sobota, 4 lutego 2023

Inkwizycja symetrii istnienia: amatorszczyzna sprzedawana za kasę

 


Laura samotnie wychowuje syna, ponieważ jej ukochany Pete zaginął w tajemniczych okolicznościach. Nie wie o tym, że mężczyzna zginął i trafił do Raju, gdzie przeżywa przygody z archaniołem Gabrielem i piękną Wenus.



„Inkwizycja symetrii istnienia” trafiła do mnie tylko dlatego, że chciałam zakończyć korzystanie z portalu Czytam Pierwszy, a miałam na swoim koncie zbędne punkty. W międzyczasie ten zakończył działalność, więc książka Adama Kossa chwilę poczekała na swoją kolej. Ta jednak na jej nieszczęście w końcu nadeszła.

Inkwizycja symetrii istnienia
Adam Koss
wyd. Poligraf, 2022

Przyznam, że czytając opinie na jej temat, zwłaszcza na portalu Lucimy Czytać, trochę się dziwiłam. Wywyższały tę historię, jakby była czymś wyjątkowym i niezwykłym, jednocześnie nie podając szczegółów fabularnych. Teraz, po jej przeczytaniu, mam podejrzenie, że przynajmniej część z autorów tych tekstów wcale do wnętrza „Inkwizycji symetrii istnienia” nie zajrzała.

Nie wiem, od czego mogę zacząć omawianie jej treści. Może od stylu autora? Chciałabym napisać, że Koss pisze jak nastolatek, ale to dla nastolatków byłoby chyba obraźliwe. Jednak w trakcie lektury dałam bliskiej osobie do przeczytania kilka stron i usłyszałam werdykt, z którym nomen omen się zgadzam: to jest pisane jak kolorowy szmatławiec dla kobiet sprzed X lat, z historiami z życia wziętymi w stylu: „Pukało mi w domu, a to DUCH”. Tekst jest poprawny gramatycznie, wyjątkowo prosty, ale jednocześnie zdania brzmią nienaturalnie, niczym najczystsza grafomania. 

Nie mam pojęcia, czym ta powieść miała być fabularnie. Opis sugeruje wielką opowieść o muzyce, niebie, piekle, problemach społecznych, z jakimi borykała się Polska w PRL-u, miłości i innych takich. Nie absurdalną komedię, a do tego tej książce jest najbliżej.

Wszystko zaczyna się, w wydawałoby się, realistycznym świecie, od bardzo niesmacznego opisu zbliżenia Laury z człowiekiem, którego dopiero poznała, gdy w tle jej pięcioletni syn gra coś na bębenku. Następnie poznajemy jej przeszłość i to, w jaki sposób poznała Petera. Wtedy to mężczyzna staje się głównym bohaterem, a realizm kończy się, na rzecz sama nie wiem czego. Niespodziewanie obserwujemy atak ninja, a następnie nasz protagonista budzi się w niebie, widząc archanioła Gabriela w tradycyjnym chińskim stroju i poznaje piękną boginię Wenus, która pomaga wybrać mu ubrania. A później… cóż, później wcale nie jest normalniej.

To nie jest książka napisana i wydana przez profesjonalistę z dobrym warsztatem. To być może źródło idiotycznie absurdalnych i śmiesznych cytatów, ale na pewno nie dobra literatura, poruszająca intrygujące tematy. Nie polecam wydawać na to złamanego grosza: autor, jeśli naprawdę chce zostać pisarzem, musi najpierw nauczyć się podstaw tworzenia prozy.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony