposób
zmierzać do punktu kulminacyjnego. Problem polegał na tym, że im dalej w las,
tym wcale nie było lepiej.
Gdy
autor już przedstawił nam postacie, postawił na ekspozycje i wyjaśnianie
czytelnikom historii w iście encyklopedyczny sposób. „Czart” trochę nie wie,
czym chce być. Z jednej strony sensacją, poruszającą gorący temat terroryzmu, a
z drugiej próbuje poruszać tematykę historycznych zagadek i miejsc. Bohaterowie
potrafią więc prowadzić długie monologi (czy to ustnie, czy wewnętrznie) na
temat konkretnych zdarzeń. Z datami, imionami, nazwiskami. Bardzo topornie i
bez wyczucia, w nadmiarze. Koniec końców miałam wrażenie, że ta książka składa
się z dialogów i właśnie tego typu ekspozycji, jakby autorowi zabrakło ochoty
na opisywanie bieżących i istotnych fabularnie zdarzeń.
Na
domiar złego ktoś Killenowi nie powiedział, że w powieści nie stosujemy
skrótów. Jak podaje notka zamieszczona w książce, autor jest dziennikarzem. Ma
więc pewnie nawyki wynikające z wykonywania tego zawodu, a w newsowych
artykułach zwykle używa się zlepek pokroju: „XVI w.”, „np.”, „tzn.”, „1999 r.”.
Dzięki temu tekst po prostu szybciej się czyta. Ale w prozie nie chodzi o
prędkość czytania, a o oddanie pewnego klimatu i opowiedzenie historii.
Przynajmniej mnie takie skróty irytują, szczególnie, gdy są stosowane w
dialogach. Przepraszam, ale gdy sama się wypowiadam nie mówię „tzn”, a „to
znaczy”. Dlatego pisząc prozę unikamy takich zlepek.
Chciałabym
móc powiedzieć, że cokolwiek w „Czarcie” mnie zainteresowało, ale to nie byłaby
prawda. Przez nadmiar bohaterów nie poczułam się z żadnym związana. Historia
nijak mnie nie interesowała, bo nie potrafiła zdecydować, czym właściwie jest.
Kryminałem? Zagadką historyczną pokroju Dana Browna? Sensacją? Mieszanie gatunków
to oczywiście rzecz popularna i często dobrze działająca, ale autor po prostu
musi robić to świadomie. W tym przypadku tej świadomości chyba jednak zabrakło.
Nie była to wprawdzie najgorsza z możliwych książek (podejrzewam, że warsztat
dziennikarski autora zrobił swoje), ale na rynku można znaleźć wiele naprawdę lepszych
pozycji.
Biorąc
pod uwagę ogrom pozytywnych opinii, jakie „Czart” dostał podejrzewam, że swój
target ta powieść jak najbardziej znajdzie. Właściwie do pewnego stopnia
kojarzy mi się ona z „Kośćmi proroka” Ałbeny Grabowskiej – obydwie książki
łącza współczesność z teraźniejszością, i obydwie swojego czytelnika mają. Ja
jednak po prostu nim nie jestem, przez co moja przygoda z literaturą Roberta
Killena raczej zakończy się na tej jednej powieści.
*
* *
–
Niewątpliwie. Ale czy wielkość ma tu znaczenie?
–
Wielkość ma znaczenie. Na przykład twój samochód. Dzięki niemu wydajesz się
bardziej męski.
–
Nigdy o tym nie myślałem w takich kategoriach – zdziwił się Maks.
–
To znaczy nie dla mnie ma znaczenie – spłoniła się dziewczyna. – Tylko ci
mówię, że są dziewczyny, które tak myślą. Serio. Blachary… […]
Fragment
„Czarta” Roberta Killana