środa, 7 marca 2018

Grom i szkwał: Powrót do Krainy Martwej Ziemi


Zamek, w którym zatrzymał się Arthon, został przejęty przez zdrajców: drużynnik musi znów wyruszyć w Martwicę, aby odbić młodą królową.

Po zetknięciu z „Krwią i stalą” już chyba ponad rok temu uznałam, że raczej nie będę kontynuowała przygody z serią, bo najzwyczajniej w świecie po prostu mnie nudziła Upłynęło jednak trochę wody w rzece, naczytałam się o tym, że kontynuacja wypada lepiej, a na dodatek niedługo ma ukazać się ostatnia część tej trylogii… i dlatego uznałam, że może dam twórczości Łukawskiego jeszcze jedną szansę. Z tym, że choć „Grom i szkwał” wypada lepiej od pierwszego tomu to w dalszym ciągu to dla mnie przede wszystkim bardzo nudna przygoda.
Tytuł: Grom i szkwał
Tytuł serii: Kraina martwej ziemi
Numer tomu: 2
Autor: Jacek Łukawski
Liczba stron: 400
Gatunek: high fantasy
Wydanie: SQN, Kraków 2017
Zacznijmy jednak od tego, co w tej książce uległo znaczącej poprawie. Przede wszystkim jest to brak bohatera zbiorowego: przez połowę „Krwi i stali” w tej niby przygodowej powieści brakowało jakiegokolwiek wyraźnie dominującego charakteru. Na całe szczęście w przypadku kontynuacji od razu obserwujemy Arthona oraz – choć w dużo mniejszym stopniu – inne postacie, które możecie znać z pierwszej części trylogii. Poza tym stylizacja językowa nie jest aż tak mocna, by chwilami nie dało się zrozumieć o co chodzi (na co, niestety, „Krew i stal” także cierpiała), a sama historia wydaje się być jednak czymś trochę więcej, niż podróżą w nieznane.
Niestety, ja najzwyczajniej w świecie historii  Łukawskiego „nie kupuje”. Choć doceniam starania dotyczące właśnie archaizacji języka i widzę, że ten człowiek robi to z pasją to dalej w moim odczuciu jest tego po prostu za dużo. Sam świat kompletnie mnie nie interesuje: niby jest rozwijany, niby jest rozszerzany, ale chyba przez uraz po części pierwszej za żadne skarby nie potrafię ani w niego wsiąknąć, ani przyzwyczaić się do zawartego w nim słownictwa. To samo dotyczy historii – w pierwszym tomie do mnie nie przemówiła, a że to, bądź co bądź, jest kontynuacja, to właściwie ten w moim przypadku cierpi na tę samą przypadłość.
Szczerze mówiąc, w trakcie czytania przeżywałam dość mocne wahania: najpierw uznałam, że hej, chyba faktycznie jest lepiej. Później, w trakcie, ogarnęło mnie znużenie, by moje zainteresowanie powróciło na kilka stron, w trakcie których główny bohater rozmawia z pewną panią, zaś w trakcie końcówki znów niemal usypiałam. Nie świadczy to raczej dobrze o przygodowym, epickim fantasy, prawda?
Naprawdę źle mi z tym, że tej historii po prostu nie lubię. Chciałabym wierzyć, że to kwestia mojego gustu, ale… ja w tego typu powieściach zwykle odnajduje się bez najmniejszego problemu. Liczyłam, że po „Gromie i szkwale” bez wahania sięgnę po kontynuacje, tak, aby wszystkie trzy tomy mieć na swojej półce, ale choć seria w komplecie wyglądałaby naprawdę ładnie to… chyba jednak dwa spotkania z „Krainą martwej ziemi” wystarczą mi do końca życia.


* * *

Oparł się o spękany kawał drewna wieńczący niską dziobnicę, zmieniony przez dłuto szkutnika w łeb wielkiego orła. Jego groźny dziób i wielkie oczy miały budzić lęk, jednak Salabeshowi od początku ptaszysko kojarzyło się z przerośniętą kurą i uważał, że jego własny fiut wygląda groźniej. Gdyby zamiast rzeźby szkutnik umieścił w tym miejscu pomost, mógłby stawać na nim z opuszczonymi portkami i z pewnością osiągałby lepsze efekty.
Fragment „Gromu i szkwału” Jacka Łukawskiego



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

10 komentarzy:

  1. Szkoda, że książka nie spełniła twoich oczekiwań. Nudne historie czyta się... Po prostu źle :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj widzę, że ostatnio trafisz na książki w nie swoim guście. Dałaś autorowi drugą szansę - nie wyszło, ale chociaż próbowałaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tak do końca ;) Bo recenzje nie idą po kolei z tym, co czytam. "Księgę jesiennych demonów" czytałam jeszcze we wrześniu chyba xD

      Usuń
  3. Spodobała mi się okładka, chociaż sądząc po opinii, pewnie po nią nie sięgnę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. widzę, żę zgadzamy się co do książki :) ale wydana jest całkiem ładnie :)

    PaciaCzyta

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam sięgnąć po tę serię, ale chyba jednak podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja za to uwielbiam i właśnie dziś przyszedł trzeci tom :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłam ciekawa tej książki od pewnego czasu z bardzo prozaicznej przyczyny a nawet dwóch: zarysu fabuły i okładka która bardzo mi się podobała. Spotkałam się jednak z różnymi opiniami a w większości były podobne do Twojej. Tym bardziej, że to seria chyba jednak podziękuję i nie będę sprawdzać na własnej skórze co w trawie piszczy. Tym bardziej, że mogę się sparzyć.

    Pozdrawiam
    Ewa z www.mybooksandpoetry.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mało czytam takich fantastycznych książek i jednak jak się okazuję, robię błąd, te książki naprawdę brzmią świetnie, przynajmniej tak sądzę, na podstawie twojej recenzji. Muszę się skusić, przełamać i sięgnąć po krórąś z nich.

    http://recenzentka-doskonala.blogspot.com/2018/03/powrot-do-domu-allan-stratton.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Wydanie tej książki jest przepiękne, ale po Twojej recenzji jeszcze nie wiem czy sięgnę po tę serię. ;)

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony