sobota, 26 września 2015

Czemu Potter to słaba fantastyka?

O moim podejściu do Harry'ego Pottera opowiadałam Wam już w tym poście. Na początek więc radzę zapoznać się z jego treścią, by ktoś mi nie zarzucił, że bezpodstawnie Rowling hejtuje, mimo, że to wcale moim zamiarem nie jest.  Już tam wspominałam, że nie uważam tej serii za dobrą fantastykę, a dziś mam zamiar wyjaśnić Wam dlaczego.

Gdzie mana?
www.esty.com
Zaklęcia, chcąc nie chcąc, muszą pochłaniać jakąś część energii osoby, która je rzuca. Czy to będzie energia fizyczna, jak na przykład w Eragonie Paoliniego, czy będzie to po prostu mana żywcem wyjęta z gry - jak na przykład w jednym z anime, Fate / Zero. Nie ważne jaka energia, nie ważne skąd, ale musi być. Bo muszą być limity w wielkości czarodziejów. Bo trzeba jakoś rozróżnić, który mocy ma więcej, który mniej...
A niestety, w Potterze o niczym takim mowy nie było.
To znaczy, jasne, uczniowie męczyli się podczas nauki zaklęć, ale generalnie, jak ktoś już potrafił je rzucać, to strzelał z różdżki jak z pistoletu - tak długo, aż się zmęczył fizycznie przez bieganie i krzyczenie, same czary zdawały się kosztować jedynie odrobinkę skupienia. I gdzie tu limity? Gdzie potężni czarodzieje, skoro każdy w zasadzie może czarować tyle samo, jeśli tylko będzie umiał się odpowiednio skupić? No.. właśnie. Nie ma...


Zaklęcia
W świecie wykreowanym przez panią Rowling władać magią można tylko na dwa sposoby: za pomocą eliksirów, które w gruncie rzeczy i mugol będzie wstanie stworzyć, jeśli tylko dostarczymy mu składników oraz za pomocą zaklęć. Zaklęć, czyli słownego wypowiedzenia słowa i machnięcia różdżką. I choć tu już nie mogę się czepić tego tak bardzo, jak samej many, to jednak... w dalszym ciągu uważam to za coś, co prawdziwej magii uwłacza. Czemu? Bo ona powinna być potężna! Powinna być wszędzie, powinna wybuchać, powinna być nieokiełznana! A w Potterze? Masz różdżkę, to czarujesz, nie masz, to nie. Co z tego, że dzieci potrafią bez niej się posłużyć... dorosły czarodziej już musi trzymać w ręce patyczek, by czarować... Czy to nie głupota? I wracając do najlepszego czarodzieja na świecie - w świecie Pottera zdaje się to być ten, który nauczy się największej ilości zaklęć na pamięć... bo może najwięcej zdziałać.
www.saduluhouse.com
Poza tym, druga rzecz, która tu rzuca się w oczy to sam fakt tworzenia zaklęć. Czemu to konkretne słowo ma nakierować odpowiednio energie? Czemu to ma być konkretny ruch różdżką? Rowling tego nie wyjaśnia, a jednocześnie sprawia, że Hermiona w IV części, jeszcze uczennica, jest w stanie takowe stworzyć... czyli aż tak trudne to nie jest... a czarodzieje cały czas trzymają się tylko tych wymyślonych przez innych.
Na koniec, trzecia kwestia, podsumowująca dwie poprzednie. Mianowicie, zaklęcia zakazane. Nie dość, że mamy je tylko w ilości trzech, to jeszcze jakoś specjalnie niezwykłe nie są. W ogóle, zakazane zaklęcia... w świecie magii? Przepraszam, ale nie... to tak nie powinno działać. Rozumiem, gdyby to była cała grupa wiedzy, do której nie powinno się mieć dostępu. Ale trzy zaklęcia? Z czego dwa są bardzo proste, jeśli o mechanikę chodzi? No moi drodzy, przepraszam, ale jak tylko jeden czar może zadawać ból, tylko jeden zabijać, tylko jeden przejmować kontrolę nad umysłem, szczególnie, gdy tak łatwo stworzyć nowe? Na dodatek nawet nie wyglądają epicko - zabicie to promień zielonego światełka... na prawdę...? To podoba się wszystkim tak bardzo, że uznają Pottera za geniusz?


Genetyka, ilość i ukrywanie się - czyli niedopatrzenia Rowling
Czarodzieje w Potterze ukrywają się przed mugolami, czyż nie? Tylko pytanie brzmi - czemu? Bo czarodziei jest zbyt mało, by poradzili sobie z ludźmi? Bo będą wykorzystani? To chyba były argumenty, jeśli pamięć mnie nie myli, które dawała nam Rowling. Szkoda tylko, że przynajmniej dla mnie, są one zupełnie nielogiczne.
Czemu? Znacie jakiekolwiek epickie fantasy, w którym czarodzieje byliby wykorzystywani mimo mocy większej od zwykłych śmiertelników? Nie! Ten, kto może mieć więcej, więcej sobie po prostu weźmie. Czarodzieje Rowling tego nie robią, co nijak ma się do ludzkiej psychologii.
www.be-street.com
Przy okazji, jeśli policzymy ilość czarodziejów, można się nieco przerazić. Czytając, przynajmniej ja miałam wrażenie, że na całą Angilię/UK mamy jedną szkołę magii - co jest o tyle sensowne, że przecież w VII części czytamy o tym, że chodzenie do Hogwartu jest obowiązkowe. Ale... przecież jeden rocznik to zaledwie 40 osób (5 chłopców i 5 dziewczyn na dom - 4 domy), czyli cała szkoła to zaledwie 280 uczniów, co da nam ledwie 2 800 czarodziei na przestrzeni 70 lat (w samej Anglii to 53 mln ludzi). Czy to nie trochę za mało, biorąc pod uwagę rozmach Ministerstwa Magii oraz fakt, że czarodziej dość łatwo na drugiego wpadał, chodząc po ulicy...?
I genetyka tu zawodzi. Czemu? Bo czarodziej z czarodziejem zawsze będzie miał potomka czarodzieja (lub charłaka, ale jednak mugol to nie jest). Czarodziej z mugolem również będzie miał potomka czarodzieja (tak przypuszczam, Rowling chyba nigdy się nad tym nie zatrzymywała), a mugol z mugolem też czasem może mieć potomka czarodzieja. Z tego by wynikało, że ten czarodziejski gen jest silniejszy od standardowego... czemu wiec jest ich tylko 2 800?


Magiczne stworzenia
pl.harrypotter.wikia.com
Zwierzęta przedstawione w świecie Rowling są ciekawe i nie raz bardzo kreatywne, tylko... w jaki sposób wiedzą o nich tylko czarodzieje? Na przykład takie gryfy. Nie mają nadzwyczajnych talentów, poza byciem gryfem, rzecz jasna. Czemu więc mugole nie maja pojęcia o ich istnieniu? Czarodzieje trzymają te wszystkie gatunki na osobności od setek lat, czy jak? Najwyraźniej... mimo, że to nie ma najmniejszego sensu.
Pomijam już, że olbrzymy po prostu żyją sobie w lesie... i w jaki sposób niby żaden zwykły człowiek na takowego nie wpadł?
Rozumiem ukryte stworzenia, które po prostu są magiczne - takie jak skrzaty - o których zwykli ludzie nie mają pojęcia. Ale wspomniany już przeze mnie gryf to po prostu rasa fantasy, a nie nadnaturalny stwór...


Podejrzewam, że znalazłabym jeszcze wiele niedomówień, ale wydaje mi się, że tyle na jeden post wystarczy. I na koniec, tych, których (może) nieco oświeciłam w kwestii Pottera pocieszę: różdżki na szczęście mają dobrą wielkość. To pani Rowling zdecydowanie się udało!

3 komentarze:

  1. Pamiętam jak oglądałam którąś część "Insygniów Śmierci" i była tam taka scena, jak Harry, Ron i Hermiona musieli uciec z wesela i teleportowali się na jedną z ulic Londynu. Wylądowali nagle na samym środku jezdni i cudem uciekli przed autobusem. Moje pytanie brzmi: czy nikogo nie dziwił widok pojawiającej się znikąd trójki ludzi? Przecież tam było pełno mugoli i nikt tego nie zauważył?
    Pozdrawiam
    http://mylittlebigreviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie twierdziłam, że seria Rowling jest idealna w każdym calu. Ma pewne niedociągnięcia i jeśli by zebrać wszystkie, nawet najmniejsze usterki razem, to byłoby ich całkiem sporo. Zgadzam się z Tobą zwłaszcza w podpunkcie dotyczącym ukrywania się czarodziejów przed mugolami. Jest jednak faktem, że bez względu na to, co słyszę na temat tego cyklu, a słyszałam już mnóstwo krytyki, nadal ją uwielbiam. Po prostu. Dla mnie to i tak małe mistrzostwo zawarte w siedmiu tomach, a wyobraźnia i kreatywność Rowling bardzo mnie inspirują. Ten sentyment zostanie mi już chyba zawsze, taka moja przypadłość :P Ale nie mam nic przeciwko krytyce, bo przecież wszyscy mamy do tego prawo.
    Pozdrawiam,
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. W końcu znalazł się ktoś, kto głośno krytykuje tę serią. Zgadzam się z Tobą w prawie stu procentach. Jeśli chodzi o czarodziejów i ich potomków, to niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Potomkiem dwóch czarodziejów jak najbardziej może być człowiek, pod warunkiem, że w przodkiem (nawet bardzo odległym) jednego z czarodziejów był człowiek. Zdarzałoby się to niezmiernie rzadko, ale teoretycznie byłoby to możliwe. Co do potomków czarodzieja i człowieka, to o ile się nie mylę istnieje 50% szansa na to, że będą oni ludźmi.
    Pozdrawiam, Lunatyczka

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony