czwartek, 13 sierpnia 2015

Młodzieńcze lata z Eragonem

Pisałam już o Potterze. Uznałam więc, czemu nie miałabym poruszyć innych serii, które miały duży wpływ na mnie? A taką niewątpliwie było Dziedzictwo Paoliniego - saga czterech książek opowiadających historię Eragona, który staje się prawdopodobnie ostatnim smoczym jeźdźcem w historii jego świata, Algaesii, i musi zmierzyć się ze ścigającym go tyranem - Galbatorixem. Tak samo, jak w przypadku Pottera, jest to popularna seria, o której wiele osób słyszało, a na dodatek trudno mi ją ocenić zupełnie obiektywnie, dlatego recenzja w tym przypadku nie miałaby większego sensu. Ale o mojej historii z nią zawsze mogę napisać, czyż nie? Ostrzegam jednak, że mogą w tekście wystąpić spoilery.
O Eragonie dowiedziałam się w podstawówce, będąc z klasą na łyżwach. Moja ówczesna przyjaciółka opowiadała mi o czym jest, o tym, że jej brat uwielbia tą serie, że w ogóle jest fajna, że napisał ją piętnastolatek... dlatego też, gdy zobaczyłam ją, będąc z mamą w księgarni, uznałam, że chce ją mieć. Ta zaś spojrzała na mnie nieco krzywo - okazało się, że kiedyś mi ją proponowała, a ja odparowałam, że to przecież zupełnie nie mój typ książki. Nie pamiętałam tego, dalej z resztą nie pamiętam, ale uparłam się, że chce tą książkę z niebieskim smokiem na okładce. No i stało się. Pierwszy tom Dziedzictwa był mój.
Szybko zaczęłam uwielbiać tą serie, chcąc mieć na własność kolejne części. Przy okazji, po raz pierwszy tak mocno udało mi się wejść w ten świat - stworzyłam własną postać, która była częścią niego. Chcecie o niej posłuchać? Och, tak, co to była za istotka! Była córką Brooma i Islanzadii, która w zasadzie jej nie urodziła - dziewczyna powstała dzięki jakiejś niewyjaśnionej działalności magii, powyższa para nigdy bowiem parą nie była. Mieszkała rzecz jasna, ze swoim ojcem, a gdy ten wyruszył w podróż wraz z głównym bohaterem, towarzyszyła im. Było to dla mnie wyjście idealnie: moje alter-ego było królewną, na dodatek jej siostrą była Arya, a bratem Eragon, przy okazji bez pokrewieństwa z Muragh'em, którego uwielbiałam. Idealnie! Wszystko miało zostać w rodzinie. Poza tym, w mojej wersji historii miałam, oczywiście, swojego smoka. Był czarny. I epicki.
Byłam nawet na jednym PBF'ie odbywającym się w Algaesii... ale nie spędziłam tam zbyt wiele czasu.
Długo przed tym, nim wyszła czwarta i ostatnia część sagi, miałam dokładnie obmyślony koniec. Eragon miał zakraść się do samotni Galbatorixa, tak, jak kiedyś zrobił to Broom z dworem Morzana i próbować zniszczyć go od środka. Murtagh miał go rozpoznać i zdradzić mu, że władca prawie odkrył jego prawdziwe imię (Eragona). Przez chwilę mieli współpracować... z tym, że władca w końcu dowiedział się o zajściu... i w chwili, w której prawie pokonywał chłopców, miała wpaść Nausada, Arya i wszystkie możliwe armie. Wielka bitwa, zwycięstwo tych dobrych... i tak... tak to miało wyglądać. Gdy już ostatnia część wyszła, cały szał na serie nieco mi przeszedł, jednak... w dalszym ciągu uważam, że moje zakończenie było ciekawsze od tego, jakie wymyślił Paolini!

Co myślę o serii teraz? Nie mam do niej tak wielkiej nostalgii, jak na przykład do Harry'ego Pottera, ale w dalszym ciągu jest dla mnie w jakiś sposób istotna. Ale i to nie jest przykład najlepszej fantastyki na świecie. Fabuła jest typowa, przewidywalna, świat dość mdły, a Paolini, zamiast z książki na książkę pisać lepiej, cofał się w rozwoju: Eragon był fajny, świeży, dość lekki, mimo i tak nadmiaru opisów. W każdym kolejnym tomie zaś autor chciał pokazać chyba swoją wielkość i talent, wciskając jak najwięcej nieinteresujących szczegółów. Nie powiem, że w całości nie ma fajnych motywów i jak najbardziej, szanuje sagę za popularność, jaką zdobył, ale to po prostu ogrom zmarnowanego potencjału, głównie przez za duże podobieństwo książki do Gwiezdnych Wojen (bo to jest niemal idealna kopia ich, tylko w innym uniwersum) oraz nastoletniego, nieciekawego bohatera, który w jakiś dziwny sposób niemal sam wygrywa z o wiele inteligentniejszym od niego złym.

10 komentarzy:

  1. Dzięki za ostrzeżenie o spoilerach - nie przeczytałam notki, żeby ich uniknąć, bo cały Eragon jeszcze przede mną, jakoś nigdy nie miałam okazji go przeczytać, poniekąd dlatego, że nie ma go u mnie w bibliotece. Chciałam zostawić po sobie ślad :P Następny post z pewnością przeczytam.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Eragona czytałam w młodszych latach i byłam nim naprawdę zachwycona :). Co prawda wtedy dopiero zaczynałam swoją przygodę z książkami i fantastyką, więc może dlatego. Teraz cały czas się dziwię czemu wszyscy tak na tego Paoliniego narzekają, bo ja w tej serii nie widziałam żadnych wad :P. Pewnie teraz jednak inaczej bym ją odebrała, ale niestety nie bardzo mam czas na ponowne jej czytanie :/.
    Co ciekawe, najpierw obejrzałam film, chyba nawet dwa razy i dwa razy pytałam czy będzie jakaś dalsza część, a nigdy nie było xD.
    Potem gdzieś trafiłam, zapewne w bibliotece, na książki i się zaczęło :).
    A ty to normalnie widzę, że prawie już fanfika byś napisała :D!
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Narzekają, bo mają na co. Kiedyś też uwielbiałam i nie rozumiałam, jak można nie lubić, ale no... to dość typowa historia, z dość typowymi bohaterami i niekoniecznie ciekawymi opisami, nic nadzwyczajnego w niej nie ma.
      Film był obrzydliwy. Ten miecz Morzana... o Boże, jakie to było brzydkie.
      A fanfików nie pisałam nigdy i nie mam zamiaru - wolę jednak stworzyć coś swojego i swoje reguły wymyślać, a nie korzystać z tworów innych ;P Oczywiście, fora to coś nieco innego :D

      Usuń
  3. Okay, przyznaję się, nie przeczytałam ani zdania po ostrzeżeniu o spoilerach. Nie czytałam Eragona nigdy, ale słyszałam dużo pozytywnych opinii, hm... może czas się przełamać c:
    monomentume.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm.... moja opinia jest w ostatnim akapicie i wydaje mi się, że spoilerów raczej nie zawiera, a treści samej notki osoba, która nie czytała mogłaby po prostu nie zrozumieć :)

      Usuń
    2. No to jesteś pierwszą znaną mi osobą, która ma taką opinię, no i teraz już nie mam ochoty jej przeczytać, ech :')

      Usuń
  4. Mi tam się Eragon podobał ^^ Teraz może miałabym inne zdanie, ale wszystko przeczytałam w podstawówce i miło pamiętam ten cykl :) Taaak, Murtagh ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też go miło wspominam, tylko... z perspektywy czasu widzę, że to idealna historia nie jest ;P

      Usuń
  5. Ja nie czytałam jeszcze tej książki. Napewno ma ją moja przyjaciółka, pokazywała mi ją kiedyś, kilka lat temu kiedy to jej starszy brat dostał ją na urodziny i oddał jej (nie czyta książek). Chyba w roku szkolnym pożyczę od niej tą książkę :)
    http://oursimagination.blogspot.com
    http://zalogamp.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sięgnąć warto, bo to popularne jednak... głupio nie znać :D

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony