Gdy dawny przyjaciel Prostego odwiedza Jelenią Górę odkrywa, że po mężczyźnie i jego córce zostało jedynie zdemolowane mieszkanie. Próbując dowiedzieć się, co stało się w tym miejscu, wpada w sam środek niebezpiecznej gry.
Wojciecha Chmielarza zawsze czyta się po prostu dobrze – co do tego nie mam wątpliwości. Jego lekki styl i dość umiejętne trzymanie tempa to niewątpliwe zalety jego twórczości. „Prosta sprawa” jest jednak powieścią inną, niż pozostałe. Napisana w trakcie pandemii powieść początkowo była publikowana w odcinkach na jego profilu na portalu społecznościom (przyznaję, ominęło mnie to), jako rodzaj literackiej gry, bez większego planu na fabułę. Wydawnictwo Marginesy wydało w druku jej poprawioną i rozszerzoną. Jak wypada tego typu eksperyment? Przyznać muszę, że dość przeciętnie.
Prosta sprawa, Wojciech Chmielarz wyd. Marginesy, 2020 |
Dotychczas znałam dwie powieści tego autora. „Żmijowisko”, które początkowo mnie zauroczyło oraz „Ranę”, którą czytało się świetnie, ale po której zaczęłam orientować się, że w obydwu tych historiach coś „nie siada” pod kątem prowadzenia bohaterów i logiki zdarzeń. Niemniej, obydwie te książki były thrillero-kryminałami, stawiającymi na klimat i zaskakujące zakończenie. „Prosta sprawa” jest czymś innym. To raczej sensacja z elementami kryminalnymi. Męskie kino akcji, ale przeniesione na łamy powieści. To faktycznie prostsza historia, dość mocno przerysowana, chwilami wręcz komiksowa, której założenie zdaje się jasne: ma po prostu bawić czytelnika.
Niestety, już samo takie podejście sugeruje powieść co najwyżej przeciętną, rozrywkową, która nie niesie niczego więcej. Jeśli autor nie wybije się konceptem czy kreacją postaci (która przecież z takich fabuł potrafi zrobić majstersztyk!) to właściwie trudno tu mówić o czymś innym, niż porządnym czytadle, a tak w gruncie rzeczy określiłabym właśnie ten tytuł.
Z takim zastrzeżeniem, że mi po prostu tematyka „Prostej sprawy” po prostu kompletnie mija się tematycznie z moimi literackimi zainteresowaniami. Bo ani nie przepadam za sensacją pozbawioną fantastycznych elementów (w literaturze), ani nie kręci mnie temat mafii, ani też nie przemawiają do mnie amerykańskie historie dziejące się we współczesnej Polsce.
Sami główni bohaterowie też niezbyt do mnie przemawiają. Narrator większej części tej powieści to mruk, kobieciarz, człowiek, który niewiele mówi – postać nie tylko bardzo sztampowa, ale też nie mająca właściwie niczego ciekawego. Widziałam już takich na pęczki i kolejnej identycznej po prostu nie potrzebuje. Towarzysząca mu kobieta również nie ma jakiś bardzo szczególnych cech i właściwie nie jestem pewna, czy jej brak tutaj cokolwiek by zmienił poza po prostu brakiem romantycznego wątku. Typy spod ciemnej gwiazdy? Zlewali mi się w jedno. Nie widzę w tych postaciach niczego szczególnego, nic też innego do tej lektury nie przyciąga mnie szczególnie. Potrafiłam ją odłożyć i nie sięgnąć przez dwa tygodnie, zapominając o istnieniu czegoś takiego jak czytanie w ogóle, mimo że przecież Chmielarz ma ten swój lekki styl, którzy szynko i miło „wchodzi”.
Rozumiem eksperyment autora, szanuje jego pomysł i rozumiem, że wydawca nie mógł przepuścić okazji. Gdy taki pisarz jak Chmielarz coś tworzy, aż żal tego nie wydrukować i nie postawić na półce księgarni. Nie uważam też tego za złą książkę w ogóle. W gruncie rzeczy chyba wolę chyba tego typu, lekką i nieco głupią prozę, niż przerysowany i przeintelektualizowany świat „Rany”. Niemniej, dobrze wiem, że tego autora chyba stać na więcej. „Prosta sprawa” jest jedynie pewną zabawą literacką i tak powinna być traktowana. I jeśli czytelnika bawi świat akcji, który jest pełny przemocy, silnych mężczyzn i ładnych kobiet to nie widzę przeciwskazań, aby po tę książkę nie sięgnąć. Sama jednak na pewno do niej nie wrócę.
Mam ją w planach;)
OdpowiedzUsuńNie miałam przyjemności przeczytać do tej pory żadnej książki, która wyszła spod palców Chmielarza. Zastanawia mnie też ogromny zachwyt, jaki budzi wśród czytelników, więc kiedyś z pewnością coś przeczytam. Wiem jednak, że pierwszym wyborem nie będzie "Prosta sprawa". Tematycznie też kompletnie do mnie nie przemawia, a po co się zrażać na samym początku?
OdpowiedzUsuńBudzi zachwyt chyba dlatego, że pisze prostym językiem, jednocześnie trzymając czytelnika w dobrym napięciu. ;) I jak nie przemawia to faktycznie lepiej nie zaczynać od tego.
UsuńSłyszałam mega dużo dobrego, ogólnie uwielbiam kryminały ale nie powiem, żeby mnie do Chmielarza ciągnęło. Pewnie kiedyś z ciekawości w końcu przeczytam, ale póki co nie mam w planach.
OdpowiedzUsuńTo też nie jest taki w pełni klasyczny kryminał. Wszystko, co od niego czytałam bardziej szło trochę w inne ratunkowe rejony, choć trup był zawsze.
Usuń