Święta to czas szczególny także dla mieszkańców
magicznej części świata. W tym niezwykłym czasie nie łatwo jednak być Namiestniczką,
która pilnuje porządku w Thornie, czy być organizatorką wielkiego zlotu
rodzinnego dla familii składającej się z niezwykle charakternych kobiet. Dora,
Nikita, Witkacy, Karma i inni znani z innych książek bohaterowie przybywają
ponownie z nowymi, tym razem świątecznymi, przygodami.
Tytuł: Dynia
i jemioła
Autor: Aneta
Jadowska
Liczba
stron: 407
Gatunek: opowiadania
urban fantasy
Wydanie: SQN,
Kraków 2018
|
Do
tej pory nie miałam do czynienia z książkami napisanymi specjalnie z myślą o
świętach, a o fantastyce tego pokroju chyba nawet nigdy nie słyszałam. Dlatego „Dynia
i jemioła” Anety Jadowskiej wydała mi się ciekawym tytułem od kiedy tylko o nim
usłyszałam. Gdy książka wpadła mi w ręce byłam absolutnie zachwycona tym, jak
wygląda: twarda oprawa i masa ilustracji sprawia, że to tytuł, który po prostu
przyjemnie jest mieć w ręce. Czy jednak treść dorównuje warstwie zewnętrznej
książki i faktycznie nadaje się na prezent?
Muszę
przyznać, że odpowiedź brzmi: tak. „Dynia i jemioła” to taka książka, jakiej
można było się spodziewać: przyjemna, lekka w odbiorze i bardzo ciepła. A jeśli
do tego dodamy znanych i raczej lubianych bohaterów to okazuje się, że
dostaliśmy po prostu bardzo sympatyczny zbiór opowiadań.
Bo
owszem, tym razem autorka zaserwowała nam dziesięć krótkich tekstów, z których
każdy traktuje o innej sytuacji z życia bohaterów. Czasem to jakaś drobna,
nieco bardziej obyczajowa historia. Innym razem dostajemy krótki kryminał, albo
polowanie na potwory, czy nawet… parodię „50 twarzy Grey’a”. A to wszystko w
klimacie świecącej się lampy z dyni oraz obwieszonej światełkami choinki.
Nie
są to może wprawdzie teksty, które zapadną szczególnie głęboko w pamięć, chyba
że w którymś momencie po prostu mocno rozbawią czytelnika (co jest w przypadku
tego zbioru całkiem możliwe) i nie mogę tu mówić o absolutnie wybitnych
dziełach, ale na pewno są po prostu warte poznania, szczególnie jeśli zna się świat
wykreowany przez Jadowską. Przyznam, że nie znam wszystkich książek autorki,
przez co osobiście potrafiłam się czasami zgubić, ale jednocześnie to na tyle proste
historie, że prędzej czy później powinien się w nich odnaleźć.
Jeśli
mogłabym coś zarzucić temu zbiorkowi to bardzo „jednolity” ton oraz brak informacji
na początku tekstów o kim teraz słuchamy. To znaczy dopóki nie zostało wspominane
imię bohatera (a to pojawiało się czasem dość późno), albo ten nie zrobił
czegoś charakterystycznego dla siebie (Dora rozpuszcza rude włosy, Nikita kogoś
zabija itd.) potrafiłam nie mieć pojęcia o kim teraz czytam, co po prostu
potrafiło mnie delikatnie irytować.
Poza
tym muszę przyznać, że w tej książce Jadowskiej świetnie wychodzą rozpoczęcia i
zakończenia opowiadań: to takie teksty, które często po prostu aż chce się
zacytować, przez co jeśli znajdują się na początku od razu przykuwają uwagę i
sprawiają, że aż chce się czytać tekst dalej, by zrozumieć o co chodzi.
Nachodzi
mnie też drobna refleksja dotycząca samych ilustracji. Książkę ozdobiła
Magdalena Babińska, stała współpracowniczka Jadowskiej. I o ile obrazki wewnątrz
książki są naprawdę bardzo przyjemne dla oka to mam wrażenie, że w kolorowych,
okładkowych ilustracjach czasami coś nie do końca „gra” z twarzą postaci. Miałam
takie wrażenie przy okazji „Akuszera bogów”, mam i tutaj: Dora i Malina
wyglądają świetnie, ale w przypadku Nikity po prostu coś mi nie pasuje. Co? Jako,
że nie jestem rysownikiem – nie potrafię tego określić (ale jeśli jest na sali
ktoś, kto się zna i wie o co może mi chodzić: niech się do mnie zgłosi!).
Podsumowując,
„Dynia i jemioła” to udany zbiór opowiadań. Niezbyt ambitnych, ale bardzo
przyjemnych i radosnych, o ciepłym, sympatycznym klimacie. Na pewno świetnie
sprawdzi się jako prezent – czy to dla bliskiej osoby, czy to dla siebie
samego.
*
* *
Moja
rodzina jest jak trufle. Rzadka, bezcenna i w dobrym stylu, ale w nadmiarze
potrafi zabić smak nawet najbardziej wykwintnej potrawy. I ma zaskakująco wiele
wspólnego ze świniami.
Fragment
„Dyni i jemioły” Anety Jadowskiej
Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytałabym ją dla samych obrazków :D Nie wiem dlaczego, ale książki z obrazkami są jakieś fajniejsze w odbiorze ;)
OdpowiedzUsuńTakie świąteczne czytadełko, ale takie książki są jak najbardziej potrzebne :)) Chętnie sięgnę!
OdpowiedzUsuńkasikowykurz
Nie tak do końca świąteczne czytadełko - to historie, które rozwijają uniwersum Jadowskiej. :D
UsuńMam tę książkę na półce i chcę ją już przeczytać :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, nie łapię popularności Jadowskiej, jakoś mnie nie ciągnie do jej książek. Ale ten pomysł na opowiadania, jest na tyle ciekawy, że zastanowię się, czy nie dać jej szansy...
OdpowiedzUsuńJadowska to trochę taki żeński Ćwiek - jest lekko, czasem niekoniecznie umiejętnie, ale zwykle przyjemnie. Zwykle, bo ma dziwne wpadki, jej pisanie jest dość nierówne. Ale przy tym zawsze pisze lekko, a przez to, że skupia się na mocnych postaciach kobiecych to sporo blogerek jest nią zainteresowanych choćby z tego powodu.
UsuńPewnie te blogerki za mało znają Marion Zimmer Bradley, Mercedes Lackey, czy Andre Norton :P. Tak mi się właśnie zdawało, że trochę taki Ćwiek, a od jakiegoś czasu, już go tak nie łapię. Tym niemniej, może spróbuję w końcu. Coś byś polecała szczególnie z twórczości tej pani?
UsuńW sumie trudno mi polecać, bo wiele z jej książek nie znam. "Złodziej dusz" to całkiem sympatyczny debiut, ale czuć, że t jej pierwsza książka (niby kryminał, ale bohaterka non stop myśli o spaniu z innymi bohaterami). "Trup na plaży" to bardzo miły, lekki i obyczajowy kryminał, ale stworzony typowo pod kobiety (moim zdaniem). Cykl o Nikicie jest bardzo nierówny - tom pierwszy średni, drugi niebywale wkurzajacy (Nikita to nie jest sympatyczna postać), a trzeci jest po prosty OK (ale pozostawia ten niemiły niedosyt). Powyższe opowiadania wypadają na tle pozostałych książek z uniwersum Jadowekiej ("Trup" to nie fantastyka), najrówniej i nawet Nikita nie irytuje, ale głupio zaczynać od tych tekstów. Niby się znajdziesz, ale Jadowska potrafi zakładać, że Ty już to wiesz z poprzednich tomów (miałam to samo w przypadku serii o Nikicie - przy opowiadaniach będzie to samo pewnie jeśli nie znasz bohaterów).
UsuńPrzepraszam, jeśli jest chaotycznie - pisze z poziomu komórki.
Pomyślę zapewne w takim razie o cyklu o Nikicie, wkurzających postaci już nieco spotkałem, więc może nie będzie tak źle :P.
UsuńDzięki, nie ma problemu. I tak podziwiam, że zawsze tak szybko odpowiadasz na komentarze
Ja po prostu pracuje przed komputerem, więc jeśli tylko "mi się chce" to po prostu odpisuje. ;P
UsuńZgadzam się z Tobą- warstwa wewnętrzna dorównuje warstwie zewnętrznej. Opowiadania czyta się lekko i przyjemnie. Czasami też irytowało mnie to, że nie wiedziałem o kim czytam, ale całość oceniam pozytywnie.
OdpowiedzUsuń