środa, 24 maja 2017

4 marki, 9 cieni - które wolę?

Osoby niezainteresowane kosmetykami mogą w tym monecie z bloga sobie wyjść :D Wybaczcie, ale ja dziś znów będę bawić się w speca od wszystkiego. Spokoojnie, główna tematyka DM się NIE ZMIENIA  ;P
Dziś chce Wam pokazać cienie pojedyncze, które mam i napisać Wam o nich kilka słów. Być może komuś pomogę w kolejnych zakupach, a jak nie to po porostu będę się dobrze bawić, tworząc ten post :D Dobra, to zaczynajmy.

Matt Effect Eyeshadow, Manhattan, ok. 14zł/szt.
Te dwa cienie kupiłam na ostaniej wyprzedaży w Rossmanie.  Kupiłam odcienie 95r, czyli „Mad maroon” (brąz) oraz 25c, czyli „Vanilla Sky” (beż). Obydwa cienie są matowe, w bazowych kolorach. Niestety, nie jestem zadowolona w zakupu: za taką cenę można naprawdę kupić wiele lepszych cieni. Beżowy cień ma słabe krycie, czasami tworzy „gródki”, gdy nakładam go na bazę, przez co nie wygląda za dobrze. Brąz zaś jest bardzo przeciętny. Da się nim wymodelować oko, ale jego pigmentacja pozostawia wiele do życzenia. Obydwa są bardziej suche, niż kremowe. Mam wrażenie też, że blednie w ciągu dnia. Nie polecam, nie za 14zł :C

Chick Shadow, Pierre Rene, ok. 10zł/szt.
Dwa z tych cieni opisywałam Wam już w TYM poście. Mówię o numerkach 40 (beż na wykończeniu) i 130 (połyskujący biały). Do mojej kolekcji dołączył jeszcze numer 67, czyli „Cucumber green”, będący połyskującą zielenią. Nie mam pojęcia, jakim cudem on trafił do mojej kolekcji, bo nie mam pomysłów, gdzie mogłabym go użyć ;P W każdym razie, moja opinia od tamtego czasu się nie zmieniła. Połyskujące cienie potrafią się „ważyć”, poza tym są w miarę OK. Beż cały czas mi się sprawdza: chyba muszę kupić nowy :D

Color up!, P2, ok. 15zł/szt.
Mój kolorek to 260, czyi „Marsala majesty”. To chyba satyna, bo ma lekkie drobinki. Uwielbiam ten kolor: jest ciepły i bardzo przyjemny, ładnie wygląda na oku. Przy okazji cień ma bardzo dobrą pigmentacje, ale przy tym dość mocno się kruszy. Z trwałością nie mam problemów: jedynie raz na powiece zrobiła mi się z niego dziwna „skorupa” nie mam pojęcia dlaczego. W każdym razie cień ładnie się blenduje i osobiście bardzo go lubię :) Gdyby tylko mniej się sypał!

Kobo professional: Matt eyeshadow oraz Fashion eyeshadow, ok. 17zł
O jasnym różu, czyli numerku 201 też już wcześniej Wam pisałam. Poza tym posiadam 205 „Golden rose” (róż) oraz 201 „Iridescent pit” (mat). Nowszy róż uwielbiam: jest przepiękny! Opalizuje na złoto, mam ochotę tylko na niego patrzeć <3 Żółty zaś fajnie mi się sprawdza na co dzień, w połączeniu z cieniem z P2 :D Cienie nieco się osypują, ale z ich trwałością problemu nie ma, a mat, mimo jasnego koloru, jest widoczny na powiece. Bardzo lubię cienie z Kobo i zdecydowanie chce więcej.


Podsumowując, najbardziej lubię cienie z Kobo i to szybko nie ulegnie zmianie :) P2 też mnie pozytywnie zaskoczyło, ale jednak przynajmniej mój kolor za bardzo się osypuje z pędzla w trakcie nakładania. Z tego zestawienia z czystym sumieniem odradzam jedynie cienie z Manhattanu, bo naprawdę, w okolicach 15zł kupicie lepszej jakości kosmetyki...

8 komentarzy:

  1. Ja od lat jestem wierna paletce od Sephory :) bardzo dobre jakościowo! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten 67 jest boski <3 Rossmann? :P Bo może mają jakieś kolory, które i ja pokocham, a 10 zł to nie fortuna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natura :) Przy okazji polecam zajrzeć do szafy Kobo, bo tam też cuda są, a często mają -40% :D

      Usuń
    2. Jak będę w mieście, to skoczę :)

      Usuń
  3. Czort z cieniami - czym są te... nie-wiem-co, klocki?, które pozują razem z nimi?

    Hej, ja z fejsa - ale niestety (stety! stety!) jedyną rzeczą, jaka zasługuje tu na zhejtowanie jest reklamowanie i budowanie wiarygodności tych spamujących oszustów ze zblogowanych:
    to nie jest czytnik, nikt tam nie siedzi i nie szuka blogów, jedyne wejścia jakie się ewentualnie trafiają to od ludzi, którzy właśnie się zarejestrowali i nie mają pojęcia w co się pakują.

    Poza tym nie ma się do czego przyczepić - nooo... wkurza mnie:

    - ten wyskakujący przy przejściu do każdego kolejnego posta pasek żądający zgody na śledzenie mnie analytiksem,
    - brak zajawek przy postach i możliwości przejrzenia większej ilości z miniaturkami tak, żeby wybrać to, co ma szansę mnie zainteresować najbardziej (zamiast tego konieczność celowania w ciemno w tytuły z archiwum),
    - mały odstęp między dwoma rozwiniętymi postami i konsternacja w jaką wpędza konieczność poszukiwania właściwego (widzę, że wyjaśniasz to w bocznej szpalcie; szybkie śledztwo pozwoliło mi ustalić to już wcześniej - ale to w dalszym ciągu irytujące).

    Ale to drobiazgi, ładnie jest, przeczytałam osiem postów, podoba mi się, daję suba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To kości do gry ;)

      Hej, ja ze Zblogownych korzystam! Lubię tę stronę za to, że gdy mi się nudzi mogę na szybko znaleźć świeże posty i zerknąć kto co tam tworzy.

      Pasek pojawia się na większości blogów/stron i takich tam... Nie wiem, czy to się da wyłączyć, stawiam, że nie.

      Zajawek nie ma bo... jest spis postów, spis recenzji, archiwum, etykiety - jeśli kogoś interesuje coś konkretnego to wierzę, że znajdzie, a nie chcę dodawać kolejnego gadżetu, który tylko by obciążał stronę.

      A posty to kwestia szablonu niestety :c Podoba mi się ten wizualnie, na razie nie chcę go zmieniać, a na kodach się nie znam, nie zmienię tego. Może kiedyś zainwestuje w szablon, ale na razie korzystam z gotowców, więc niełatwo znaleźć ideał.

      Dziękuję :)

      Usuń
    2. Łał, to jesteś pierwszą korzystającą.
      Ja straciłam cierpliwość po trzech dniach i zauważeniu, że ich posty dnia to zawsze opis jakiegoś chłamu z lidla.
      Trzy miesiące szukałam jakiegoś ludzkiego czytnika, nie wiem czy z sukcesami, od trzech dni nie wściekłam się jeszcze na bloglovin.

      Pasek cookies pojawia się, jeśli w analyticsie jest zaznaczone precyzyjne śledzenie czytelnika - nie tylko informacje o tym, że ktoś był, czytał przez pięć minut i wrócił tydzień później zrobić to samo.

      Nie wiem, jak inni, ale ja nie wiem, co mnie może zainteresować - dlatego siedzę na tych facebookowych grupach, bo po dziesięciu klikniętych "meh" z rzędu trafiam na "ooo" i okazuje się, że coś, po czym bym się tego nie spodziewała okazuje się w czyichś słowach zupełnie ciekawe.
      (zresztą nieważne już, przyzwyczaiłam się)

      & a to szablon mnie zmylił, myślałam, że custom
      & spoko, i znanie się na szablonach i inwestycje nie sprawiają, że wszystko zaczyna działać tak, jak powinno.
      & łaaał, pierwszy raz widzę tak dokładny i mocno wybiegający w przyszłość rozkład jazdy postów.

      ��

      Usuń
    3. Ogólnie to wychodze z założenia, że warto się pokazywać wszędzie, bo akurat może przypadkiem ktoś wejdzie i mu się spodoba :D

      Sprawdzę to potem, nie bardzo ogarniam to coś, jest sobie bo jest, zaglądam raz na pół roku.

      Rozkład jest jaki jest, bo nie ma mnie przez "lipiec i okolice" - dlatego wolę mieć zaplanowane do września przynajmniej (bo po powrocie nie będzie mi się chciało wiele robić).

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony