poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Lekcja religii?

Dzisiejszy wpis to coś, co od dłuższego czasu się we mnie zbierało, a ostatnio, przez recenzję książki Maybe Someday Hoover autorstwa Stelli Agi (którą z resztą możecie znaleźć tutaj) chyba coś we mnie pękło i czuję, że chcę się z Wami podzielić moimi refleksjami. Zapraszam więc do lektury i dyskusji na dany temat, jeśli tylko poczujecie ku temu chęć. 

źródło

Pamiętam moją pewną rozmowę sprzed kilku lat. Toczyła się na naszym starym i dobrym GG. Akurat zachwycałam się Wiedźminem, podziwiając to, jak Andrzej Sapkowski cudownie konstruuje swoje opowiadania i na dodatek czuć, że chce nam coś przekazać, że chce czegoś nauczyć. Mój rozmówca jednak mojego zdania nie podzielał, uznając, że pieprze bzdury, posądzając naszego polskiego mistrza fantastyki o coś takiego. Nie powiem, poczułam lekką konsternacje z tego powodu... ale jednocześnie nie potrafiłam znaleźć kontrargumentów na to, co wtedy usłyszałam.

Wręcz niemożliwe wydaje mi się to, że co wejdę na bloga i czytam recenzje, to w oczy rzucają mi się przede wszystkim takie słowa jak: pouczające, głębokie, dojrzałe, trudne, miłość, nauka, czy uczyć. I nie, nie tyczy to tylko obyczajówek, lub romansów! Nie raz wpadam na recenzje choćby powieści fantasy wręcz tymi słowami przeładowanymi. Raz, drugi, przymknęłam na to oko, ale im więcej czytam Waszych recenzji, tym bardziej nie mogę uwierzyć temu, co rodzi mi się w głowie...

Magic book by Mar-ka
mar-ka.deviantart.com
Moi drodzy, odpowiedzcie mi proszę: po co czytacie książkę? Chodzi mi o powieść. Zwykłą, zwyczajną powieść.  No, po co? Jaki widzicie w tym sens, co Wam to daje? Jaki jest cel męczenia oczu przez zmuszanie wzroku do czytania malutkich literek? Chcecie emocji, przygody, dobrej historii? Tak? Czy nie? Bo mi zwykle wydaje się, że... nie. Że nie chcecie historii. Chcecie, aby książka pokazała Wam jak żyć. I piszecie o tym pięknie, a jakże! Już wcześniej wspomniana przeze mnie recenzja Stelli, jest przepełniona pięknymi słowami i na prawdę dobrze skonstruowana. Ale... serio? Serio, to jest Wasz cel? Czytacie książki... dla morału?

Tak. Wiem. Żyjemy w świecie, który chce nas wszystkich moralizować i pokazywać dobre ścieżki. Równouprawnienie. Życie dla wszystkich. Rozdaj wszystko co masz, bo tak trzeba. Kochaj bliźniego i wspieraj go, nawet jeśli, ba! Szczególnie, jeśli jest to człowiek, który chce Ci odebrać wszystko co masz - wszystkie Twoje prawa, cały Twój światopogląd, a najlepiej, cały Twój majątek, bo przecież mu się należy. Bo przecież to jego los pokrzywdził, nie Ciebie, co z tego, że gdy miał możliwość pracy to odrzucał ją, a Ty na to co masz pracowałeś całe swoje życie. I niestety, ten sposób myślenia jest obecnie przemycany w książkach. Większość ludzi żyjących w Europie, czy Stanach bazuje na nim, a skoro tak, to i pisarze nie są pod tym względem jakoś wyjątkowi. 
A skoro nie są wyjątkowi... to na tym bazują ich książki. Pokazujące, jak można przetrwać trudną miłość, jak dać sobie radę z brakiem tolerancji, chcą uczyć, jak szukać wsparcia, nadziei, przy okazji próbując podbudować pewność siebie czytelnika (co przy takim ciągu myślowym jest na prawdę trudne do osiągnięcia, ale nad tym może nie będę się rozwodzić)... 
Piękne wartości, przynajmniej wtedy, gdy się o nich słucha. 
Ale wróćmy do celu czytania książek. 
Stanęliśmy na tym, że w recenzjach widzę nadmiar zachwytów nad moralną wartością treści. 
A pamiętacie może, co powiedział już jakiś czas temu Eco?

Kto czyta książki – żyje podwójnie

Popularny tekst, i owszem. Większość czytelników prawie na pewno się z nim zgodzi, a nawet będzie w stanie stworzyć porządne wypracowanie na ten temat.
Tyle, że jak już pisałam, mam wrażenie, że większość osób o tym zapomina.
Be where you want to be by Sacm88
sacm88.deviantart.com
Powieść jako taka to coś, co jest pisane przede wszystkim nie po to, by nas czegoś nauczyć. Nie po to, byśmy dumali godzinami nad tym, co autor miał na myśli. To nie jest poezja, to nie jest wiersz! To historia, która ma nam dać możliwość przeżycia życia po raz kolejny. To coś, co ma pozwolić się nam odprężyć, znaleźć w miejscach, w których chcemy (lub nie) być, to coś, co ma poruszyć naszą wyobraźnię, aby ta przed naszymi oczami tworzyła barwne obrazy. Ale na pewno jego podstawową funkcją nie jest nauczenie nas czegoś. 
Skąd więc taka fascynacja pouczającą treścią? Po co mam czytać coś, co jest napakowane treściami, mającymi wzbudzić we mnie współczucie, czy głębsze refleksje i robi to wręcz na siłę, próbując mnie do tego nie raz nawet zmusić? To chyba jeden z głównych powodów, dla których raczej nie czytam obyczajówek. Za często to robią. Zdecydowanie. 

Nie zrozumcie mnie źle. Nie uważam, aby pisarz miał tworzyć coś, niemającego żadnej wartości. Każda historia czegoś uczy. Każda, nie ważne jaka. Każde przeczytane zdanie - no nowa wiedza. Problem polega na tym, że gdy przekazanie nam morałów jest dla pisarza głównym celem, obawiam się, że... coś tu nie gra. Wróćmy choćby do Sapkowskiego. Kto czytał, ten wie, że można znaleźć w jego tekstach wiele mądrych słów. Ale... mój rozmówca sprzed kilku lat miał świętą racje. Sapkowski, pisząc, chciał przedstawić historię. Układał słówka w poprawnej kolejności, tak, by zaciekawiły czytelnika. Nie nauczanie było jego głównym celem. A że przy okazji tworzył wiele opowiadań na wzór baśni, to i jakieś morały, bardziej, lub mniej widoczne, się w nich znalazły. Rozumiecie, o co mi chodzi? Mądre książki, mądre powieści - tak, jestem za. Ale pod warunkiem, że celem autora nie było wmuszenie w nas jego wartości. Bo jeśli będę takie chciała, otworze baśnie, albo powiastkę filozoficzną, a nie obyczajówkę.

open book by depyy
depyy.deviantart.com

Nie wiem, jakie jest Wasze zdanie na ten temat... ale na pewno proszę Was o jedno: jeśli macie ochotę sprawić mi przyjemność, unikajcie nadmiernych opisów tego, jak głęboki był tekst w Waszych recenzjach. Spróbujcie to nieco ograniczyć, a na pewno przychylniej spojrzę na te pozycje. Bo powieść ma być historią, a nie lekcją religii. 

15 komentarzy:

  1. Bardzo ciekawy post, szczerze nie patrzyłam na to z takiej strony. Lubię czytać książki, ponieważ to dla mnie rozrywka. Czasami mam do czynienia z pozycją, która sprawia, że muszę się zastanowić nad daną historią, bo porusza takie, a nie inne problemy, ale nie dumam nad nią dniami i nocami. Jak mam ochotę nad interpretacją słów, sięgam po wiersze. Powtórzę się, ale to naprawdę interesujący post. Pozdrawiam,
    http://ich-perspektywy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zatrzymać się czasem i pomyśleć - to dobrze robi. Ale jakby nie było, post powstał przez irytacje bezustannym chwaleniem głębokości wcale nie tak głębokich książek, których zadaniem bardzo często jest rozrywka przede wszystkim, a recenzenci opisują jakże głębokie to było xD
      Dziękuję :)

      Usuń
  2. Cóż, niestety ale to moralizatorstwo też zauważam, szczególnie w szkole czy kościele :/. A przecież nie każdego przeznaczeniem jest zostanie świętym albo pojechanie do Afryki ratować ludzi...
    Hm, co do tych książek - być może kolejny powód, dla którego ludzie nie chcą czytać. A przecież teraz głównym celem książek naprawdę jest rozrywka, a nie dodanie otuchy, patriotyzm ku pokrzepieniu serc i inne takie... Niestety ludzie wciąż nie dopuszczają do siebie myśli, że książka może być (o zgrozo!)... przyjemna.
    Ja również czytam dla własnej przyjemności i oderwania się od rzeczywistości. Oczywiście już po tylu powieściach zauważa się różne ukryte smaczki, drugie dno z jakimś przekazem, ale absolutnie nie powinno to przyćmiewać samej historii. Wprawne oko na pewno dostrzeże i przeanalizuje sobie dane słowa, ale to już zależenie od woli czytającego. Przecież książka nie musi być filozoficzna, żeby uczyć :).
    Podsumowując moje zdanie: Mądrości - tak, ale nie na pierwszym planie. Jak się nabierze wprawy to można czerpać garściami z niemal każdej powieści.
    Powtórzę też: bardzo ciekawy post ^^
    City of Dreaming Books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kościół, czy religia ogólnie ma na celu właśnie moralizowanie - ma nauczyć Cię filozofii, która ma pomóc Ci lepiej żyć. Także tu nie ma się co czepiać, z takim ale, że to co kombinuje nasz zacny Ojciec Święty mi się do końca nie podoba. Niemniej, nie siedzę na tyle w temacie, by myśl rozwijać. Szkoła - tu może nie będę się wypowiadać, bo jak zacznę analizować, to nie skończę.
      I chyba hmm... nieco źle zrozumiałaś. Nie chodzi mi o moralizowanie w stylu: "Nie bij człowieka, bo agresja to coś złego", a o "Nie bij człowieka, bo to złe, ale jeśli czarny cię pobije, nie stawiaj się, bo to oznacza, że jesteś rasistą".
      Ludzie nie chcą czytać, bo są... ludźmi. A ludzie, w swoim ogóle - są głupi. Może okrutnie brzmi, ale chcąc, nie chcąc, tak jest. No wiesz, taki Kowalski nie będzie czuł ochoty na czytanie, woli włączyć TV po pracy, bo łatwiejsze. Czytać trzeba po prostu umieć, tak samo, jak umieć słuchać opery, czy rozumieć sztukę teatralną. Nie każdy tą umiejętność posiada. Nie jest to nic złego, a naturalnego.
      A dwa ostatnie akapity - w sumie o to mi chodziło ;P

      Usuń
    2. Co do tej agresji jeszcze - agresja nie zawsze jest taka zła, ale kurcze, to znów temat, który można rozważać dłuugo XD

      Usuń
  3. Jak dla mnie wszystko zależy od książki. Ale wybieram daną powieść ze względu na historię - bo ciekawa jestem, co kryje się za fajnym opisem, za interesującym tytułem. Przede wszystkim chcę przeżyć to, co autor zaprezentował w swojej fabule. Szukam w czytaniu rozrywki, inspiracji do pisania, oderwania się od rzeczywistości - dla mnie to po prostu miła forma spędzania czasu, jedna zresztą z moich ulubionych, a jeśli przy okazji się czegoś dowiem i nauczę, to super, ale nie jest mi to potrzebne do szczęścia. Ale, tak jak powiedziałam, wszystko zależy od książki i w sumie ode mnie, od tego jaki mam nastrój i tego, czego akurat w danej chwili oczekuję od czytania. Czasem chcę znaleźć w danym tytule morał, pouczenie o czymkolwiek. A czasem nie. Niespecjalnie się nad tym zastanawiam, po prostu sięgam to, na co mam ochotę, żeby się przekonać, co z tego będzie.
    rude-pioro.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy post i ciekawy punk widzenia :) Mi się wydaje , że jednak nie każdy książkę czyta dla historii i niektórzy (zapewne przesadnie) w każdej doszukują się drogowskazu dokąd i jak iść ;) pewnie, że to przesada, ale co my na to możemy poradzić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno przesadnie xd A co poradzić? Nic, bo nawet.... po co. Niemniej, powiedzieć, co się o tym myśli już nikt nie zabroni ;P

      Usuń
  5. Muszę przyznać, bardzo ciekawe podejście. Co prawda ja myślę, że to zależy od książki, ale rozumiem Twoje spojrzenie ;)
    Thievingbooks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę Ci powiedzieć, że nisamowicie mi zaimponowałaś. Faktycznie - wielu ludzi pisze w recenzjach jak książka była mądra i jak dzięki niej dostali niezłego kopa w cztery litery, by coś w nich obudziło. Miłość, docenianie tego, co mają.
    Zgodzę się z Tobą i to nawet w milionowych procentach, że książka to nie strumień płynącej nauki co robić, a czego nie. Co unikać, a co często spotykać na swojej drodze życia. Książka jest czmś niezrozumiałym dla tych, którzy jej nie czytają. Kiedyś spytałam się swojej młodszej kuzynki czy wyobraża sobie sceny, które dzieją się podczas czytania - jednym słowem, czy jej główka trochę pracuje i wyobraźnia przejmuje kontrolę. Ku mojemu rozczarowaniu powiedziała, że nie. Ona czyta tylko z przymusu. Jak wiele osób.
    Ale się rozpędziłam... Przepraszam, bo zbaczam z tematu :c
    Chodzi mi tylko o to, że masz rację. Książki to drugie życie, którego nikt z nas nie przeżyje w normalnych okolicznościach. Obyczajówki, romanse - to już było! Pokazuje nam świat, w którym istniejemy na codzień! Natomiast Sapkowski (o którym wspominasz) lub J. K. Rowlling darują nam drugie żytcie - w Hogwarcie, Śródziemiu czy innych krainach.
    Skoro już się rozpisałam, a Twój post tak mnie poruszył to chciałam sie zapytać, czy nie jesteś może chętna na wspólną dyskusję na ten temat? ^^ Napisz do mnie na blogu jeśli podoba Ci się ten pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmuszanie dzieciaków do czytania to niezbyt ciekawa sprawa, ale z drugiej strony... jak nauczyć czegokolwiek osobę, która nic nie czyta? W "normalnym" świecie osoby tym niezainteresowane po prostu nie musiałyby tego robić, bo wybierałyby inną drogę życiową (np. zamiast kuć w gimnazjum, osoba nie zainteresowana wyższym wykształceniem mogłaby się już szkolić na nie wiem, piekarza, czy szewca, by być już jako 18-19 latek świetnym w tym). Niestety, takiej opcji nie mamy, musimy się uczyć zgodnie z tym, co przygotowało ministerstwo, więc i czytać trzeba, czy to dla nas istotne, czy nie.
      Hmm... co do fantasy, ja uwielbiam, ale wiem, że do tego trzeba mieć... "specjalnie dostosowany mózg", przynajmniej ja tak to odbieram. Są ludzie, którzy po prostu nie są w stanie "uwierzyć" w ten inny świat, myślą zbyt racjonalnie. Ale to nie znaczy, że nie mają wyobraźni, po prostu myślą "zwykłymi" kategoriami.
      Jeśli chcesz pogadać, zawsze jest gg, czy mail w kontakcie - nie są podane bez powodu ;P Na stronę na fb chyba też można pisać... ale głowy sobie urwać nie dam.

      Usuń
    2. Mój znajomy właśnie po liceum idzie prosto do pracy. Chce być stolarzem,a nie wybitnym uczonym. I jestem za, by na takie coś pozwolić wcześniej. Uczyć się czegoś, co nie będzie potrzebne jest zbędne :/
      Już od dawna nie mam GG,ale Facebook istnieje xd Napiszę niedługo, ponieważ w tej chwili jestem w szkole :3

      Usuń
  7. Taaak, zgadzam się! Ja nie jestem w stanie czytać zwykłych obyczajówek, bo nie ma tam nic, co interesuje mnie - to zwykły świat, a w takim żyję - dlatego czytam fantasy, bo to światy, do których mogę się przenieść. I co prawda książka może być pouczająca - np. udowadniać, że kłamstwo nie popłaca albo coś, ale głównie chodzi w niej o to, że no przecież to ma być rozrywka! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Według mnie, że tak rzucę banałem, arcydzieło nie daje odpowiedzi, a zadaje pytania. Wprawia mnie w zaniepokojenie, rozstraja nerwy, burzy moje schematy myślowe, które dotychczas uważałem za oczywistość. Ale że nie każda książka może być arcydziełem, czasem zdarzy mi się przeczytać coś "tylko" dobrego. Ale to arcydzieł poszukuję.

    OdpowiedzUsuń

Nie, nie zaobserwuje Twojego bloga w zamian za obserwację mojego - wolę mieć garstkę zainteresowanych blogiem czytelników, niż tysiąc zapychaczy.
Usuwam spam.

Nomida zaczarowane-szablony