środa, 28 września 2016

Triduum Strachów: Wizyta (2015)


Witajcie :) Dziś przychodzę do Was z pierwszym z trzech filmów, które poznacie w ciągu dwóch następnych dni :) Ale najpierw - o co chodzi z tytułem? Mianowicie, wpadłam na pomysł, by stworzyć małą serię dotyczącą filmów właśnie. Jeśli zdarzy mi się obejrzeć jakieś filmy, lub seriale podobne do siebie z jakiegoś względu (tematyki, czy gatunku) w ilości trzech i będę miała ochotę napisać o nich opinię - zrobię to, tworząc mały maraton. Co Wy na to? Swoje opinie zostawcie pod postem, a ja zapraszam Was do pierwszego posta z serii. Na pierwszy ogień idą - jak już mogliście się domyślić - horrory. 



Wizyta na pierwszy rzut oka nie mówi kompletnie nic. Na plakacie dom, na który rzucony jest cień. Może trochę niepokojący, ale czy straszny? Nie był też specjalnie promowany przez producentów, więc niewielu o nim słyszało... O czym więc opowiada ten obraz i jaki jest...?

Wizyta (2015)
The Visit
horror, czarna komedia
reż. M. Night Shyamalan
Film opowiada o rodzeństwie: starszej dziewczynce o imieniu Becca oraz o młodszym Taylorze. Ich mama postanawia wysłać ich na tydzień do dziadków, których nigdy nie widzieli z powodu waśni rodzinnych. Ci postanawiają więc wybadać, dlaczego ich mama nie rozmawia z dziadkami oraz nagrać dla niej film dokumentalny z tej wycieczki.

Horror praktycznie w całości nagrywany jest z ręki, w formie vloga.  Zaczyna się bardzo niewinnie. Ot, dzieci jadą do dziadków, młody się wygłupia... Dopiero dłuższą chwilę po rozpoczęciu filmu coś w tej sielance zaczyna się psuć, bądź co bądź, nie jest to jednak najstraszniejszy film we wszechświecie. Owszem, intryguje swoją formą, ma ciekawy zwrot akcji, a Taylor jest po prostu świetnym dzieciakiem ale to, co miało być straszne wyszło częściej po prostu śmiesznie :)
Fabuła - w gruncie rzeczy bardzo prosta - jest zrealizowana przyzwoicie. Ciekawi i zapewnia ciekawe zwroty akcji, ale przy tym nie przytłacza. Mamy mało postaci i konkretne relacje oraz wydarzenia związane z nimi. Tu właściwie nie ma niewiadomych. Całość wprawdzie może być przez to nieco przewidywalna, ale jakoś szczególnie nie przeszkadzało mi to w oglądaniu.

Wizyta ma miły klimat. Tajemnica, którą skrywa rodzina intryguje, a rodzeństwo sprawia, że na sercu robi się ciepło. Nie jest to też straszak, który na siłę chce nas przestraszyć. Przeciwnie, potrafi umyślnie i całkiem skutecznie rozbawić widza, lub poprawić mu nastrój. Zapewnia też nieco dreszczyku. Jeśli więc tylko szukacie filmu, który może nie jest ani dziełem sztuki filmowej, ani genialnym horrorem, ale zapewni oglądającym trochę emocji - to śmiało po niego sięgajcie. Ostrzegam jednak, że film sam w sobie jest bardzo specyficzny i dlatego nie każdemu może przypaść do gustu.

8 komentarzy:

  1. Kompletnie nie moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam Wizytę z 5 razy już. Na początku było to trochę schizujące dla mnie ale potem juz przywykłam. Uwielbiam horrory. Ciekawa jestem co będzie w następnym poście *__* Zostawiam obserwację i do zobaczenia !:)
    Tak Po Prostu BLOG

    OdpowiedzUsuń
  3. Wydaje się całkiem ciekawy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Taki pomysł z serią to świetny pomysł a co di filmu to nie oglądałam ale chętnie to zmienię ale oczywiście w towarzystwie innych osób i rano :D nawet jeśli film słaby to wolę w dzień :)
    Zapraszam do siebie na nowy post :)
    Blog o książkach KLIK

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ostatnio niestety, cierpię na brak godzin w dobie, więc nie ma szans, żebym obejrzała coś dłuższego niż 20 minut.

    Z kolei sam pomysł cykl - super! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny pomysł na posty. ;)
    Tego nigdy nie oglądałam, ale lubię takie "specyficzne" klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  7. Horrory zdecydowanie nie są dla mnie...
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony