środa, 16 sierpnia 2017

Spojrzenie elfa: Kolejna kalka

W chwili, w której kupiłam „Spojrzenie elfa” z mojego koszyka wyleciał jakiś kryminał: w końcu do elfów mam słabość, a wolę poznawać i analizować fantastykę, nawet jeśli tą kiepską. Niestety, chyba lepiej bym zrobiła, gdybym kupiła coś innego...


Tytuł: Spojrzenie elfa
Autor: Katrin Lankers
Tłumaczenie: Mirosława Sobolewska
Liczba stron: 352
Gatunek: paranormal romance, młodzieżowe fantasy
Wydanie: Dreams, Rzeszów 2013

Mageli ma dziwne imię, wkurzającą matkę i dość swojego życia. Pewnej nocy z rąk bandytów ratuje ją Erin: niezwykle przystojny i odważny chłopak, który zaczyna odwiedzać ją we śnie. Nie ma pojęcia, że wplątana jest w coś, co znacznie przerasta ja samą.

Naprawdę, chciała bym wiedzieć, kto wpada na pomysł, by tworzyć tego typu literaturę: cholernie schematyczną, diabelne głupią i fatalnie napisaną. Jak najbardziej, rozumiem, że to książka napisana dla osób w wieku 12-16 lat, ale jednocześnie nie mogę uwierzyć w to, że ktokolwiek dorosły z głową na karku pozwoliłby takie coś czytać swojej młodej córce (zakładając, że ma wpływ na to,  co dziecko czyta). „Spojrzenie elfa” może być bowiem lekturą bardzo krzywdzącą, jeśli młody czytelnik zwróci uwagę nie tylko na sam wątek romantyczny.
Styl autorki jest przegadany i niezwykle infantylny: naprawdę nie mam pojęcia, czemu tak często w tekście występują wykrzyknienia, tekst jest bardzo prosty, a pani Lankers zamiast skupić się na głównej akcji bardzo często opisuje co jadły główne postacie i co robiły w szkole, myśląc chyba, że kogokolwiek to jakoś szczególnie interesuje. Ostatecznie nawet nie trzeba tej książki czytać: wystarczy przejrzeć tekst, by wiedzieć o co chodzi w całości. Nie marudziłabym być może na opisy tego typu aż tak, gdyby wnosiły coś do historii: niestety, one są tu po prostu całkowicie zbędne.
Choć „Spojrzenie elfa” to fantastyczny romans to obydwie postacie, na których powinniśmy się skupić po prostu są kiepsko wykreowane. Główna bohaterka, Mageli, mając szesnaście lat zachowuje się na dziesięć. Przy okazji jej matka też nie jest lepsza: no błagam, kto normalny daje córce karę za to, że zjadła dziesięć parówek? Niemniej, Mageli przerasta ją, gdy maja karę, uznaje, że doskonałym pomysłem będzie połażenie po nocy w lesie. Co najlepsze, książka wcale takiego pomysłu nie gani. Nie! Ona wręcz zachęca młodą czytelniczkę do takiego buntu przed rodzicami, bo w końcu ucieczka z domu oznacza poznanie przystojnego faceta. Jednocześnie w trakcie tejże akcji okazuje się,  że młoda Mageli doskonale widzi w ciemności wszystko, włącznie z kolorem oczu swojego wybawcy... Ech. A to tylko kilkanaście pierwszych stron książki.
Druga strona romansu, Erin, jest najzwyczajniej w świecie papierowa. Niby tajemniczy chłopak nie ma żadnej konkretnej cechy charakteru i autorka nawet nie próbuje rozwijać ani jego, ani jego relacji z Mageli. A przecież i jedno, i drugie jest potrzebne, by romans miał jakikolwiek sens.
Jakby tego wszystkiego było mało, Lankers nawet nie próbowała sprawić, by jej uniwersum miało w sobie cokolwiek indywidualnego. Mamy elfy, żyjące w Królestwie Ciemności, złego, skrytego w czerni mistrza oraz kalkę ze schematu „nastolatek z wyjątkową zdolnością ratuje świat”. Całość wypada po prostu śmiesznie i naprawdę nie niesie ze sobą najmniejszej wartości.
Choć ta książka to niewątpliwie gniot jedno muszę jej oddać. „Spojrzenie elfa” czyta się w sposób błyskawiczny. Lanie wody autorki oraz banalny styl sprawiają, że te ponad trzysta stron to nawet nie jest lektura na jeden dzień.
Cały czas podświadomie szukam dobrego, młodzieżowego romansu. Niestety, jak na razie moje poszukiwania kończą się fiaskiem. „Spojrzenie elfa” może co najwyżej robić za dobry przykład książki, która pokazuje jak nie należy pisać. A szkoda, bo wiem, że sama tematyka może przyciągnąć wiele dziewczyn, które szukają dobrego romansu, niekoniecznie związanego z wampirami, wilkołakami, czy tak modnymi obecnie aniołkami.

* * *

Erin nie spuszczał z niej oczu - pod wpływem tego hipnotycznego spojrzenia rozum odmawiał Megeli posłuszeństwa.
— Jesteśmy do siebie tak podobni  — powiedział.
— A jednocześnie tak bardzo różni, Jakbyśmy żyli w dwóch całkiem odmiennych światach. Ja w mojej krainie elfów, a ty w świecie...
— Ludzi — dokończyła Mageli.
— Ludzi — potwierdził Erin, jakby dla niego ten świat był równie dziwny, co dla niej kraina elfów. — Utracona ojczyzna — wymruczał tak cicho, że dziewczyna nie była pewna, czy w ogóle to usłyszała.

Fragment „Spojrzenia elfa” Katrin Lankers


9 komentarzy:

  1. Czytam te recenzji i myślę sobie "O Boże! Ta książka musiała być straszna" :D
    http://justboooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Też mnie ta książka rozczarowała, a szkoda, bo o elfach lubię czytać. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyznam, że sama skusiłabym się przez okładkę i cenę. Szkoda jednak, że sama fabuła jest nijaka a bohaterowie jak z typowej młodzieżówki.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam, że kilka lat temu czytałam tę książkę. Jednak kompletnie nic nie pamiętam z niej. Zresztą jak widać nic nie straciłam. :D

    Pozdrawiam serdecznie. :)
    niezapomniany-czas-czyli-o-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Patrząc na okładkę liczyłam na coś dobrego, ale chyba jednak nie warto tracić na nią czas.
    Pozdrawiam Książkowa Fantazja
    https://ksiazkowa-fantazja.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka super! Szkoda ze treść nie jest taka super ;/ zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Grunt, że jeszcze szukasz - ja wyszłam w pewnym momencie z założenia, że dobrych romansów młodzieżowych po prostu nie ma, a i "dorosłe" skończyły się na Jane Austen ;)
    W fantastyce za to szukam fantastyki (nietuzinkowych postaci, ciekawych systemów mocy, ciekawego świata), nie romansów, które zwykle dodane są na siłę - więc ewidentnie ten "elfik" nie jest dla mnie :)

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  8. Ech, jak ja nie cierpię takich romansów. To znaczy - lubię wątki miłosne w książkach, ale tylko wtedy kiedy są dobrze napisane. Chociaż jak wątek romantyczny jest do bani, ale bohaterowie, świat i akcja są świetne to mogę to przeżyć. Jednak z Twojej recenzji wnioskuję, że w tej książce tego nie ma, dlatego podziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja już dawno odsunęłam się od czytania książek fantasy, wolę nie eksperymentować i czekać aż inni dadzą mi cynk, że coś jest dobre. Dopiero wtedy szarpię jak Reksio szynkę :P

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony