Nie
każda postać obecna w popkulturze jest oceniana sprawiedliwie: istnieje spora
grupa charakterów, które obiektywnie patrząc nie powinny być aż tak uwielbiane,
albo aż tak nienawidzone. Chyba nie ma osoby zainteresowanej filmem, grami, czy
literaturą, która nie irytowałaby się przez to, jak któryś z fandomów ocenia postać
której lubi/nie lubi, prawda? Czy jednak jestem wyjątkiem? :) W każdym razie
pozwólcie, że dziś przyjrzymy się postacią, które przez fanów często oceniane
są negatywnie... a ja się z tym tak nie do końca zgadzam.
Uprzedzam,
że w tym materiale mogą znaleźć się spoilery!
Skąd ten hejt?
Zauważyłam
pewną regułę.
W
historiach dla dzieci, lub młodzieży często pojawiają się postacie, które myślą
stosunkowo sensownie, które mają możliwość na stanie się dobrym bohaterem, ale
ponieważ autor nie chce za bardzo rozbudowywać świata przerysowuje je
negatywnie, tak, by nikt tej postaci nie lubił i nie zwracał na nią uwagi. Albo
po prostu chce mieć dodatkowego villana, a jak wszyscy wiemy: większość
młodzieżówek musi być czano-biała. Więcej kolorów wprowadza za wiele zamętu i
młodzież nie zrozumie, dlatego nie możemy przecież tworzyć wielowarstwowych
postaci. Właśnie wśród nich często
pojawiają się bohaterowie, którzy z wcześniej przeze mnie wymienionych względów
są traktowane jako złe, mimo że często rozumują całkiem sensownie.
Z
drugiej strony czasami zdarzają się inne przypadki. Przypadki, w których fandom
z dobrych postaci robi postacie negatywne, bo nie zrozumiał treści, albo – jak
w przypadku „Gry o tron” zna tylko serial, a jeśli już zabiera się za książkę
to ma wyrobione zdanie na temat bohaterów i poznanie oryginały niewiele zmienia
w jego postrzeganiu lore. Dla starszych fanów zwykle jest to dość przykre
zjawisko, ale cóż, bywa :D
Charlotta z „Trylogii Czasu” Gier
Przez
całe swoje życie Charlotta uważa, że wkrótce zacznie podróże w czasie. Jest do
tego specjalnie szkolona i przygotowywana. Gideon jest chyba jedynym jej
bliskim przyjacielem: w końcu cały czas się uczy, nie ma czasu na nadmierną
ilość takich relacji, a jego ma przecież cały czas przy sobie. Dlatego ja
naprawdę nie dziwię się tej bohaterce tego, że tak bardzo wkurzyła się, gdy
okazało się, że była okłamywana.
Oczywiście,
nie była postacią pozbawioną wad. Przede wszystkim była w negatywny sposób
przerysowana, a na dodatek sam sposób w jaki została wychowana pozostawiał
wiele do życzenia.
Będąc
na jej miejscu też miałaby żal do Gwen i jej matki. Straciła masę czasu, a
jeszcze w ciągu chwili okazało się, że jakimś cudem jej przyjaciel woli jej „zdradliwą”
kuzynkę. I jak tu zachować spokój...? Rozumiem ją – i jak najbardziej nie
dziwię się jej zachowaniu.
Patric z „Zanim się pojawiłeś” (2016)
Tu
sytuacja jest właściwie bardzo podobna, jak w przypadku „Trylogii czasu”.
Patric jest negatywnie przerysowaną postacią, ale z drugiej strony, jego
zachowania mają sporo logiki. Jest zakochany w dziewczynie i w sporcie
równocześnie. Myśli, że ona lubi jego pasje i wspiera go w niej, dlatego
zapędza się w niej coraz bardziej i bardziej. Jak już wspominałam TO JEST
PRZERYSOWANE i żaden normalny człowiek nie zrobiłby tego aż tak, ale właściwie
skoro Lou nie miała nic przeciwko to czemu miałby postępować inaczej?
Poza
tym główna żeńska postać nie traktowała go fair. Zakochała się w innym i nawet
mu o tym nie powiedziała! Patric widział, że Lou się od niego oddala i
jednocześnie nie wiedział, jak to próbować naprawić, bo szanowna panienka nie
raczyła mu szczerze powiedzieć, że sport i jego podejście do niego ją wkurza. W
jaki więc sposób miałby normalnie zareagować?
Dlatego
też wszem i wobec ogłaszam, że to Patric, mimo przerysowania, jest najbardziej
poszkodowaną postacią w „Zanim się pojawiłeś”. Nie tak jak uwielbiany przez
wszystkich Will. I na pewno nie ta nieszczera jędza Lou :c
Andy z „Diabeł ubiera się u Prady” (2006)
Już
chyba kultowy film, pokazujący jak świat mody zmienia – oczywiście w negatywny
sposób – główną bohaterkę. Andy przez pracę w redakcji zmienia sposób ubierania
się i poświęca masę czasu pracy. Nie podoba się to jej chłopakowi, Nate’owi dla
którego jego ukochana dziewczyna nie ma już czasu. Oczywiście, jej znajomym
także to przeszkadza. Wprawdzie wszyscy się cieszą, gdy Andy lepiej wygląda,
gdy przynosi im fajne gadżety i takie tam, ale... gdy okazuje się, że
przynoszenie tego wymaga pracy i zmienienia zwyczajów, zaczynają się buntować.
Bohaterka rezygnuje więc z kariery przez bandę jęczących egoistów, którzy
chcieliby mieć jednocześnie i prezenty, i ją dla siebie.
Rozumiem,
że film miał przedstawić przemianę Andy i drogę, którą przebyła, ale... ona
jest tak przerysowana, że aż bolesna. Rozumiem, że praca w korporacji jest
bardziej wymagająca i nie raz niszcząca, ale ona zrezygnowała nie przez to, a
przez głupiego chłopaka, który uznał, że z nią zerwie, BO ZA DUŻO PRACUJESZ! A
on, biedak, nie może zarabiać tyle, co ona :c Przepraszam, ale na jej miejscu
po prostu kazałabym się mu w takim razie odwalić...
Pan Clayton z „Tarzana” (1999)
Oto
przykład najbardziej przerysowany ze wszystkich :) To bajka dla dzieci, także w
żadnym razie się tego nie czepiam! Rozumiem zamysł, ale... po prostu jako
dorośli spójrzmy na tą postać z innej strony :D
Clayton
został wynajęty po to, by bronić rodzinę przed dzikimi zwierzakami: i jak
najbardziej, wykonuje swoją robotę. Nie ma myśleć – ma zabijać. To prosty
człek, z prostym móżdżkiem i zadaniem. I nagle okazuje się, że jego pracodawcy
kumplują się z.... niebezpiecznymi gorylami! Na dodatek mają coś przeciwko
zabijaniu ich mimo że przecież za to mu
zapłacili. No błagam, będąc na jego miejscu też uznałabym tą sytuacje za chorą i
robiła swoje, olewając szaleńców :D
Stannis Baratheon z „Gry o tron”/„Pieśni Lodu i Ognia”
Tu
umyślnie łączę serię książek z serialem, bo jest to taki przypadek, który
opisywałam na początku postu :) Stannis w książce to prawdziwy król pod
względem charakteru. Jest pewny siebie, rozważny, niby oschły, ale mający w
sobie coś z ciepłego przywódcy, co sprawia, że jego lud go kocha. Poza tym jest
bardzo dobrym ojcem, a jego żona... cóż, oszalała, dlatego ich relacja po
prostu nie jest łatwa. Przy okazji ma pełne prawo do tronu: ród Baratheonów
przejął władzę z rąk szalonego króla, a w chwili, w której umiera jego brat
jako najstarszy przedstawiciel rodu powinien zasiąść w stolicy (biorąc pod
uwagę, że dzieci Roberta nie były jego dziećmi). Niestety, fani serialu od
początku za nim nie przepadali, a że twórcy najwyraźniej robią to, czego oni
chcą, postać została zrównana z ziemią i zjechana tak, że większość po prostu
spisała go na straty...
A
przecież Stannis to jedyny prawowity władca Westeros, jeśli spojrzymy na
względy prawne :c Cóż, oby seria książkowa skończyła się dla niego lepiej,
chociaż znając Martina tak się nie stanie.
Aschley z „Heartlandu”
Do
tej postaci jestem najmniej przekonana, biorąc pod uwagę pozostałe przykłady,
ale uznałam, że i tak ją tu wrzucę :D Aschley to córka kobiety posiadającej olbrzymią,
sportową stadninę. Nastolatka kreowana jest na królową pszczół, która
zdecydowanie nie lubi głównej bohaterki serii, Amy. Jest oczywiście bardzo
przerysowane, ale... jej zachowanie do pewnego stopnia trochę rozumiem.
Mama
Aschley nie przepada za „Heartlandem”, to raz. Dwa: sama Aschley ma świadomość,
że schronisko jest dla nich swego rodzaju konkurencją. To sprawia, że ona ma
prawo nie lubić, czy nie przepadać za Amy, szczególnie biorąc pod uwagę sposób,
w jaki została wychowana. Może nie usprawiedliwia jej to w pełni, ale myślę, że
nie zasługuje na zbyt podłe traktowanie.
To
wszystkie przykłady bohaterów, które na dziś dla Was przygotowałam :) Jakie
postacie według Was zostały niesprawiedliwie ocenione przez fanów, albo autora?
Na pewno macie jakieś w zanadrzu :D