poniedziałek, 1 października 2018

Piołun i miód: Promień gra główne skrzypce


Drugi Krąg wyrusza do Northlandu – krainy po drugiej stronie gór, gdzie magia to rzecz bardzo rzadka, wzbudzająca jednocześnie strach i szacunek. Grupa podróżników prędko trafia do osady, której przywódca informuje króla o przybyciu do ich kraju młodych magów.



Lata temu Ewa Białołęcka przerwała regularne wydawanie „Kronik Drugiego Kręgu” na „Piołudnie i miodzie” – czwartej, lecz nie ostatniej części serii. Ten tom z Płomieniem na okładce jest zdecydowanie najbardziej dojrzały ze wszystkich, ale także najbardziej skonkretyzowany pod względem fabuły, chociaż muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego wyjścia fabularnego.
Tytuł: Piołun i miód
Tytuł serii: Kroniki Drugiego Kręgu
Numer tomu: 4
Autor: Ewa Białołęcka
Liczba stron: 380
Gatunek: high fantasy
Wydanie: Jaguar, Warszawa 2018
W tomie poprzednim nasi bohaterowie uciekali przed magami z Błękitnego Kręgu, przez co byłam przekonana, że „Piołun i miód” skupi się na rozwiązaniu konfliktu między stronami. Autorka jednak w żadnym razie nie idzie w tę stronę: po prostu wysyła naszych bohaterów w zupełnie inną okolicę. Jednocześnie jednak ta historia jest jak najbardziej powiązana z częścią poprzednią. W każdym razie dzięki temu nasi bohaterowie przestają bezustannie uciekać i mają do wykonania pewne zadania, chociaż jednocześnie mam wrażenie, że Białołęcka tak czy siak kładzie spory nacisk na obyczajową część historii.
„Piołun i miód” to też część poświęcona w głównej mierze postaci z okładki. Promień, czyli Iskra, jest chyba jednym z ciekawszych charakterów, dlatego nawet, jeśli czytelnik nie pała do niego wielką sympatią to obserwacja jego poczynań jest po prostu o wiele bardziej intrygująca, niż choćby śledzenie tego, co robi Kamyk. Główny bohater całej serii jest już w końcu osobą mocno ułożoną, bez szczególnych problemów, w przeciwieństwie do Promienia, który cały czas nie do końca sobie sam ze sobą radzi.
Warto też zwrócić uwagę na to, że poprzednie tomy stanowiły w pewnym sensie zamkniętą całość. Bohaterowie docierali do konkretnego miejsca i po prostu akcja się w pewnym sensie kończyła. Kolejna część to był inny temat i inny etap życia bohaterów. W przypadku tej książki akcja kończy się wręcz w połowie. Z tego powodu absolutnie nie dziwie się tym, którzy są naprawdę na Białołęcką zdenerwowani: zostawienie historii rozgrzebanej w takiej chwili wydaje się karygodne. Na całe szczęście premiera kolejnej części ma podobno nadejść już wkrótce.
Jak w przypadki poprzedniej części, tak i w tej mamy do czynienia z bohaterami, którzy są już właściwie młodymi, ale dorosłymi ludźmi. Na całe szczęście Białołęcka nie zapomniała o młodszym czytelniku, który niekoniecznie będzie utożsamiał się z dwudziestolatkami, pozwalając nam poznać dwójkę młodszych bohaterów.
 „Kroniki Drugiego Kręgu” to naprawdę ciekawa seria powieści młodzieżowych, z którą młody czytelnik jest w stanie stopniowo dorastać. „Piołun i miód” zaś wielu czytelnikom podoba się bardziej od części poprzednich i absolutnie się temu nie dziwię – to chyba najbardziej konkretna część ze wszystkich, która jednocześnie skupia się na najciekawszym bohaterze z paczki Kamyka. Mam tylko nadzieję, że ostatnia część faktycznie ukaże się jeszcze w tym roku.


* * *

Drażni mnie to, że wciąż mnie lekceważą, bo jestem najmłodszy. ale z drugiej strony... (...) Nikt nie oczekuje ode mnie jakiś szczególnych wysiłków i odpowiedzialności. Czasem wygodnie jest być dzieckiem.
Fragment „Piołunu i miodu” Ewy Białołęckiej


Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!
Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

9 komentarzy:

  1. Bardzo rzadko czytam młodzieżówki. I przyznam szczerze, że o autorce tych książek słyszę po raz pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To o tyle ciekawa seria, że opowiadanie na którym bazuje tom pierwszy dostał Zajdla, co dość rzadko ma miejsce w przypadku tekstów dla tego targetu. :)

      Usuń
  2. Jeszcze nie czytałam nic tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Patrzyłam ostatnio na tą autorkę, zaciekawiły mnie okładki. Ty zachęciłaś mnie do przeczytania :D Zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam wrażenie, że czekam już z 15 lat ;___;

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja już chyba za stara jestem na książki młodzieżowe :)
    ale recenzja super, no i zdjęcia klasa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem niektóre tytuły warto sprawdzić, by wiedzieć, co młodzież czyta. :)
      Dziękuję. :D

      Usuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony