niedziela, 20 maja 2018

Całe miasto o tym mówi: opowieść o Elmwood Springs

1889 roku. Lordor Nordsom, szwedzki imigrant, zakłada osadę w Missouri. Losy miasteczka toczą się spokojnym, radosnym rytmem. Jednocześnie na Spokojnych Łąkach, pobliskim cmentarzu, jest tym głośniej, im więcej mija lat.

  
Tytuł: Całe miasto o tym mówi
Tytuł serii: Elmwood Springs
Numer tomu: 4
Autor: Fannie Flagg
Tłumaczenie: Dorota Dziewońska
Liczba stron: 460
Gatunek: powieść współczesna
Wydanie: Literackie, Kraków 2018
Uwaga: książka nie została wydana w Polsce jako część cyklu. 
Sięgając po „Całe miasto o tym mówi” nie wiedzieć czemu, byłam przekonana, że sięgam po jakiś… małomiasteczkowy kryminał. Naprawdę: święcie w to wierzyłam, choć absolutnie nie wiem, skąd mi się to wzięło. W końcu opis książki, występujący z tyłu okładki naprawdę nieźle oddaje jej ducha: powieść Fannie Flagg to przede wszystkim sympatyczna historia o losach miasteczka od końca XIX-wieku, aż do czasów współczesnych.
To nie jest historia z jednym głównym bohaterem. Chociaż Lordor Nordsom i jego żona, Katrina, to postacie, którym autorka poświęca chyba najwięcej czasu to jednak „Całe miasto o tym mówi” jest opowieścią o miasteczku. O jego perypetiach, problemach, rozwoju. To historia bardzo ciepła, ale jednocześnie pozbawiona konkretnego problemu, czy konkretnej linii fabularnej.
Jednocześnie dostajemy drobny wątek fantastyczny. Wprawdzie jest jednak zbyt drobny, by mówić tu o fantastyce (tak samo, jak np. w powieści „Był sobie pies” Camerona), ale nie da się ukryć, że nie jest to powieść w pełni realistyczna. W świecie Elmwood Springs, bo tak nazywa się nasze miasteczko, zmarli nie odchodzą, a przynajmniej nie od razu. Najpierw trafiają na cmentarz, na którym plotkują, dyskutują i dowcipkują, dogryzając sobie nawzajem. Co ciekawe, ostatecznie jednak trochę do powieści wnosi, choć w gruncie rzeczy zmarli niewiele tak naprawdę mogą zrobić.
Powieść czyta się naprawdę szybko. Krótkie rozdziały i lekki styl Fannie Flagg sprawiają, że to książka, która może dobrze sprawdzić się choćby w komunikacji miejskiej, lub jako lektura dla osób, które nie mają dużo czasu na czytanie, a jak już się za nie biorą to nie chcą się przemęczać.
Przy tych wszystkich niewątpliwych zaletach książki Flagg skłamałabym mówiąc, że to powieść moich marzeń. Choć jedna wycieczka do Elmwood Springs była całkiem sympatyczna to raczej bym jej nie powtórzyła. Dlaczego? Przede wszystkim przez formę. Jednak wolę mieć kilku konkretnych bohaterów, z którymi mogę się zżyć oraz bardziej konkretną, soczystą historię. Tu tego jednak mi zabrakło i choć sam zamysł powieści mnie zainteresował to jednak nie wywołał we mnie większych emocji.
Ponadto choć powieść porusza liczne tematy, które pojawiały się na przestrzeni dziejów to jednak robi to bardzo delikatnie i łagodnie, a co za tym idzie: trudno tu mówić o lekturze, która nas w jakikolwiek sposób intelektualnie rozwinie. Historyczne wątki są naprawdę tylko delikatnie zaznaczone przez autorkę, co z jednej strony sprawia, że całość lekko się czyta, z drugiej po prostu nic do opowieści nie wnosi.
Chyba jednak moim głównym zastrzeżeniem do całości jest fakt, że… „Całe miasto o tym mówi” po prostu po pewnym czasie zaczęło mnie nużyć. Na samym początku poznajemy dość dobrze kilka postaci i wgłębiamy się w ich życie, emocje; następnie okazuje się, że jedno pokolenie odchodzi, a ich miejsce zajmuje kolejne, i kolejne, i kolejne…. Prędko spostrzegłam się, że im dłużej czytam, tym mniej orientuje się w powiązaniach między postaciami i tym mniej obchodzi mnie historia Elmwood Springs.
„Całe miasto o tym mówi” określiłabym jako książkę, po którą prawdopodobnie sięgną panie, szukające miłej, niezobowiązującej lektury. Nie jest to kolejny sztampowy romans, a sama jej forma wydaje mi się dość unikatowa. Niemniej, nie jest to powieść, która zapadnie mi na dłużej w pamięć.


* * *

Nauczyli się też, że jedną z najważniejszych rzeczy w małżeństwie jest szczery śmiech. Szczególnie gdy zaczynają się pojawiać dzieci.
 Fragment „Całe miasto o tym mówi” Fannie Flagg


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl


9 komentarzy:

  1. Z jednej strony chciałabym tę książkę przeczytać, ale z drugiej nie jestem do końca do niej przekonana :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam przekonania, ale jeśli trafi się akurat okazja to przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na razie nie mam ochoty na takie powieści, chociaż coś mnie w niej intryguje. Może kiedyś się skuszę, jak nadrobię zaległości (o ile to kiedykolwiek nastąpi).

    Pozdrawiam i zapraszam:
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie nawet okładka nie kusi, nie wiem, jest to książka, która niczym mnie do siebie nie przyciągnęła ani wcześniej, ani tym bardziej po twojej recenzji :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Słyszałam o tej autorce, ale ponoć lepsząma "Smażone zielone pomidory", piszęponoć, bo bazuję na opinii innych, swojej nie mam na temat autorki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak czy siak nie planuje sięgać po coś kolejnego ;) Także raczej nie porównam, a jeśli już - nieprędko.

      Usuń
  6. Cóż, średnio lubię książki tej autorki, jakoś tak nigdy mnie nie pochłonęły i nie przyciągnęły mojej uwagi, a lubię takiego rodzaju gatunki, także nie wiem...
    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/05/tam-dokad-zmierzamy-bn-toler.html

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja czytałam "Smażone zielone pomidory" i bardzo ciepło wspominam ta lekturę...

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony