Tomasz Pindel podjął się trudnego
zadania: mianowicie, opowiedzenia o polskim fandomie. O jego narodzinach,
rozwoju, o stanie współczesnym. Jako że narodził się na przełomie lat 70. i
80. XX wieku miał do opowiedzenia ponad 40 lat i spróbował to poczynić na
niespełna 250 stronach. Czy mu to wyszło? Wydaje mi się, że w dużej mierze
owszem.Historie fandomowe
Tomasz Pindel
wyd. Czarne 2019
Książka ma formę dość luźnego reportażu.
Wyjaśniającego historię polskiego fandomu, ale z prywatnym spojrzeniem na sytuację.
Pindel nie unika anegdotek. Podaje ważne daty i kluczowe wydarzenia, wyjaśnia
czemu są istotne. Gdy trzeba objaśnić pewne kwestie związane z fantastyką, czy
popkulturą: po prostu to robi. „Historie fandomowe” mają więc raczej lekką
formę, przyjazną odbiorcy, która nie przybiera formy wyliczanki, jak to się
często dzieje w tego typu publikacjach.
Przez to jednak nie jest to w żadnym
razie opracowanie kompletne czy „naukowe” – to reportaż, oparty na rozmowie z
wieloma twórcami oraz własnymi wspomnieniami autora. Bez wątpienia będzie więc
przydatny osobom, które zajmują się badaniem gatunku czy fandomu właśnie, ale
przy tym nie da czystego obrazu. Aby go zdobyć, raczej trzeba sięgnąć po
większą ilość tytułów.
Wydaje mi się też, że mimo wszystko
osoba fandomu nieznająca i niezbyt nim zainteresowana mogłaby się koniec końców
trochę zmęczyć. Dla mnie większość podawanych nazwisk była znana. Wiem, czym
się te osoby zajmują lub zajmowały. Znam okresy, w których dołączyły do
fandomu, sporo anegdot już słyszałam, a wiele ze wspominanych przez Pindela
książek mam i znam. Dlatego lektura była dla mnie zdecydowanie łatwiejsza,
aczkolwiek tak czy siak, jak na tego typu pozycje ta jest naprawdę przystępna.
Zresztą, po Czarnym niczego złego się nie spodziewałam. Czytam książki tego
wydawcy rzadko, ale nie da się ukryć: po prostu ufam jego renomie.
Jedyna rzecz, która nie do końca mi się
w tym przypadku podobała to opis współczesnego fandomu. Rozumiem, że niełatwo
go obecnie jakoś poważnie zbadać, ale Pindel ograniczył się jedynie do opisu
swojego pobytu na Pyrkonie 2018. Pokazał pewne różnice, wyjaśnił zmiany w
podejściu do popkultury, ale… to naprawdę było dość płytkie podejście.
„Historie fandomowe” są oczywiście książką kierowaną do bardzo konkretnego grona odbiorców. Do fanów fantastyki, do osób, których kręci historia popkultury w Polsce, do fanów. Kompletnie niezainteresowane osoby raczej nie wydają mi się kimś, kto by po taki tytuł sięgał chętnie. Ale wydaje mi się, że warto to zrobić tak czy siak. To dość unikatowy tytuł, o całkiem unikatowym środowisku, które dobrze jest poznać od wewnątrz.
Czytałam krótko po premierze i przede wszystkim pamiętam, że podobał mi się zachwyt i żywe zainteresowanie, z jakim autor podszedł do tematu. Ale fakt - wyraźnie widać, że dawniejszy fandom bardziej go interesował niż współczesny i tu trochę brakuje.
OdpowiedzUsuńTak, ta fascynacja jest widoczna i bardzo fajna. :)
UsuńJa bym z ciekawości sięgnęła! Nigdy nie byłam osobą, która przynależy do jakiegoś fandomu, nie byłam na żadnym cosplatu, zlocie, ani nawet na targach książki i powiem szczerze, że jestem tym wszystkim zafascynowana :D
OdpowiedzUsuńTo sięgaj, nie ma co czekać. :D
Usuń