Kline jest byłym detektywem, który w trakcie ostatniej swojej akcji stracił dłoń. Pewnego dnia zaczynają zgłaszać się do niego inni, obiecując ofertę nie do odrzucenia. Gdy bohater nie zgadza się, zostaje porwany i zmuszony do rozwiązania zagadki tajemniczej sekty, której członkowie amputują swoje kończyny w imię wiary.
Dni ostatnie Brian Evenson wyd. Mag, 2022 |
To w teorii nie jest książka, która powinna się podobać, a jednak – „Dni ostatnie” Briana Evensona zapadną mi na dłużej w pamięć i to zdecydowanie w pozytywny sposób, chociaż nie są w całości równym dziełem.
Powieść została wydana przez wydawnictwo Mag w ramach serii horrorów. Warto się tu chyba nad tym na chwilę zatrzymać. Pod względem gatunku dla mnie to połączenie historii grozy z kryminałem, jednakże, choć wydawca czytelników do tego przyzwyczaił, nie ma tu za bardzo elementów fantastycznych. Można je sobie dopowiedzieć, są gdzieś tam sugerowane, ale zdecydowanie nie jest to horror z duchami, demonami i istotami z innych światów. Nie jest to wada, jednak po prostu uważam, że warto to nadmienić.
„Dni ostatnie” początkowo nie były powieścią, a opowiadaniem pod tytułem „Bractwo Okaleczonych”. Po sukcesie krótszego tekstu autor postanowił go rozwinąć i stworzył coś, co nadawało się do szerszej dystrybucji jako solowe dzieło. Jak najbardziej rozumiem to podejście pod względem biznesowym, jednak uważam, że po tym pierwszym segmencie widać mocny spadek jakości tekstu.
Zaczynamy bowiem od opowieści trzymającej w napięciu i dynamicznej. Takiej, która jest dość brutalna i chwilami wręcz obleśna, ale w ten popkulturowy sposób. Nie ma tu nadmiaru przekleństw, jest za to czarny, często dość absurdalny humor, który przełamuje całość i sprawia, że da się to czytać z przyjemnością, mimo raczej nieprzyjemnego tematu. Zamknięcie tego segmentu też jest trafione w punkt i moim zdaniem ten tekst naprawdę nie wymagał rozwinięcia. Był piękny w swojej pierwotnej formie, świetnie zamykając wszystkie wątki.
Drugi segment, choć dalej dość lekki w stylu, był już nieco bardziej rozlazły, powtarzalny, nudnawy. Trzymał jakiś poziom, ale naprawdę w moim odczuciu odstawał jakością od pierwotnego opowiadania. Z doświadczenia wiem, że to częsta przypadłość opowiadań rozwijanych w podobny sposób, ale z drugiej strony gdyby autor tego nie zrobił, nie miałabym okazji poznać samego opowiadania, a ono samo w sobie było tego warte.
Warto dodać, że styl Evensona jest raczej prosty, konkretny, bez nadmiaru opisów. Nie należy do tych najbardziej charakterystycznych, ale nie przeszkadza w czytaniu i moim zdaniem świetnie sprawdził się w przypadku tego typu bądź co bądź rozrywkowej historii.
To zdecydowanie nie jest powieść dla wszystkich. Słyszałam już opinie, że ta historia jest bardzo krwawa, brutalna i tak kiepska, że nie powinna zostać wydana. Nie zgadzam się z tym, ale rozumiem, że jeśli ktoś nie tego spodziewa się po lekturze, mógł poczuć się cóż, nieco zdziwiony. Ale dla tych, którzy szukają właśnie czarnego i krwawego humoru, a także nie mają nic przeciwko sektom podanym w mocno popkulturowy sposób, to ta powieść może być nie lada gratką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.