Oculum Mundi to świat, w którym ludzie
traktują inne rasy z pogardą i w którym nie brakuje zakulisowych, politycznych
rozgrywek. Pięć opowiadań wiedzie do jednego, wspólnego celu.
Tytuł: Srebrny
kruk
Autor: Michał
J. Sobociński
Liczba
stron: 315
Gatunek: fantasy
Wydanie: Abyssos,
Nowa Sól 2018
|
Gdy
„Srebrny kruk” do mnie trafił nie znalazłam w sieci żadnej, konkretnej opinii
na jego temat. Dlatego ten wydany w maju debiut Sobocińskiego wzięłam na
warsztat zupełnie na poważnie: w końcu ktoś powinien ten tytuł poważnie ocenić.
Jednocześnie podchodziłam do książki ze sporą dawką pozytywnego nastawienia: w
końcu to fantasy, jak najbardziej „mój” klimat. Nawet, jeśli nie będzie
idealnie, nie powinno być źle, zwłaszcza, że autor napisał tekst także do
drugiego tomu wtedy jeszcze nie wydanych „Fantazmatów”.
Szybko
dotarło do mnie jednak, jak bardzo się myliłam.
Mimo
absolutnie najszczerszych chęci; powolnego i dokładnego czytania oraz
pozytywnego nastawienia spotkanie ze „Srebrnym krukiem” skończyło się dla mnie
po prostu źle. To jedna z tych książek, którą czytałam, aby po odłożeniu nie
mieć pojęcia, o czym był tekst; która wydawała się być absolutnie o niczym,
mimo bardzo mocnej stylizacji językowej (o której za chwilę). Do teraz
zastanawiam się, o co w tej fabule w ogóle chodziło, a przecież jestem raczej
człowiekiem oczytanym; nawet „Lód” Dukaja przecież był O CZYMŚ mimo że jak na
razie przerwałam go po trzystu stronach (wrócę, na pewno!) – to książka trudna,
ale główna linia fabularna jest jednak zrozumiała. „Srebrnego kruka” zdaje się
to nie dotyczyć.
Co
właściwie dostajemy? Pięć opowiadań, które – jak wspomniałam wyżej – wydają się
być w moich oczach absolutnie o niczym. Mamy jakieś morderstwa, mamy pociągającego
za sznurki profesora o trudnym i dziwnym imieniu, mamy niby intrygi, spotkania
władz… ale te teksty zdają się do niczego nie prowadzić. Ponadto często miałam
wrażenie, że autor, próbując „stylizować” język na średniowieczny, wciskał do
tekstu wszystkie znane mu trudne słówka, co wcale nie ułatwiało czytania, ani
nie dodawało klimatu treści. Zwłaszcza, że taki „mityng” (który też w tych
opowiadaniach się znalazł) nijak ma się do tekstów fantasy tego typu.
Zauważyłam
też, że dialogi to często szczególnie irytująca sieczka mieszaniny dziwnych
słów – często trudno wyciągnąć z nich cokolwiek. A opisy? Często przydługie i nudne,
zwłaszcza, gdy czytelnik ma w sumie gdzieś bohaterów i absolutnie się nimi nie
interesuje; tak samo z resztą, jak światem przedstawionym. Bo przecież elfów i
krasnoludów, którzy są źle traktowani mieliśmy już w popkulturze od groma. „Srebrny
kruk” pod tym względem wydaje się być absolutną kalką wielu innych historii.
Jeśli
miałabym podać jakikolwiek pozytyw to byłoby to na pewno wydanie. Z tego co
rozumiem wydawnictwo Abyssos to grupa znajomych pisarzy, którzy wzajemnie
wydają swoje dzieła (jak widać, to niekoniecznie dobru pomysł). Wyraźnie widzę,
że w „Srebrnego kruka” zostało włożone sporo pracy. Być może sama korekta do
najlepszych nie należy, ale wewnątrz książki możemy znaleźć naprawdę przyjemne dla
oka ilustracje, a okładka też nie należy do najgorszych. Sama grafika na niej
jest naprawdę klimatyczna; brakuje jej jedynie odrobiny podrasowania pod
względem układu tekstu i czcionki.
Co
tu dużo mówić – jestem na „nie”. Chciałabym, aby było inaczej, ale po prostu
czuje się niezwykle tym tytułem wymęczona. Nie obchodził mnie, czytałam go
prawie tydzień (a moją normą są 2-3 dni na książkę) i jeszcze na dodatek mam
wrażenie, że nie dostałam nic w zamian za poświęcony czas. Niemniej, bardzo
chętnie porównam swoją opinię z innymi. Może faktycznie Sobociński to geniusz większy
od Dukaja, Wattsa czy Lema, tylko po prostu jestem zbyt głupia i zbyt mało
oczytana, by to zrozumieć? Chciałabym w to wierzyć.
*
* *
–
Nonsens, mości książę. Zaaranżowany przez księżną mityng ma na celu
wysondowanie potencjałów oraz stanowisk w hipotetycznej sytuacji wewnętrznej
naszego państwa – profesor odgarnął z twarzy szare włosy. – Dokonujemy tu analizy
geopolitycznej poprzez studium domniemanych przypadków.
–
Próżna naukowa gadanina – skwitował margrabia, maczając figę w słodkiej zalewie
z maku.
Fragment
„Srebrnego kruka” Michała J. Sobocińskiego
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwo Abyssos!
Zdecydowanie nie dla mnie. Ja tak miałam z Tancerzami Burzy, że nie do końca wiedziałam, o czym ta książka jest, ale wrażenia miałam dobre. Plus nie znoszę zbiorów opowiadań ;c
OdpowiedzUsuńkasikowykurz.blogspot.com
Oj to zdecydowanie nie jest książka dla mnie. Już myślałam, że będzie to kolejne ciekawe fantasy! Nie lubię jednak nie wiedzieć o czym czytam, muszę mieć wyraźny zarys fabuły, inaczej się męczę :/
OdpowiedzUsuńNo nie zachęciła mnie recenzja do sięgnięcia po tą pozycję. Dobrze, że na półce czeka jeszcze na przeczytanie ze 40 innych :P
OdpowiedzUsuńhttp://gesiepioroo.blogspot.com/
Dopisałam do listy :)
OdpowiedzUsuńhttp://whothatgirl.blogspot.com
Tylko... po co? To kiepska rzecz, serio.
UsuńBędę się trzymać z dala ;) Jeśli dla Ciebie ta książka nic nie wniosła, to dla mnie tym bardziej. A tytuł i okładka takie ładne... No cóż, i tak o tej książce chyba nigdy wcześniej nie słyszałam.
OdpowiedzUsuńBo to naprawdę mały wydawca, nic dziwnego.
UsuńSzkoda, że masz takie wrażenia po przeczytaniu, ale bywa i tak niestety.
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. ;**
P.
Cóż, pan Sobociński dopiero zaczyna. Może stworzy coś jeszcze, co nie będzie takim gniotem. Pierwsze powieści Lema też nieraz zostawiają sporo do życzenia. Życzę mu dobrze, chociaż poważnie się zastanowię, zanim po to sięgnę
OdpowiedzUsuńNie życzę my źle, ale chyba musiałby trafić na porządnego redaktora, który go po prostu nauczy dobrej pracy z tekstem.
UsuńOby poszło, dobrego polskiego fantasy czasem brakuje. Może się facet wyrobi
UsuńW poprzednim miesiącu przeczytałem "Srebrnego Kruka" i tak jak Ty nie wiedziałem co właściwie czytałem. To książka dla nieco innego odbiorcy niż ja.
OdpowiedzUsuń