czwartek, 13 maja 2021

Zapłacisz mi za to: schematyczna eskalacja napięcia

Każda środa zmienia się w koszmar. Stalker Alice zdaje się wiedzieć o niej wszystko. Policja i prywatny detektyw są w kropce. Dziennikarka próbuje zachować spokój, ale sytuacja powoli zaczyna ją przerastać.

 

Moje pierwsze spotkanie z Teresą Driscoll odbyło się w 2018 roku, gdy recenzowałam przedpremierowo jej debiut, czyli „Obserwuje Cię”. Po czasie książka rozmyła się w mojej pamięci dość mocno, ale pamiętałam jedno: czytało się ją naprawdę szybko i lekko. A że lubię mieć na półce niefantastyczną odskocznię postanowiłam, że i kolejną powieść tej pisarki wydaną w Polsce sprawdzę. „Zapłacisz mi za to” łączy z poprzednią pozycją podobne brzmienie tytułu… i właściwie sporo części składowych.

Zapłacisz mi za to
Teresa Driscoll
Wyd. SQN, 2021

Jeśli dobrze pamiętam debiut Driscoll, pisany był głównie w narracji pierwszoosobowej. Wchodził lekko, fabularnie nie dało mu się właściwie nie zarzucić, a główną bohaterką była kobieta. Tak jest też i w tym przypadku. Widać, że „Zapłacisz mi za to” napisał ktoś „z głową”. Autorka była lub wciąż jest dziennikarką i potrafi konstruować tekst tak, by dobrze się go czytało.

Mój problem z tą książką polega jednak na tym, że poza tym… nie widzę w tej książce nic szczególnego. Nie zachwycił mnie styl, nie porwała fabuła, nie zaczęłam kibicować bohaterom. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy może być – paradoksalnie – zbyt duża kontrola Driscoll nad tekstem.

To powieść bardzo konkretnie skonstruowana. Historia skupia się wokół bezustannej eskalacji napięcia, które rośnie, i rośnie, i rośnie… By potem doprowadzić do raczej oczywistego rozwiązania. Autorka oczywiście w odpowiednich miejscach podrzuca inne tropy, ale wydaje mi się, że skoro ja przeczuwałam rozwiązanie to osoba, która tego typu tytuły wciąga na co dzień szybko załapie, o co w tej zagadce chodzi. Jednocześnie sama eskalacja jest poprowadzona w sposób sztampowy, przewidywalny, na dodatek często zapowiadany narracją (w stylu: „Wtedy jeszcze nie wiedziałam, jak źle będzie”).

Tak klarowna i konkretna konstrukcja bez wątpienia będzie odpowiadać wielu czytelnikom. Osoba, która literatury nie analizuje, a jedynie chce po prostu się rozerwać z miłą książką, najpewniej będzie z lektury „Zapłacisz mi za to” zadowolona. W końcu generalnie nie ma się tu do czego przyczepić. Pojawia się wątek psychologiczny, jest trochę o rodzinie. Alice jest postacią, z którą wielu czytelnikom będzie raczej łatwo się utożsamić. Zwroty akcji są tak wycyrklowane, że odbiorca nie zdąży się znudzić. To wręcz przykład książki idealnie przygotowanej pod sprzedaż.

A jednak ja po prostu chciałabym czegoś nieco więcej. Wierze, że Teresa Driscoll włożyła w swoją pracę sporo serca, szanuje ją za warsztat i generalnie: nic przeciwko niej nie mam. Mogę czytać, „nie boli” mnie ten tytuł. Ale jednocześnie przyznaję: trochę jednak zawodzi. Wolałabym, aby w tej powieści było choć trochę bardziej mięsiście. By zainteresowali mnie bohaterowie, bym uwielbiała klimat czy styl. Niestety, w tym przypadku autorce nie udało się na mnie zrobić większego wrażenia.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję portalowi czytampierwszy.pl!

Czytam i recenzuję na CzytamPierwszy.pl

2 komentarze:

  1. Ja ostatnio z thrillerami mam taki stosunek, że praktycznie je omijam, w tym roku czytałam dosłownie pojedyncze sztuki, ale za to szukam czegoś nowego i faktycznie w tym roku są dla mnie taką odskocznią. Autorki nie znam, ale chętnie przeczytam i się zapoznam, zobaczę, co tam w trawie piszczy :D

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony