środa, 8 sierpnia 2018

Złodziej Dusz: Relacje przede wszystkimi



Dora Wilk łączy dwa światy: alternatywny i realny. Jest jednocześnie i policjantką, i wiedźmą. Dlatego też gdy w Thornie, magicznej części Torunia, zaczynają znikać magiczne stworzenia Starszyzna prosi ją o pomoc w znalezieniu winnego.

Tytuł: Złodziej dusz
Tytuł serii: Seria o Dorze Wilk
Numer tomu: 1
Autor: Aneta Jadowska
Liczba stron: 445
Gatunek: urban fantasy, kryminał fantasy
Wydanie: Fabryka Słów, Lublin 2012
Mojej relacji z twórczością Anety Jadowskiej ciągle nie potrafię do końca określić. Cykl o Nikicie mocno mnie irytował, ale „Trup na plaży i inne sekrety rodzinne” był naprawdę sympatycznym, lekkim kryminałem. O „Złodzieju dusz” słyszałam jednak, że wypada gorzej niż pierwsza wspomniana przeze mnie seria, więc nie ukrywam: obawiałam się mojej przygody z Dorą Wilk. Ale… na szczęście okazało się, że właściwie niepotrzebnie. Choć daleko tej książce do wyjątkowej to jednak nie zawierała tych elementów, które w opowieści o Nikicie irytowały mnie najbardziej.
Zacznijmy może jednak od tego, że… „Złodziej dusz” to książka, która wręcz ocieka erotyzmem. W innych znanych mi książkach Jadowskiej tematy dotyczące seksualności jak najbardziej się pojawiały, jednak nigdy nie w takiej ilości. Wprawdzie w praktyce między bohaterami nigdy nie dochodzi do zbliżenia to jednak myśli Dory cały czas krążą wokół spania z innymi. Jest to wprawdzie fabularnie wyjaśnione i ostatecznie uznaje ten element raczej za cechę, a nie za wadę, czy zaletę powieści, niemniej, mam wrażenie, że osoby bardziej wyczulone na takie treści mogą poczuć się niech zniesmaczone.
Zwłaszcza, że w tle dzieją teoretyczne istotne rzeczy. Wiemy, że Dora ma rozwiązać istotną dla samej siebie sprawę: wśród porwanych magicznych jest też znana jej nekromantka, osoba w jakiś sposób dla naszego bohaterki istotna. A ta, zamiast po prostu pracować nad sprawą właściwie przez większość czasu myśli o spaniu z kolejną osobą, zaś problem… rozwiązuje się jakby sam, tak trochę przy okazji.
Styl Jadowskiej w tej konkretnej książce jest czymś, co lubię i nie lubię zarazem. Niewątpliwie „Złodzieja dusz” czyta się bardzo lekko i raczej przyjemnie, ale jednocześnie często miałam wrażenie, że ekspozycja jest trochę łopatologiczna, a samemu tekstowi przydałaby się jeszcze redakcja. Niektóre zdania były niepoprawnie złożone, czy zbyt długie, co skutecznie wybijało z czytania.
Niemniej, w tym przypadku sama narracja wypada o niebo lepiej, niż w książce o Nikicie. Przede wszystkim autorka nie zakłada, że niektóre elementy świata przedstawionego wiemy z poprzednich książek, dzięki czemu praktycznie nie da się w tej historii pogubić. Ponadto nie zawiera tego głównego, irytującego elementu: powtarzających się w kółko treści.
Świat przedstawiony z pierwszej książki o Dorze raczej już znałam, jednak w tym wydaniu i on bardziej przypadł mi do gustu. Fakt, jest oparty na stereotypach i bazuje właściwie na wrzuceniu wszystkiego, co się da, do jednego worka, ale przy tym wypada naprawdę kolorowo i najzwyczajniej w świecie pozytywnie. Od tego typu lektury nie wymagam niczego więcej.
Przy tym wszystkim muszę przyznać, że Dora, a raczej jej relacje z przyjaciółmi to coś, co… trochę chwyciło mnie za serce. „Złodziej dusz” jest raczej pozbawiony pretensjonalności i nadmiernej powagi, skupiając się mocno na relacjach między bohaterami, a te są po prostu bardzo sympatyczne. Na dodatek mimo bardzo dużej ilości występujących postaci nie miałam problemu w rozpoznawaniu ich.
Mimo początkowych obaw „Złodzieja dusz” oceniam raczej pozytywnie. Zdecydowanie nie jest to wprawdzie literatura wysokiego lotu. Ma naprawdę dużą ilość wad, nie jest przy tym też nadzwyczaj odkrywcza, nie wnosi niczego nowego do gatunku. Niemniej, sympatyczni bohaterowie i przyjemna otoczka sprawiają, że żywię do tej opowieści pewną sympatię, a naprawdę od takich powieści po prostu niczego innego nie wymagam.


* * *

– Co znowu? – warknął Joshua na widok pergaminu obwieszonego pieczęciami jak choinka bombkami.
– Dziadek się stęsknił. – Miron był szczerze rozbawiony nieszczęśliwą miną przyjaciela. Dziadek Joshui był szychą w Radzie Archanielskiej. Może o nim słyszeliście, na imię ma Gabriel, a na koncie jedno spektakularne zwiastowanie.
Fragment „Złodzieja dusz” Anety Jadowskiej

6 komentarzy:

  1. Gdy będę szukała lekkiej pozycji, to chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja Nikitę wspominam nieco lepiej, czytałam tylko pierwszą część, ale wtedy zaczynałam przygodę z polskimi autorami i bardzo mi się podobało :D Myślę, że i po Złodzieja mogłabym sięgnąć, jako niezobowiązującą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja przygoda z Jadowską jeszcze przede mną, ale gdzie się ostatnio nie odwrócę tam widzę jej książki - chyba jakiś znak ;) Myśle, że zacznę od Nikity którą mam na czytniku, a dopiero potem przejdę do nowości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1 sierpnia wyszedł trzeci tom Nikity - pewnie dlatego wszędzie ją widzisz. :D

      Usuń
  4. Bardzo lubię książki autorki, pasuje mi jej styl :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Już troszkę słyszałam o tej Autorce, ale nie miałam jeszcze okazji poznać jej twórczości...

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony