sobota, 18 marca 2017

Wydrążony człowiek / Muza ognia: Dwie dusze w jednym ciele


Do 10zł da się kupić bardzo dobre książki, pod warunkiem, że człowiek siedzi w temacie i wie, jakie nazwiska, albo wydawnictwa kupować. Muszę przyznać, że im więcej czytam tym łatwiej mi jest wybierać spośród promocyjnych tytułów i choć nie zawsze to jednak coraz częściej trafiam na coś, co dobrze jest mieć na półce ;) Wydrążony człowiek / Muza ognia Simmonsa to właśnie jedna z książek, którą kupiłam za grosze, ale zrobiłam to zupełnie świadomie. Już dawno chciałam przeczytać Hyperiona tego autora, ale jakoś nie mogłam się zmusić, by go kupić, a tak proszę bardzo: dałam 9,90 za możliwość poznania jego dzieła :D Recenzje mogliście przeczytać już w Miesięczniku Wobec, ale początkowo miała pójść na bloga, więc wrzucam ją i tu :)

Tytuł: Wydrążony człowiek / Muza ognia.
Autor: Dan Simmons
Liczba stron: 472
Gatunek:  science-fiction

Oto dwie, zupełnie różne od siebie, powieści w jednej książce. Jedna – o miłości. Druga o wolności.

Wydrążony człowiek ma niezwykłą zdolność: jest telepatą. Gdy umiera jego ukochana nie potrafi poradzić sobie z głosami, które go otaczają, a jego dar powoli okazuje się jego przekleństwem.
Trupa teatralna wędruje przez wszechświat w swojej Muzie ognia. W jej świecie ludzie są niewolnikami, a Ziemia zmieniona jest w grobowiec. Niespodziewanie, dostaje dziwne zlecenie: ma występować przed swoimi bogami, bez wytchnienia, dzień za dniem... Czemu? I jaki będzie tego efekt?


Skoro mamy dwie historie – powinny być tu dwie recenzje. Wolę skupić się jednak na tej dłuższej i lepszej: to „Wydrążony człowiek” gra tu główne skrzypce. „Muza ognia” to zaledwie stustronicowy dodatek do tego wydania, z resztą, zupełnie do niego nie pasujący.
Autorzy lubią wykorzystywać science-fiction jako wymówkę do opowiedzenia życiowej historii: tak zrobił Lem w swoim „Solarisie” i Ursula Le Guin w swojej „Ekumenie”. „Wydrążony człowiek” zdecydowanie zalicza się do tego typu historii. Tu nie ma wiele z „science”. Gdyby nie wątek związany z telepatią, spokojnie można byłoby go nazwać powieścią obyczajową.
Bo tak naprawdę to książka o miłości. Miłości dwójki ludzi, zakochanych w sobie od początku do końca i jeszcze dalej, zżytych ze sobą bardziej, niż człowiek może to sobie wyobrazić. Nie jest to jednak romans: autor szczędzi nam opisu wielkich kłótni, zdrad, czy trójkącików. To bardzo dojrzała historia o parze tak niedopasowanej, że aż idealnej. On jest matematykiem, ona ma duszę artysty: uwielbiają siebie za to nawzajem, ale jednocześnie każde z nich ma swoje poletko w którym jest wybitne i na które ta druga osoba nie wchodzi.
Przy tych wszystkich emocjach „Wydrążony człowiek” niesie ze sobą filozoficzny wydźwięk: zastanawia się nad tym, czy umierając, rzeczywiście można żyć dalej, z tymi, których się pokochało. Czy w chwili śmierci dusza naszej ukochanej osoby odchodzi na zawsze, czy może zostaje w nas? Czy gdy odchodzimy, rzeczywiście przenosimy się do lepszego świata razem ze swoimi bliskimi? I czy śmierć może rzeczywiście przenieś nas do tej lepszej rzeczywistości? Jeśli tak, może lepiej umrzeć, by znów móc być razem?
Swoją konstrukcją powieść przypomina mi trylogię „Www” Sawyera: przez większość czasu obserwujemy wydrążonego człowieka i jego poczynania. Co jakiś czas pojawiają się jednak Oczy, opisujące nam świat z zupełnie innej perspektywy. Nie wiemy tak naprawdę kto, lub co to jest, dzięki czemu wkręcamy się w tę historię jeszcze bardziej, chcąc dowiedzieć się, o co tu chodzi.
„Wydrążony człowiek” jest historią dość prostą pod względem fabularnym. Mimo to intryguje, nie odkrywając od razu przed czytelnikiem wszystkich swoich kart. Muszę pochwalić także styl autora: jest klarowny, niemęczący. Simmons zdecydowanie potrafi dobrze poprowadzić swojego czytelnika przez swoją opowieść. Z resztą, swoim warsztatem popisuje się także przy „Muzie ognia”, jednak ta historia przypadła mi do gustu zdecydowanie mniej.
Druga powieść dla mnie jest po prostu nieco dłuższym opowiadaniem. Czyta się je błyskawicznie. Sama idea przedstawiona w nim jest ciekawa, choć nie innowatorska. Przy tym historia jest za krótka, by czytelnik mógł przywyknąć i wniknąć w świat, tym razem zupełnie inny od naszego. „Muza ognia” jest krótką odskocznią od rzeczywistości, pozwalającą na rozbudzenie wyobraźni – i niczym więcej.

Science-fiction nie jest najmilszym gatunkiem. Wielu się go boi, myśli, że tekstu nie zrozumie: i tu pojawiają się pozycje pokroju tego wydania, dwie dusze w jednym ciele. „Wydrążony człowiek / Muza ognia” to pozycja, która z jednej strony powinna zadowolić starych wyjadaczy tego gatunku, a z drugiej może w przyjemny sposób wprowadzić w ten świat zupełnego laika. Bo pierwsza powieść pokaże, że „science-fiction” nie oznacza od razu obcych planet i dziwnych stworów, a druga pokaże, czym jest rasowa historia z tego gatunku.

* * *

Ze wszystkich nowych pojęć, których mi dostarczył Jeremy, najbardziej intrygujące są miłość i matematyka.
Te dwa zbiory zdają się mieć niewiele elementów wspólnych, lecz w istocie podobieństwa silnie przemawiają do kogoś, kto nie zetknął się z żadną z tych rzeczy. Zarówno czysta matematyka, jak i czysta miłość całkowicie zależą od obserwatora – można by powiedzieć, że on je generuje, więc choć widzę w pamięci Jeremy’ego stwierdzenia kilku matematyków, na przykład Kurta Godla, że twory matematyczne istnieją niezależnie od ludzkiego umysłu, że przypominają raczej gwiazdy, które świeciłyby nawet wówczas, gdyby nie stało astronomów – wolę odrzucić platonizm Godla na rzecz uznawanego przez Jeremy’ego formalizmu: liczby i ich związki matematyczne stanowią jedynie zbiór generowanych przez ludzi abstraktów oraz reguł do operowania symbolami. Miłość uważam za podobny zbiór abstraktów i relacji między nimi, mimo ich częstych związków z rzeczami realnymi w świecie. (2 jabłka + 2 jabłka dają rzeczywiście 4 jabłka, lecz to równanie jest prawdziwe również bez jabłek. Analogicznie, złożony zestaw równań rządzący miłością nie zależy ani od dawcy, ani od odbiorcy tej miłości. Dosłownie odrzuciłem platońską idee miłości w jej oryginalnym sensie, na korzyść formalnego podejścia do zagadnienia).

Fragment Wydrążonego Człowieka Dana Simmonsa


20 komentarzy:

  1. Ja tam lubię science-fiction w każdej postaci :) i zawsze chętnie czytam o wymysłach ludzkiej wyobraźni. Tą lekturę mam jeszcze przed sobą i koniecznie muszę ją przeczytać w wakacje!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. SF to nie mój gatunek. Więc nie będę sobie robić parcia na szkło, żeby ją mieć ;)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja źle wspominam aż tak dobre promocje :/ Raz kupiłam "bogini oceanu" i nie była warta nawet tych 3 złotych .
    Z powodu okładki raczej nigdy bym po tą książkę nie sięgnęła nawet w takiej cenie, jednak muszę przyznać, że mnie do niej przekonałaś. Bardzo podoba mi się to, że znajdują się tu myśli filozoficzne. Lubię takie rzeczy :D Na pewno jak będę miała taką okazję to po nią sięgnę :D
    Buziaki :*
    pomiedzy-wersami.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie wiem, nie wiem, jakoś nie jestem do końca przekonana. Chyba nie są to moje klimaty. Za science-fiction nigdy nie przepadałam, o autorze nie słyszałam, a o książce tym bardziej nie. Tym razem raczej się nie skuszę.

    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Szukam po omacku bloga ktory skutecznie nawroci mnie na czytanie... Zostane. Poczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, ale czytanie to nie religia, by się na nie nawracać ;)

      Usuń
  6. Okładka bardzo ciekawa, recenzja też - SF nie jest moją ulubioną kategorią ale...może kiedyś 😊
    Pozdrawiam serdecznie.

    http://cojaczytuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Za 10zł jeszcze chyba nie kupiłam książki, ale za 14,99zł owszem ;D U mnie w Saturnie jest stoisko z książkami i tam większość jest właśnie po tyle. Większość to kryminały, czyli mój świat. Podejrzewam, że jakieś SF też by się znalazło. Tak naprawdę jak komuś zależy, to zawsze znajdzie coś ciekawego po niskiej cenie ;) Tylko trzeba poszukać.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi i za 2zł kiedyś całkiem znośna lektura się trafiła ;)

      Usuń
  8. Mnie jakoś do tej książki specjalnie nie ciągnie... SF czasami przeczytam, ale nie jestem pewna czy ta pozycja akurat by mi się spodobała. Biorąc pod uwagę to, że w większości to obyczajówka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Powiem szczerze, że za 10 zł to w życiu nie dorwałam żadnej książki. Ilekroć sięgam po jakąś z niższej półki cenowej, trafia mi się tak beznadziejna, że sam opis mnie odstrasza. Chyba nie umiem szukać :v.
    Ten "Wydrążony Człowiek" wydaje się całkiem ciekawy. Może kiedyś sięgnę.
    Ej ja tam czytam wszystkie gatunki :P. Co za różnica czy o miłości, jednorożcach, czy kosmitach. Dobra książka to dobra książka.
    Pozdrawiam,
    Sowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, gatunek robi swoje :) Osobiście mam swoje ulubione, ale sięgnę w sumie po wszystko. Albo inaczej: nie boję się niczego, tylko nie wszystko mnie interesuje na tyle, by to kupić :D Ale SF potrafi przerazić słownictwem i innymi takimi...

      Usuń
  10. Mam dziwną awersję do science-fiction. Ten gatunek kojarzy mi się tylko i wyłącznie z podróżami w kosmosie, choć wiem, że jest to tylko ułamek całości. No i te nieszczęsne dystopie/antyutopie, które też często są zaliczane do sci-fi - czy słusznie, nie wiem ("Igrzyska śmierci", "Starter"). W sumie chętnie sięgnęłabym po sci-fi nieco... bardziej typowe? Nie wiem jak to określić. :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taak to jest też sf, ale o dobrą młodzieżowkę z tego gatunku bardzo trudno.

      Usuń
  11. Ja podchodzę do SF, niczym przysłowiowy "pies do jeża". Lema nie lubię. Ale wypatrzyłam kilka takich smaczków, które mi się spodobały, nawet bardzo.

    "Wydrążony człowiek" może się okazać dla mnie strzałem w dziesiątkę, właśnie przez to, że nie jest typowym SF i pozwala na poznanie stylu Autora. Wówczas można z większym zaufaniem sięgnąć po inne Jego dzieła. Poza tym ta historia przypomina mi jakiś film... który bardzo mi się podobał, ale nie pamiętam niestety tytułu (zawsze mam z tym problem).

    OdpowiedzUsuń
  12. Od zawsze podziwiam osoby, które tak lubią czytać książki :) !

    http://zanett01.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  13. Niestety nie do końca w moim stylu, ale nigdy nie mówię nigdy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Widzisz, a ja się nie boję sci-fi, po prostu go nie lubię :P
    Także nie skuszę się :D
    Hm, też lubię polować na tanie książki, ale zazwyczaj jednak po opisach. Też można trafić na mega książki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, opisy też się sprawdzają, ale akurat w tym przypadku kupiłam ją przez nazwisko :D

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony