niedziela, 14 sierpnia 2016

Niedokończone Opowieści: Dla znawców tematu

źródło
Miałam sięgnąć znów po Sillmarilion, później po Hobbita i Władcę, a dopiero potem nadrabiać inne dzieła Tolkiena... Jak zwykle, wyszło inaczej. Czemu? Bo uznałam, że będę mądra, a Niedokończone Opowieści stały w bibliotece na wierzchu.

Tytuł: Niedokończone Opowieści
Autor: J. R. R. Tolkien
Liczba stron: 608
Gatunek: zbiór opowiadań high fantasy

Po śmierci swojego ojca, Christopher Tolkien zebrał jego niedokończone jeszcze prace i ułożył je w Niedokończone opowieści - zbiór opowiadań z trzech er Śródziemia, przybliżające historie mniej, lub bardziej znanych postaci.

J. R. R. Tolkien ma niezwykłego syna. Naprawdę, to cudowne, że komukolwiek chciało się studiować dogłębnie wymyślony świat, a później grzebać w pozostawionych notatkach i składać z tego książkę. Zdaje sobie sprawę z tego, że to zapewniło Christopherowi Tolkienowi profity, jednak i tak... Fani tego autora mogą być na prawdę temu człowiekowi wdzięczni, bo chyba każdy chciałby zobaczyć jak najwięcej z dzieł swoich autorytetów, nawet, jeśli nie zostały dokończone. 
Tyle że... jak się ma to do Niedokończonych Opowieści? A no tak, że nie jest to pozycja dla każdego. Co to, to nie. Uważasz, że Tolkien jest w sumie spoko, filmy były fajne, książka dała radę, świat kolorowy i w sumie tyle? To nie próbuj sięgać po tą pozycje. Niedokończone Opowieści to książka dla tych, którzy znają w miarę dokładnie świat Władcy Pierścieni, można powiedzieć: mają fioła na jego punkcie, i ciągle czują niedosyt, mimo, że mają za sobą sporą część twórczości tego autora. 
Niedokończone Opowieści to właściwie praca dwóch osób. Ojca, który spisał ich bazę, oraz syna, który nie tylko zebrał to w całość, ale także obdarzył dość obszernym komentarzem i bardzo obszernymi przypisami. Historie wewnątrz pozycji są mniej, lub bardziej dokończone i sięgając po tą książkę trzeba się z tym liczyć.
Kto czytał choć jedną pozycje Tolkiena ten wie, że autor ten ma niezwykły, ale dość surowy styl. Większość historii, które znalazłam w tych opowieściach jest pisana w sposób niemalże biblijny. Treści są patetyczne, opisujące często bardziej lore i rody, z których pochodzą postacie niż same wydarzenia i akcje. Wszystko owszem, jest w tym piękne, ale do tego stylu trzeba przywyknąć, wbić się w niego i przede wszystkim mieć do niego cierpliwość. Niedokończone Opowieści to nie czytadło, przez które przeleci się w ciągu chwili, bez myślenia jak przez sporą część lekkich pozycji.
Jak pisałam wcześniej, aby w pełni zrozumieć i pojąć tą książkę należy znać inne pozycje autora. Ja czytałam je dość dawno i niezbyt dokładnie, dlatego... cóż, kilkukrotnie prawie się poddawałam, zwłaszcza, że historie potrafią się urywać w różnych momentach, później zaś dokańcza je syn autora, podając tyle informacji, ile zdołał znaleźć, lub sam wiedział.
Nie wiem czemu, ale ze wszystkich przeczytanych przeze mnie treści najbardziej spodobał mi się... opis Numenoru. Chyba po prostu przy stosunkowo słabej znajomości świata przedstawionego tekst, w którym właściwie wszystko było nowością, nie było nadmiaru imion, miejsc i wydarzeń których po prostu nie znam pozwolił mi na chwilę odpocząć od tego nadmiaru danych i dał motywację, by dotrwać do końca.
Tolkien niewątpliwie tworzył literaturę piękną. Mimo, że sporo treści w Niedokończonych Opowieściach to tylko szkice ich charakter jest naprawdę unikatowy. Jak jednak pisałam wcześniej, to pozycja przeznaczona właściwie tylko dla wielkich fanów autora, którzy zbierają wiedzę o Śródziemiu zewsząd. Inni oczywiście, mogą po tą pozycje sięgnąć, jednak im mniejsza znajomość lore, tym bardziej męcząca ta książka może się okazać - dlatego jeśli ktokolwiek chce po nią sięgnąć, najpierw powinien zapoznać się przynajmniej z głównymi pozycjami tegoż autora.

źródło

7 komentarzy:

  1. Ja na pewno przeczytam ten tytuł i jeszcze raz sięgnę do Hobbita i Władcy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli że niedokończone opowieści nie są dla mnie... Tolkiena szanuję, czytałam, ale nie do końca polubiłam. Za stworzenie Śródziemia należy mu się pomnik, bo ten świat jest niesamowity. Za historię również, tylko że... na litość boską, kto ogłusza Bilbo w czasie ostatecznej walki, i pomija jej opis?! Myślałam, że mnie coś trafi. Dlatego też Tolkiena nie do końca lubię.. właściwie ledwo lubię.
    Pozdrawiam,
    Q.
    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dla mnie książka, tego autora czytałam tylko 'Hobbit' i owszem był ciekawy ale męczyłam się czytając, to chyba była najgorsza lektura.. Fantastyka nie jest dla mnie

    Blog o książkach

    OdpowiedzUsuń
  4. Raczej książka nie dla mnie, bo nie znam wcześniejszych powieści tego autora. Ale może kiedyś się z nimi zapoznam... ;)
    Pozdrawiam. ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze bardzo mnie ciekawiło na jakim poziomie jest ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety ja i pióro Tolkiena się nie lubimy :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi wystarczył Hobbit i Władca, ale ogółem tak, jak i ty - podziwiam syna autora. Bo ja sama wiem, że w moich notatkach to nikt by się nie odnalazł :D

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony